Rozdział 21 - Pierwsza bitwa o Hogwart cz.1

219 4 1
                                    


~Ginny~

Nie powiem, że nadal nie jestem zdziwona pojawianiem się Meg w moim życiu, ale już ją zakceptowałam. Nie ma się co dziwić, po mieszkaniu razem w jednym domu, można się przyzwyczaić. Dowiedziałam się o niej wiele ciekawych rzeczy np. jej ulubionym kolorem jest granatowy, i przejawia cechy typowej krukonki. Nie po wiem, żeby była tak "stuknięta" jak Luna, ale czasem mówi zagadkami, albo korzysta z skrótów myślowych, których jej mniemaniem się oczywiście (dla mnie nie zawsze).
Nawet kiedyś przyłapałam ją na filcie z Draco. Myślę, że zrobiła to specjalne, żeby zobaczyć jak na to zafeaguje. W końcu ma chłopaka. Chciałabym go poznać. Ogólnie chciałbym poznać jej przyjaciół, wrogów, ogólnie dowiedzieć się o niej wszystkiego...

Miesiące mijały szybko. Dzień uciekał za dniem, a w moim życiu nic się nie zmieniło (no prawie). Codziennie rano budziłam się, robiła śniadanie i planowałam co zrobię danego dnia. Czasami dostałam jakiś list od Harry'ego, na który z resztą bardzo się cieszyłam. Ale ze względów bezpieczeństwa nie było ich za wiele. Ale chodzi mo o to, że byłam teoretycznie bezpieczna. Ogólnie na świecie grasowali śmierciożercy, a ja była schowana w moim bezpiecznym azylu. Z moją siostrą bliźniaczą.
Ale wszystko się kiedyś kończy. Nawet mój pobyt u Dracona....

-*-*-*

Był późny wieczór, kiedy usłyszałam krzyki. Głośne wrzaski mojej siostry. Przeraziłam się. Z prędkością światła wbiegłam do jej pokoju. Zastałam ją w kałuży krwi na podłodze. Ale nie była w pokoju sama. Nad nią stał wilkołak. Wyciągnełam różdżkę, ale gdy już miałam wypowiedzieć zaklęcie wilkołak zniknął.

- Meg! Meg! - krzyczałam, ale odpowiedziała mi tylko cisza.
- Co się stało? - do pokoju wbiegł Draco.
- Nie wiem. Przed chwilą był tu jakiś wilkołak.
- Wilkołak?
- Tak.
- Wynosimy się stąd! - zdecydował.

Popatrzyłam na Meg. Krwawienie ustało, a jej klatka piersiowa unosiła się i upadała w nierównym rytmie.

- Dobra ale musisz mi pomóc - wskazałam ręką na Meg.

Wziął Meg i mnie za rękę i teleportowaliśmy się do miejsca w które wątpiłam że kiedykolwiek wrócę.

Do Hogwartu.

-*-*-*

Nie byliśmy już tam mile widziani. Ale nie wiem jakim cudem Draconowi ufało się przejść do szkrzydła szpitalnego niezauważonym. Ważne, że się udało i pani Pomfe opatrzyła rany Meg.
Poczekaliśmy na zewnątrz. Milczeliśmy. Nie mogłam uwieżyć, co się przed chwilą stało. Tak to nie miało wyglądać! Mieliśmy w spokoju siedzieć i nudzić się w domu Dracona...
Meggan jest wilkołakiem... Nie mam nic do wilkołaków. Najlepszy nauczyciel obrony przed czarną magią - Remus Lupin - też jest wilkołakiem. Ale chodzi o ten ból przemiany w czasie pełni... Bardzo jej współczuje...

- To wszystko moja wina. - odezwał się niespodziewanie Draco.
- Nie prawda. - zaprzeczyłam.
- Gdybym sprawdził wcześniej czy zaklęcia ochronne jeszcze dziłają... - jego głos się załamał - może nie doszło by do tego.

Popatrzyłam w jego smutne niebieskie oczy. Połorzyłam głowę na jego ramieniu.

- Nie mów tak - przykazałam.

Przyciągnął mnie do siebie. Nie protestowałam. I tak siedzieliśmy przytuleni w mroku szkoły, którą kiedyś kochałam, a która teraz zamieniła się w mroczną twierdzę śmierciożerców...

~Harry~

- Nie idzemy do Hogwartu, Hermiona- powiedziałem.
- Ale trzeba to wszystko dokładnie zaplanować! - zaprotestowała.
- Nie! Planujemy, a po tem plany szlak trafia.

Pokochać Ginny to mało... Where stories live. Discover now