⚡15⚡

3.7K 181 9
                                    

× Nicol ×
× Obrzeża Londynu ×
× Następny dzień, godzina 9:03 ×

Obudziłam się cała zalana potem. Mój oddech był bardzo szybki, a w dłoni kurczowo ściskałam kołdrę. Z moich oczu leciały łzy, nad którymi ciężko było zapanować.

Byłam związana liną, a usta miałam zaklejone taśmą. Dookoła było ciemno, prawie nic nie można było zauważyć. Jedynym źródłem światła był księżyc. Było zimno, szumiał wiatr. Rozejrzałam się dookoła, by móc określić miejsce, w którym się znajdowałam. Spojrzałam w dół i dopiero wtedy zorientowałam się, że znajduję się na szczycie bardzo wysokiego wieżowca. Stałam na krawędzi budynku, dzielił mnie zaledwie krok od zetknięcia się twarzą w twarz ze śmiercią.

Usłyszałam czyjeś krzyki za sobą, głosy były bardzo mi znane, jednak nie potrafiłam określić, do kogo dokładnie one należą.

W pewnym momencie ktoś mną szarpną, a moje ciało zetknęło się z czymś twardym. Spojrzałam w bok i dostrzegłam postać mężczyzny, który kurczowo trzymał mnie w talii. Twarz widziałam jak przez mgłę, jego głos rozchodził się w przestrzeni, tworząc echo. Pomimo to, że nie miałam pojęcia, kim jest ta osoba, wiedziałam, że jestem przy nim bezpieczna.

Poczułam ponowne szarpnięcie, tym razem uścisk był znacznie silniejszy. Drugi mężczyzna również miał "zamazaną" twarz. Jedyne, co mogłam dostrzec to był jego chytry uśmiech. Przy mojej skroni poczułam coś zimnego, jednak doskonale zdawałam sobie sprawę, że była to broń. Ponownie usłyszałam krzyki, jednak nie potrafiłam zrozumieć żadnego słowa. Zaczęłam lekko trząść się ze strachu. Bałam się tego, jaki będzie dalszy rozwój wydarzeń.

Spojrzałam na mężczyznę, który stał naprzeciw mnie - na mężczyznę, u którego czułam się bezpieczna. Stał z rękami uniesionymi w górę, pomiędzy nim a postacią, która trzymała przy mojej głowie broń, trwała zawzięta i ostra konwersacja.

W pewnym momencie osoba z przeciwnej strony zaczęła powoli się oddalać. Za sobą usłyszałam donośny śmiech, a następnie zostałam popchnięta do przodu.

Zaczęłam spadać z ogromnej wysokości, lada moment miałam być martwa.

Budzę się dokładnie w momencie, kiedy moje ciało styka się z gruntem. Cały czas zastanawiam się, kim mogły być owe postacie, jednak po dłuższym namyśle uznałam, że nie ma co rozmyślać dalej o tym wydarzeniu - w końcu to tylko sen, fikcja, nic nie znaczący koszmar.

Podniosłam się na własne nogi i udałam się do łazienki, gdzie wykonałam poranne czynności. Następnie wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się w stronę drzwi, jednak kiedy pociągnęłam za klamkę, drzwi nie ustąpiły, co oznaczało, że Styles zamknął mnie tu na klucz. Westchnęłam i kiedy miałam oddalić się od drzwi, usłyszałam krzyki, więc podeszłam bliżej drewnianej powłoki i zaczęłam nasłuchiwać tą zaciętą kłótnie.

- Opanuj się! Stary, nikogo nie cieszy fakt, że Samuel nas odnalazł, jednak hamuj trochę swoje nerwy! - usłyszałam krzyk, który należał do Liam'a.

- Do jasnej cholery, ruszcie trochę mózgami! Zamiast bezczynnie siedzieć i oglądać kolejny mecz, moglibyśmy zacząć tworzyć jakiś plan, aby się go pozbyć! Dobrze wiemy, że Samuel może w każdej chwili zaatakować! Powinniśmy być na to przygotowani, gotowi do odepchnięcia ataku, a zamiast tego siedzimy i oglądamy telewizję! - usłyszałam krzyk innego mężczyzny, ale doskonale wiedziałam, do kogo on należy. Do Max'a.

- Zamknąć się! - usłyszałam krzyk Styles'a, a następnie odgłos tłuczącego się szkła - Max, przestań tak spinać dupę. Mam już przygotowany plan, jednak znam Walker'a i wiem, kiedy mogę spodziewać się ataku. Teraz mam ważniejszą rzecz do zrobienia.

Cryminal|H.S ✔Where stories live. Discover now