P I Ę Ć / ご

558 68 111
                                    


W ostatnich dniach życie w szkole pozbawione było wartości. Zbyt częste powtarzanie tych samych czynności zgasiło ducha nawet największych entuzjastów. Każdy z uczniów czuł się jak w zapętlonej czasoprzestrzeni, z której nie istniało żadne wyjście. Mało kto doceniał możliwość uczęszczania na zajęcia pozaszkolne, gdy jednak zostały im zabrane, coraz więcej osób zaczęło za nimi dotkliwie tęsknić. W tym również Saki, dotychczas traktująca je jak utrapienie i stratę czasu, dostrzegła ich prawdziwą wartość. Oddałaby całą kolekcję magazynów, aby znów usłyszeć tyradę Minto-senseia odnośnie spóźnień i zbyt małego wkładu serca we wspieranie drużyny. W pewnym stopniu tęskniła także za obawą przed dostaniem piłką w twarz czy morelowymi dresami, jakie musiała nosić na sali gimnastycznej.

Na twarzach pozostałych uczniów nietrudno było dostrzec podobne pragnienia. Niewypowiedziane unosiły się w powietrzu i zagęszczały atmosferę coraz bardziej i bardziej, przez co z każdym kolejnym dniem czuli się mocniej przyduszeni. Jedno zdanie, niczym magiczne zaklęcie, mogłoby dać im wytchnienie, lecz nikt nie śmiał wymówić go na głos.

Powód zawieszania aktywności klubowych, w postaci czarno-białych zdjęć Fuse Hitomi, wisiał na każdej tablicy z ogłoszeniami, przypominając o tragedii sprzed tygodnia. Nie minęło wystarczająco dużo czasu i mimo iż policja zamknęła sprawę po oficjalnym ogłoszeniu, że śmierć Fuse wynikała z niefortunnego wypadku, rana była jeszcze za świeża, żeby rada szkoły pozwoliła uczniom ruszyć naprzód.

Zwłoki licealistki przestały nawiedzać Saki po nocach, mimo to nigdy nie spała spokojnie. Każdego ranka budziła się zlana potem, z dreszczami na ramionach i nogach, trzęsąc się i ciężko oddychając aż do momentu upewnienia się, że nic nie zagrażało jej życiu. Próbowała zaraz po przebudzeniu zapisywać swoje sny – w tym celu chowała pod poduszką notes i długopis – lecz po otwarciu oczu zawsze wszystko zapominała.

Wspomniała o tym Koizumi, mając nadzieję, że przyjaciółka wpadnie na rozwiązanie, do którego sama nie mogła dotrzeć, ale srogo się rozczarowała – Aya również niczego nie rozumiała. Na domiar złego przypomniała Saki o Shinie, co dodatkowo ją przybiło. Od czasu incydentu z Amuką i Konohą nie miała odwagi spotkać się z senpaiem. Nie była gotowa na odrzucenie. Nie w taki sposób. Nie z czyjegoś powodu.

– Riida-san, teraz twoja kolej – oznajmiła Yoshioka-sensei. Jej smukła sylwetka wyrosła nagle przed ławką Saki, niemal przerażając dziewczynę na śmierć.

– Co? – wydukała półprzytomnie. W uszach odbijał się dźwięk szalenie pędzącego serca, zagłuszając świst jej urywanego oddechu, jak i przytłumione śmiechy koleżanek i kolegów z klasy. Potrzebowała dłuższej chwili, żeby zrozumieć wypowiedź nauczycielki. – Co mam zrobić?

– Nie słuchałaś mnie, Riida-san? – zapytała spokojnie, choć o ton wyższy głos i zmarszczone delikatnie brwi wyraźnie odsłaniały niezadowolenie nauczycielki. – Tym razem ci odpuszczę, ale następnym razem bądź bardziej uważna. A teraz wylosuj z miski dowolną karteczkę. Będzie na niej imię twojego partnera, który ci wszystko wyjaśni.

Saki zacisnęła mocno dłonie pod ławką, rumieniąc się ze wstydu. Nauczyciele rzadko ją ganili, zwłaszcza przy całej klasie. Żałowała, że nie mogła zapaść się pod ziemię albo stać się niewidzialną; zrobić cokolwiek, by przestać czuć na sobie palące spojrzenia uczniów dokoła.

Zrób więc to, co ci każe – polecił głos w głowie. Saki machinalnie sięgnęła do niewielkiego naczynia trzymanego przez nauczycielkę i wyciągnęła ze środka złożony wpół fragment papieru. Dopiero gdy spojrzała na kartkę w swojej dłoni, poczuła się jakoś dziwnie. Często słyszała echa myśli i rad, które mówiły rzeczy tkwiące w jej podświadomości lub takie, do których za nic nie chciała się przyznać, była jednak pewna, że wypowiedź sprzed chwili nie pochodziła od niej.

【Oczy, które mówią】Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz