Rozdział 18 - Bal Bożonarodzeniowy.

157 10 1
                                    

Po udanej kolacji wigilijnej wszyscy udali się do swoich pokoi, aby przygotować się do wielkiego Bożonarodzeniowego Balu u samej Minister Magi. Weszłam do "naszego" pokoju, wzięłam potrzebne rzeczy i udałam się do łazienki. Nie chciałam przecież, żeby Draco "przez przypadek" wszedł mi do pokoju.
Długo stałam przed lustrem w łazience zastanawiając się nad wyborem dodatków, fryzury itp. W końcu zdecydowałam się na rozwalającego się koka z pokręconymi, wystającymi końcówkami (media). Miałam błękitną długą sukienkę, która była bardzo obszerna. W końcu to bal. Miała dość duży dekolt i wycięcie na plecach w kształcie gwiazdy betlejemskiej. Całość dopełniły długie srebno-niebieskie kolczyki i z tego samego kompletu naszyjnik. Zrobiłam jeszcze lekki makijaż i byłam już gotowa.
Gdy wyszłam z łazienki i zchodziłam na dół wszyscy się na mnie patrzyli. Wszyscy z wyjątkiem Dracona. Ale jego irytację w stu procentach przebijało natarczywe spojrzenie Rex'sa.
- Możemy już iść? - Zapytałam.
- Wręcz powinniśmy. - Odparła ciocia Nela.

Wszyscy razem teleportowaliśmy się do centrum Nowego Jorku. Oczywiście nie tak dokładnie do centrum. Wylądowaliśmy w jędnym z zaułków, gdzie nikt nie chodzi i nie zagląda. Ludzie dziwnie się na nas patrzyli. Nie dziwe im się, bo w końcu nie co dziennie spotyka się dość dużą gromadę ludzi ubraną w ubrania jak z poprzedniego stulecia.
- Już nie daleko. - Odezwał się do mnie Draco, po raz pierwszy od kolacji wigilijnej.
- Wiem.
- Z kąd? - Zapytał.
- Domyślam się!
- Ha! To czemu musisz, że wiesz?
- Nie czepiaj się! - Krzyknełam, a kilku przypadkowych ludzi popatrzyło się na nas.
- Dobra, już dobra. Nie denerwuj się.
- To ty mnie nie denerwuj! - Byłam coraz bardziej zła. Bo niby po co Draco ma zwracać mi uwagę, o tak nie istotne teraz rzeczy?
Mruknął już tylko pod nosem coś w stylu "Te kobiety" i zamilkł na dłuszy czas.

W końcu naszym oczom ukazał się pałac prezydencki. Aż zachłystnełam się powietrzem z wrażenia. Był ogromny i piękny, trudny do opisania słowami. Wiem, że może pomyślicie że uważam każdą większą rzecz za piękną, ale taka już po prostu byłam. Nie miałam okazji praktycznie wcale podróżować. Była tylko w Egipcie, kiedy to tata wszęśliwym trafem wygrał na loterii pokaźną sumę galeonów. No i zostaje jeszcze oczywiście Hogwart i Hogsme, ale to sie nie liczy.

Do pałacu prezydenckiego prowadziła długa, kreta ścieszka. Była to jagby brama to świata pieniędzy, sławy i bogactwa. Nawet nie weszliśmy do środka, a ja już nabywałam się przepychem. Równo przystrzyżone drzewka i ozdobne lampki, oraz niezliczona ilość ochroniarzy towarzyszyło nam w drodze do drzwi pałacu.

Kiedy tam dotarliśmy już od progu otoczyła nas dość spora gromada ludzi. Ciocia Nela pokazała zaproszenie i zostaliśmy wpuszczeni do środka. Gdy tylko przekroczyliśmy próg usłyszałam długą, szybko wpadającą w ucha nutę muzyki klasycznej. Doceniałam artystów, który pisali teksty, grali w tym stylu, ale przyznajmy szczerze do nie była moja bajka. Zdecydowanie bardzie wolę muzykę popu.
Zostawiliśmy kurtki, płaszczę w garderobie. Draco złapał mnie za rękę i razem wkroczyliśmy do ogromnej sali balowe. Gdzie bawiło się już całkiem sporo osób.
- Czy mogę prosić? - Usłyszałam szept Dracona tuż przy moim uchu.
- Ależ oczywiście Jaśnie Panie! - Roześmiałam się dźwięcznie i ujęłam jego wyciągniętą dłoń.

Poruszaliśmy się płynnie. Bez żadnych potknięć czy niezgodności co do następnego ruchu. Tańczyliśmy tak jakbyśmy robili to od zawsze, a nie po raz pierwszy. Draco była wspaniałym tancerzem i czułam się bezpieczna w jego ramionach.
Przetańczyliśmy tak kilka tańców w większości przypadkach był to walc wiedeński lub angielski. Spytacie skąd umiałam tak dobrze tańczyć? O tuż gdy miałam dziewięć lat zapragnąłam zapisać się na kurs tańca towarzyskiego, i tak też zrobiłam. Szło mi świetnie! I była bardzo szczęśliwa, że po tylu latach znów mogę zatańczyć z równym sobie tancerzem.
- Ładnie tańczysz. - Pochwaliłam go gdy wracaliśmy do głównego pomieszczenia, gdzie znajdowało się jedzenie i picie. Byliśmy tylko trochę zmęczeni, ale mogłam się założyć, że już za chwilę znowu wrócimy na parkiet.
- Jak się bawisz Ginny? - Zapytała mnie ciocia Nela.
- Fantastyczne. - Odparłam.
- To wracacie na parkiet. Pięknie razem wyglądacie. - Mówiąc do teatralnie otarła łzę z policzka. A mmie po raz pierwszy zrobiło się straszliwie smutno. Było mi szkoda cioci, bo czeka ją w przyszłości wielkie rozczarowanie. Bo przecież nie ja zostanę żoną Dracona.
- Choć. - Blądyn pociągnął mnie znów na parkiet. Alby wytańczyć wszystkie moje smutki...

-*-*-*

Bal trwał w najlepsze. Gości przybywało z biegiem czasu. I wszystko było by świetnie gdyby nie to, że cały czas grali muzykę klasyczną. I było zdecydowanie za poważnie. Ale stwierdziłam, że nie będę się tym przejmować i po prostu dobrze się bawić.
- Odbijajamy. - Powiedział Rex gdy stanął za Draconem. Tańczył z swoją siostrą.
- Tylko nie za długo. - Draco zmierzył go spojrzeniem, ale posłusznie oddał moją dłoń w jego. Nie chciałam z nim tańczyć, bo była wręcz przekonana że nie wyjdzie z tego nic dobrego.
- Piękne wyglądasz. - Zakomplementował mnie Rex.
- Dziękuję. - Odparłam tylko.

Według moich podejrzeń Rex nie tańczył tak dobrze.
- Co ty widzisz w tym Malfoyu? - Zapytał, a w jego oczach dostrzegłam iskierki zazdrości.
- Jest przystojny, romantyczny, zabawny... - I w tedy uświadomiłam sobie, że na prawdę tak o nim myślę.
- A nie chciałbyś może... - Nie musiał kończyć. Doskonale zrozumiałam aluzję.
- Nie. - Wyrwałam mu się z objęć i wymaszerowałam z sali.
- Wszystko dobrze? - Zapytał Draco trzymając mnie za nadgarstek.
- Tak. Chciałam się po prostu czegoś napić.
Skinął głową w potwierdzeniu.
Wypiłam dwa kieliszki drogiego wina i udałam się z powrotem na parkiet. Akurat w tedy gdy muzyka przestała grać i pani minister podeszła do mikrofonu.
- Witam państwa bardzo serdecznie i proszę o chwilę uwagi. Jak co roku na Balu Bożonarodzeniowy odbywa się konkurs tańca. Nagrodą dla zwycięskiej pary jest impreza sylwestrowa w nowy rok w klubie "Zabawa na 102".
- To najlepszy klub w Nowym Jorku. Znajduje się praktycznie w samej Statule Wolności. - Wyszeptał mi do ucha Draco.
- Dlatego - kontynuowała minister - zapraszamy wszystkie chętne pary do wzięcia udziału w konkursie. Życzę powodzenia! - I rozległy głośniejszym brawa i gwizdy dezaboarty.
- Startujemy? - Zapytał się Draco.
- Pewnie. - Odpowiedziałam podekscytowana.

Ustawili nas w rzędzie i dali numerek każdej parze. Nam akurat przypadła trójka.
- O to komisja. - Wskazał prowadzący - Będzie oceniać Wasz taniec. Para która odpada będzie powiedziana dwa razy przez mikrofon i proszona o opuszczenie parkietu. Będzie tylko jeden utwór, więc radzę się postarać. No to... Zaczynamy!
Rzuciłam tylko jeszcze okiem na ilość uczestników. Było nas dwudziestu.
Po czym rozpoczęły się nuty piosenki.
Była powolna melodia For Elise (media). Draco ujął moją dłoń i zaczęliśmy tańczyć. Nie tak jak poprzednie tańce, lecz o niebo lepiej.
- Jako pierwsza odpada para numer 4. - Uff dobrze, że nie my. - Odetchnełam z ulgą. Najgorzej odpaść pierwszym.

Zaraz po parze numer 4 odpadalo kolejno: 5, 19, 20, 7, 8, 12, 14, 16, 17, 1, 6, 9, 11, 10, 15, 13, 18. Aż w końcu zostaliśmy tylko my i para nr 2. Była to pani minister z mężem.
- I o to proszę państwa nasz coroczny konkurs wygrywa para numer... - Chwila napięcia - 3! Gratulujemy!

Zrobiłam ostatni piruet i ukłoniliśmy się. Rozbrzmiały brawa. A ja nadal nie mogłam uwieżyć w nasze zwycięstwo.
W-Y-G-R-A-L-I-Ś-M-Y!!!!!!!!!!!




-*-*-*

Hej misie 3>
Niestety jesteśmy do tyłu z rozdziałami. Tu już nowy rok dzisiaj, a tu rozdział z Balem Bożonarodzeniowy. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie...

A teraz życzenia:

Powiem po prostu SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU MOI DRODZY CZYTELNICY!!!!

Ps: Wiem, że krótkie, ale obiecałam sobie że przeczytam (dokończę) książkę.

Dobra to ja lecę czytać...
Do następnego 💙 💙 💙

Pokochać Ginny to mało... Where stories live. Discover now