Rozdział 25

780 42 25
                                    

* Oczami Matteo *

Dzień się zaczął, więc pora wstać z łóżka. Postanowiłem, że zrobię sobie małą rozgrzewkę. Brzuszki, przysiady, pompki itd. Następnie załatwiłem poranną toaletę. Ubrałem się w mundurek i zszedłem na dół zjeść śniadanie. O dziwo byli moi rodzice.

- Dzień dobry mamo, tato.

- Dzień dobry synu - powiedzieli.

- Miło was widzieć.

- Ciebie też skarbie - oznajmiła mama.

- Mów jak tam w szkole? - spytał tata.

- Dobrze, mam same piątki i szóstki.

- To świetnie. A wiesz co u Federico? - spytała moja rodzicielka.

- U niego wszystko dobrze, wrócił do Ludmiły.

- Musimy jego i Ludmiłę zaprosić na kolację, prawda Francesco?

- Tak, tak Marcello. Może jeszcze Germana i Violettę zaprosimy, w końcu Federico u nich mieszka - ojciec w końcu odłożył gazetę.

Zjadłem śniadanie, pożegnałem rodziców i udałem się do szkoły. Oczywiście podwiózł mnie kierowca. Kiedy znalazłem się na miejscu rozglądałem się za Luną.

- Czego tak wypatrujesz przyjacielu? - spytał Gaston.

- Luny - odpowiedziałem krótko.

- Jeśli nie będziecie razem to wiszę kasę Ramiro.

- Co? Założyłeś się z Ramiro o to czy będę z Luną?

- No tak, w końcu wierzę, że ją poderwiesz i będziecie ze sobą żyli długo i szczęśliwie.

- Hahahaha. Zamiast się zakładać to może pomógł byś.

- Oczywiście, jeśli ty pomożesz mi z Felicity. Umowa stoi? - wyciągnął w moją stronę rękę.

- Jasne, że stoi - uścisnąłem ją.

- Oooo patrz tam jest twoja luba - popchnął mnie w stronę Valente.

- Cześć Kelnereczko.

- Hej Królu Pawiu.

- Co tam u Ciebie? - spytałem, kompletnie nie wiedziałem jak zagadać.

- Wszystko w porządku, a u Ciebie?

- Też, dzisiaj jadłem śniadanie z rodzicami co jest rzadkością.

- Ooo to fajnie - posłała w moją stronę delikatny uśmiech.

- Masz ładny uśmiech - powiedziałem.

- Dziękuję - lekko się zarumieniła.

- Lubię jak się rumienisz.

- Ooo Nina tam stoi, to ja idę paaa - zostawiła mnie samego.

Akurat zadzwonił dzwonek, a ja udałem się na jakże nudną matematykę. Moje myśli zaprzątała śliczna buźka Luny. Ciekawe czy będzie na urodzinach Ambar? Pewnie tak w końcu mieszka w tym samym budynku. Może Felicity przyjdzie i Gaston będzie szczęśliwy.

* Oczami Luny *

Lekcje się skończyły, a ja wraz z Ambar i jej świtą udałam się do domu. Gadały coś o urodzinach Ambar. Szczerze jakoś średnio mnie to interesowało i tak pewnie mnie nie zaprosi. Kiedy znalazłam się w rezydencji poszłam do pokoju zmienić mundurek na normalne ubranie. Następnie zjadłam obiad i udałam się do Rollera. Gdy tam dotarłam wszyscy prócz Ambar, Delfi i Jazmin żywo o czymś dyskutowali. Podeszłam do nich i spytałam się Niny o co chodzi.

Mój brat bliźniakWhere stories live. Discover now