J E D E N A Ś C I E / じゅういち

519 95 98
                                    


Popołudniowe zajęcia prowadził Momada, nauczyciel matematyki o dość piskliwym jak na starszego mężczyznę głosie, skrobiąc kredą po tablicy. Pozornie zwykłe równanie w oczach Saki wyglądało nie mniej skomplikowanie od egipskich hieroglifów przez brak dostatecznego skupienia. Jej głowę przepełniało mnóstwo różnych problemów, wszystkie zbyt mgliste i nieuchwytne, żeby można było je rozwiązać. Z tego powodu wiele mądrości z lekcji do niej zwyczajnie nie trafiło.

Wpatrywała się pustym wzrokiem przed siebie, czasami tylko udając, że przepisywała działania z tablicy, gdy tymczasem – wbrew ciągłym próbom skupienia się na słowach Momady-senseia – rozmyślała o śmierci Esuno Hiny. Gdy rano przekroczyła próg sali, usłyszała, jak dwie dziewczyny rozmawiały o dziennikarce napotkanej przed szkolną bramą. Nie było to dziwne, skoro strony internetowe z lokalnymi wiadomościami od paru dni pisały w kółko o wypadku w liceum Kurohata, jednak samo wspomnienie o tym incydencie wystarczyło, żeby zaniepokoić Saki. Po tym zaczęła się nawet zastanawiać, czy nie wypytać koleżanek o szczegóły, ale ostatecznie porzuciła ten pomysł. Powtarzała sobie co chwilę, że lepiej wyjdzie na trzymaniu ciekawości pod kloszem, niż wtykaniu nosa w nieswoje sprawy, tak jak to miało miejsce na ostatnim spotkaniu z Shinem.

Wciąż żałowała swojego bezwstydnego zachowania.

Gdy zadzwonił dzwonek, z ulgą przyjęła nadejście przerwy. Czuła sporadyczne impulsy bólu w górnej części głowy, które przypominały o przemęczeniu i przeżywanym stresie. Saki najchętniej wyszłaby na zewnątrz, by odetchnąć wiosennym powietrzem i odrobinę się rozluźnić. Nadal nie była w szczytowej formie, lecz chodzenie nie sprawiało jej najmniejszego problemu tak jak ubiegłego dnia. Miała jednak ważniejszy problem o wdzięcznej nazwie Koizumi Aya.

Odwróciła się w stronę przyjaciółki, chcąc poprosić o chwilę rozmowy na osobności. Wiedziała, że  w tym czasie nie wyjaśnią sobie wszystkiego, ale jeśli zrobi pierwszy – z reguły najtrudniejszy – krok, reszta jakoś się potoczy. Lecz nie zdążyła wcielić swojego planu w życie, zbyt rozproszona słowami nauczyciela:

– Amuka-san, mogłabyś zanieść te papiery do samorządu uczniowskiego?

Saki obróciła się z powrotem ku przodowi klasy, by przyjrzeć się rozgrywanej scenie.

– Oczywiście, Momada-sensei. – Azami uśmiechnęła się słodko, bez ociągania wstając i odbierając od mężczyzny plik kartek. – To o nie prosiła Konoha-san?

– Tak. Powiedziała, że potrzebuje tych rozliczeń. Gdy je przekażesz, będzie wiedziała, o co chodzi.

– Czy to jakaś tajemnica pomiędzy senseiem a Konohą-san? Pozostali członkowie samorządu nic o tych rozliczeniach nie wiedzą.

Saki wstrzymała na moment oddech. Spojrzała na nauczyciela, spodziewając się ostrej reprymendy za drążenie tematu, zamiast natychmiastowego wykonania polecenia, lecz Momada-sensei niczego takiego nie zrobił. Wyraz jego twarzy pozostał niezmienny, podobnie jak ton głosu, gdy udzielał Azami odpowiedzi:

– Przyznam, że nie dociekałem, dlaczego Konoha-san postanowiła trzymać to w sekrecie. Szczególnie że takie rozliczenia mogłaby zrobić sama albo poprosić Nonomiyę-kuna o pomoc. Nie bez powodu jest odpowiedzialny za szkolne wydatki.

– Rozumiem. W takim razie sama zapytam o to Konohę-san.

Przez chwilę Saki zastanawiała się, czy wszystko dobrze zrozumiała. Miała nadszarpniętą psychikę, ale nie sądziła, żeby była w stanie przeobrażać fakty. Czy Momada-sensei naprawdę czuł się w porządku, tłumacząc się przed Azami? Zawsze zachowywał się profesjonalnie i równo traktował każdego z uczniów. Robienie wyjątków nie leżało w jego naturze, podobnie jak powierzanie zadań przypadkowym osobom.

【Oczy, które mówią】Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz