Rozdział 5 - Maska obojętności.

300 17 3
                                    

Wyjątkowy rozdział dedykowany dla wszystkich, którzy kochają Dracona. Specjalnie dla was z narracją pierwszosobową Dracona Malfoya...

-*-*-*

Siedziałem tak i patrzyłem w ogień. Ja wiem że źle postąpiłem. To że się do tego przyznaje to i tak już wielki sukces. Ale to nie zmienia faktu że popełniłem jeden z najgorszych błędów w moim życiu. Zraniłem osobę, którą... Hmmm nie wiem jeszcze co do końca do niej czuje, ale coś mi podpowiada że to coś więcej niż przyjaźń... Może będziecie uważać mnie z kretyna. I w sumie macie rację. Całowałem się z dziewczyną, a nie wiem co do niej czuje. Kompletna głupota. Krzywdze już nie tylko siebie, ale naj bardziej właśnie ją. Choć udaje twardzielkę, to wiem że w głebi serca bardzo cierpi. Naj bardziej w tym wszystkim przeraża mnie to że zamiast płakać [bo to bym jakoś zniósł] ona udaje pewną siebie arystokratkę. Staje się taka jak ja kiedyś. Nie chce żeby taka była. Chcę żeby znów wróciła do mnie ta moja Ginny. Ta co śmieje się szczerze, ta co potrafi doprowadzić cię do białej gorączki. Ale jednak to ta sama osoba co zawsze cię wesprze czy udzieli dobrej rady. Wróć do mnie Ginny... Wróć...

-*-*-*

Nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Obudziłem się o wschodzie słońca. Przyciągnęłem się i udałem w kierunku swojej sypialni. Zawachałem się.
- Czemu nie... - Szepnęłem i delikatnie otworzyłem drzwi do sypialni Gryfonki.
Spała jak anioł. Jej rude włosy idealnie kontrastują z białą pościelą. Obróciłam się na drógi bok, twarzą do mnie. Wyszeptała przez sen :
- Nienawidzę Cię! - Młwiła to z taką nienawiścią w głosie, że coś w mnie pękło. Pośpiesznie zamknąłem drzwi i usiadłem na kanapie. Ona na prawdę mnie nie nawidzi. Zakryłem twarz dłońmi. Co ja mam teraz zrobić?
- Oprzytomniej Draco! - Upominiałem sam siebie.
Przecież mam cel. Przez to wszystko zapomniałem o niej. Byłem z byt skupiony na sobie i swoim żalu. To nie prawda że ten pocałunek nic dla mnie nie znaczył. Powiedziałem tak tylko dla tego że ta cała sytuacja z Ginny zaszła z decydowania z daleko. Gdyby ktoś się dowiedział że całowałem się z Ginervą Weasley to mielibyśmy nielada kłopoty. Przedewszyskim ona. Ja tam bym się jakoś wyjrecił wymówką że tylko się znią zabawiałem. Ale ona? Przejrzą ją na wylot. Choć zawsze może skorzystać z mojej wymówki. Gdyby nie to z kim mamy doczynienia to nie było by tej kłótni, a Ginny spała by spokojnie w moich ramionach. Ale w zaistniałej sytuacji kiedy stajemy na przeciwko Czarnego Panna nie ma tu nic do gadania. Albo się dostosujesz, albo zginiesz. Wiem jak to jest. Jestem śmierciożercą, a życie jako sługa w cale nie jest łatwym zadaniem. Nie mam wyboru. Trzeba się z tym pogodzić. Choć wątpię by w moim wypadku było to możliwe.

***

- Hej Draco! - Wita mnie Ginny w niedzielny poranek.
Trochę zdziwiła mnie reakcja z jej strony. Czyli jednak. Ona zachowuje się tak jagby nic się nie stało. Ale każdy kto tylko ją dobrze zna, dobrze wie że coś jest nie tak. Zachowuje się jak nie Ginny. Tylko jak ja. No właśnie! Czyżby chciała mi przez to pokazać jak bardzo jestem nie znośny. Jeżeli tak to jej się to udało w stu procentach.
- Cześć! - Odpowiadam z rezygnacją w głosie. Niech zobaczy że ja nie zamierzam się zmieniać i pozostane taki sam jak z przed pocałunku. Przynajmniej postaram się. - Jak Ci minęła noc? - Spytałem, znając już odpowiedź.
- Doskonale! - Odpowiedziała unosząc głowę. Tak jagby odpowiedź była oczywista, a pytanie niepotrzebne.
- Idziesz teraz na śniadanie? - do licha zadaje te pytania?
- Pójdę w tedy kiedy będę miała ochotę. - Prychneła z pogardą i odeszła z wysoko podniesioną głową.

***

Maska obojętności stosowana przez Ginny prześladowała mnie przez cały czas. Nie mogłem wymazać z pamięci jej wysoko unienioną głowę i znudzonej miny. Patrzyła tylko na siebie, nikogo prócz jej zdawała się wogule nie zauważać. Ale ja wiem, że Ginerva ta moja Ginny wcale, a wcale taka nie jest. Mam nadzieję że krzywdę jaką jej wyrządziłem z biegiem czasu zelżeje i może jeszcze choć raz zobaczę jej szczery uśmiech.
Oby, bo nie wiem jak mógłbym znieść myśl że zepsułem osobę którą na prawdę lubię.

***

I tak oto miną tydzień. Podobno nadzieja umiera ostatnia. U mnie właśnie umarła. Przez ten tydzień Ginny nic się nie zmieniła. Jest dalej tą samolubną arystokratką. Nie do wiary, że ja kiedyś taki byłem...

Weasley znalazła już sobie znajomych wśród takich jak ona. Zaprzyjaźniła się z Ślizgonami. Świat staną na głowie. Wszystko dzieje się zbyt szybko, owiele za szybko. Jeszcze chwilla, a przejdzie na ciemną stronę. Dlaczego mi to tak przeszkadza? Nie mam bladego pojęcia. Bo może wreszcie zauważyłem że śmierciożercy to nie jest dobra droga. Ale nic tym fantem nie robię. Bo wręcz nie mogę. Co pójdę do Pottera i będę prosił i wybaczenie. Absurd! Jeszcze nie straciłem do końca mojej dumy. I bardzo dobrze, bo wszystko trzeba rozegrać taktycznie. Powoli zbierać przydatne informacje i zaufanie. A dopiero w odpowiednim momencie zatakować. A to wszystko po to by ją chronić. Wszystko zrobię dla niej. Nie bardzo wiem dla czego. Ale czasami jest po prostu taki moment w życiu, że po prostu wiesz. Nic więcej.

***

- Zjedz coś? - Przekonuje mnie już od jakiegoś czasu Blais.
- Nie mam ochoty. - Odpowiadam z kaprysem.
- To o nią chodzi prawda? - Zgad od razu przyczynę mojego dziwnego zachowania i dystansu do życia.
- A jak myśliś? - Spojrzałem w stronę rudowłosej Gryfonki. Siedziała na końcu stołu Gryffindoru i rozmawiała z Pansy Pakirson. Na twarzy miała przyklejoną tak zwaną "maskę obojętności" czyli arystokracki byt życia.
- Musimy pogadać. - Oznajmił Zabbibi.
No pięknie jeszcze kazania mi brakuje!
Poszliśmy do jakieś wolnej klasy. Zamknąłem drzwi i odparłem się onie.
- Słuchaj! - zaczął - Nie możesz tak żyć. Posłuchaj przecież sam to zaplanowałeś i specjalnie to powiedziałeś. To już nie rozumiem...
- Ale zrozum mnie... - Próbowałem się jakoś tłumaczyć, ale już i tak wiem że on ma rację.
- Przecież chcesz jej bezpieczeństwa tak? - Spytał, mówił bardzo ostrym głosem.
Milczałem.
- Tak czy nie?
- Tak! Przecież dobrze o tym wiesz! - Zdenerwowałem się.
- To chłopie ogarnij się! I zachowuj się tak jakby się nic nie stało.
- Ale ja nie potrafię... Niespodziewałem się po niej takiego zachowania. - Spuściłem głowę, przegrałem tą rundę.
- Masz rację. - Podrapał się po głowę. Zawsze tak robi, gdy się nad czymś zastanawia. - Pewnie spodziewałeś się że zacznie płakać jak Grenger.
- Zgadza się. - Potwierdziłem odpowiedź, choć to nie było pytanie.
- Ale z nią nie tak szybko. Charakterek to ona ma i jeszcze ta Gryfońska duma... Hmmm - zamyśliś się. - Nie masz z nią łatwo, ale proponuję żebyś przybrał maskę obojętności. Wtedy nikt z osób z zewnątrz nie skapnie się o co na prawdę poszło. - Powiedział i dodał po chwili. - Wiem że to nie jest takie proste, ale przynajmniej spróbuj. - Uśmiechnął się lekko, dodając mi otuchy.
- Masz w zupełności rację. - Przyznaje.
- Ale... Spróbuję, to dla jej dobra. Bo nie pozwolę, aby ktoś cierpiała przezemnie, ani ona, ani nikt inny. - Spojrzałem na niego z tak zwaną arystokratską dumą. Unioślem brwi (patrz obr. u góry) i znów poczułem się tak jagby był w młodszych klasach i naśmiewał się z Grenger.
- I to rozumiem! - Rzucił z entuzjazmem Blais.
- Jestem mistrzem w wszystkim, przecież dobrze o tym wiesz. - Uniósłem dumnie głowę.
Przez to całe udawanie, boję się że będę taki jak przedtem.

***

Szliśmy w kierunku błoni. Teraz potrzebuje kogoś obok. Dobrze że mam Blaisa. Co ja bym bez niego zrobił? Zapewne załamałbym się jeszcze bardziej.
- Malfoy! - Wykrzyknął ktoś z nami.
Obracam się. Za nami idzie jakiś śmierciożerca. Nie wiem kto to, przecież nie znam każdego.
- Malfoy, tak się nie zwraca do generała. - Garam tylko swoją rolę, nic po za tym.
- A tak, tak. Przepraszam Mal... Panie Malfoy. - Zmieszał się. - Wzywa Pana Snape i prosi o niezwłoczne udanie się do jego gabinetu.
- Yu dobrze idę. - Snape prosi mnie do swojego gabinetu?! To nie wróży niczego dobrego...

-*-*-*

Pewnie zwróciliście uwagę na podkreślone w tekście słowa: zacznie płakać jak Grenger... W przyszłości wyjaśnię dlaczego mieliście zwrócić na nie uwagę.

Ja praktycznie już mam wakacje. Idę tylko w czwartek na akademie i w piątek po świadectwo. Ale zaraz na drógi dzień po zakończeniu roku szkolnego jadę na obóz do Pleśnej. Ktoś z was też się wybiera? Który trwa dwa i pół tygodnia więc raczej do tego czasu nie pojawi się nowy rozdział...

Jeśli to czytasz nie zapomnij o gwiazdkach i komentarzach.
💙💙💙

Pokochać Ginny to mało... Место, где живут истории. Откройте их для себя