Rozdział 8 - Ona jest moja!

313 17 6
                                    

Miałam rozterkę uczuciową - z jaką narracją pisać ten rozdział? Po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że naj lepiej będzie napisać z narracją pierwszosobową Ginny...
Miłego czytania ^^

- Harry? - Nie mogę uwierzyć! Przedemną stoi cały i zdrowy Harry Potter! Uczucia wracają z zdwojoną siłą...
- Ginny? - On również jest pełen niedowierzania i strachu.
Patrzyliśmy na siebie, nie wiem jak długo ale dla mnie ta chwila mogła by trwać wieczność. On ma takie piękne zielone oczy... Rozczulałam się nad nim. Ale co poradzić, gdy tylko go zobaczyłam zaczęły wracać wspomnienie, które tak doszczętnie starałam się ukryć.
Moment naszego pierwszego pocałunku, albo gdy pierwszy raz patrzyliśmy sobie głęboko w oczy.
To piękne wspomnienia i niezapomniane chwile, do których (o dziwo) łatwo mi teraz wracać...
Z zamyślenia wyrwał mnie syczący głos Voldemorta.
- Jakie to piękne, kiedy para kochanków spotyka się z sobą na łożu śmierci. - Rzucił te słowa niczym oblęga skierowana w naszą stronę.
Harry podniósł różdżkę skierowaną w Voldemorta.
- Tylko spróbuj, a na twoich oczach ona - tu wskazał na mnie - zginie!

Od samego początku wiedziłam, że sprawa jest przegrana. Harry nie zabije Voldemorta, ponieważ jest to jednoznaczne z skrzywdzeniem mnie. A tego nigdy nie zrobi, jestem tego pewna.

Harry opuścił różdżkę z zrezygnowaniem i niepewnością.

- Doskonale! - Powiedził Voldemort, zapewne gdyby mnie ciągle nie trzymał, najprawdopodobniej kalsnął by w dłonie z zachwytu. - A teraz złam swoją różdżkę i przechodzimy do egzekucji.
Wytrzeszczyłam oczy. Złamać różdżkę! To tak wogule można?

Zawachał się, ale tylko na sekundę czy dwie, położył obie dłonie na...

- Nieeee!!! - Wykrzyknełam. - Nie rób tego! Ratuj się, puki jeszcze możesz! - Proszę zostaw mnie tu, prooooszę - modliłam się w myślach.
- Nie zostawię cię tu! - Oświadczył i złamał swój magiczny atrybut.
Wybuchnełam głośnym płaczem. Nie mam już dla nas ratunku.
Mój histeryczny płacz jeszcze bardziej rozbawił Czarnego Panna, ale nie na tyle by spuścił wzrok z Pottera.
- To już twój koniec chłopcze - Zaczął swą przemowe i podniósł różdżkę, w tym samym momencie kiedy klątwa miała spaść na skulonego wybrańca, wyrwałam się Voldemortowi i stanęłam między nimi.
Zaklęcie uderzyło...
Właśnie nie wiem w co? A może już umarłam, pomyślała.
- Ginny! - Zawołał rozpaczliwie Potter!
Chciał do mnie podejść, najprawdopodobnie sprawdzić czy jeszcze żyje, w co raczej wątpię, ale powstrzymała go czyjaś dłoń...
- Ona jest moja! - Wykrzyknął ktoś z oddali. Miałam nie jasne wrażenie, że wiem kto ale obecnie nie umiałam sobie przypomnieć. Powoli traciłam przytomność. Ale dlaczego to musi trwać tak długo?
Ktoś dobił mnie uderzający zimnymp łokciem w brzuch, a potem już nic...
Nie wyobrażająca i nie pojęta ciemność....

KONKEC!
NIEEEE ŻARTUJE PROSZE CZYTAJ DALEJ 😂😂😂!!!
Chcielibyście żeby tak to się skończyło? Bo ja nie!
Dlatego czytajcie dalej 😂😂😘 ^^

-*-*-*

Ocknełam się nie wiem po jakim czasie, ale dla mnie minęła zaledwie chwila. Najpierw zaczęły dochodzić do mnie głosy przyciszonej rozmowy, a po tem otworzyłam oczy. I mogłabym znowu paść na zawał, ponieważ koło mojego łóżka siedzieli...
- Harry? Ron? Hermiona? Draco? - siedzą razem w jednym pomieszczeniu, ale zaraz, zaraz ja wcale nie była w jakimś budynku czy domu, tylko w namiocie. Przynajmniej z zewnątrz tak to wyglądało...
- Ginny! - Wykrzyknął uradowany Harry - Jak się czujesz? - Spytał troskliwie.
Teraz to do mnie dotarło. Przecież ja nie żyje. A jeżeli Harry, Ron, Hermiona i Draco są tutaj z mną, to oznacza że...
- O nie! - Jęknełam.
- Coś cię boli kochanie? - Zapytał zmartwiony wybraniec.

Pokochać Ginny to mało... Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin