Rozdział 11

1.7K 95 47
                                    

* Oczami Matteo *

     Dzwonek oznaczający koniec lekcji w końcu zabrzmiał. Tak jak wszyscy szybko opuściłem budynek placówki. Po 30 minutach drogi dotarłem do domu. Diana zawołała mnie i Fede na obiad. O dziwo dzisiaj mi nie dogryzał, ale jak to mówią, nie chwal dnia przed zachodem słońca.

- Masz jakieś plany na dziś? - zapytał.

- Zjem i idę do Jam&Roller, a ty?

- Myślałem nad pójściem do Studia, ale może też wybiorę się do Rollera.

- Po co? - spytałem go, będąc ciekawy, co tym razem wymyślił mój bliźniak.

- Spotkać Lunę - odpowiedział jak gdyby nic.

- Co?!

- Ona jest bardzo sympatyczną dziewczyną, a na dodatek ładnie śpiewa. Zastanawiałem się, czy nie zaproponować jej kolejnego duetu.

- Rób, co chcesz. Ona mnie nie obchodzi - gwałtownie wstałem z miejsca i opuściłem jadalnie, by pójść do pokoju zabrać plecak. Przed domem założyłem wrotki i ruszyłem przed siebie. Nie mogę się dołować z powodu Luny. Muszę zapomnieć o niej i przestać ją kochać.

* Oczami Ludmiły *

- Natalia poważnie wracasz do Argentyny?! - właśnie rozmawiałam z przyjaciółką przez telefon.

- Tak, właśnie z Maxim się pakujemy - odpowiedziała na moje pytanie.

- O mój Boże Naty nie masz pojęcia, jak ja się bardzo cieszę! Kiedy będziesz w Buenos Aires, od razu do mnie dzwoń.

- Oczywiście, przepraszam Lu, ale muszę już kończyć. Do usłyszenia.

- Pa - pożegnałam się z dziewczyną.

     Nie mogę uwierzyć, że moja najlepsza przyjaciółka wraca. Może powiadomię o tym Violetcie? Wybrałam do niej numer, by po chwili usłyszeć jej głos w słuchawce.

- Halo?

- Cześć Violu.

- O hej Ludmi. Co tam u Ciebie?

- Wszystko dobrze, możesz się spotkać? - spytałam.

- Lu dzisiaj mam nagrania do płyty i niestety nie mogę się spotkać.

- Jasne rozumiem, pa - rozłączyłam się zawiedziona.

Liczyłam, że się zobaczymy. No cóż, może przejdę się do Rollera? Tak to zdecydowanie dobry pomysł.

* W Jam&Roller *

Podeszłam do lady, by coś zamówić. Miałam wielką ochotę na coś do picia.

- Cześć Pedro - przywitałam chłopaka, stojącego za barem.

- Cześć Ludmiła, coś podać?

- Tak, poproszę koktajl truskawkowy.

- Już się robi.

Zajęłam miejsce przy najbliższym stoliku. Po paru minutach pojawił się przy mnie Pedro z napojem w ręce.

- Oto twój koktajl - postawił go przede mną.

- Dziękuje. Widziałeś może Matteo? - spytałam.

- Nie - odpowiedział krótko.

- Mhm.

- Ja wraca do pracy - poinformował mnie i odszedł.

     Lubię ludzi z Rollera, są tacy przyjacielscy. Oprócz Ambar ona jest gorszą zołzą, niż ja byłam kiedyś. Upiłam łyk napoju, a ktoś zakrył rękoma moje oczy. Uśmiechnęłam się pod nosem.

- Hm kto to może być? - udałam, że się zastanawiam. - Naty?

- Nie.

- Maxi? - droczyłam się z nim.

- Zgaduj dalej.

- Ooo już wiem. Matteo! - krzyknęłam radośnie.

- Zgadłaś, w nagrodę idziesz ze mną na wrotki.

- Świetnie - złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę szatni. Szybko zamieniłam swoje buty na wrotki w panterkę. Jeszcze nikomu o tym nie mówiłam, ale zakochałam się w nich. Razem z Matteo udałam się na tor.

- Lu może nauczę się obrotu - zaproponował.

- Dajesz.

     Krok po kroku pokazał mi jak wykonać ten ruch. Na początku nie wychodził mi za dobrze, ale po kilku próbach zrobienia go w końcu załapałam.

- Mam coś ważnego do ogłoszenia! - powiedziała Tamara przez megafon. Ciekawe skąd go wytrzasnęła? - Za parę dni odbędzie się konkurs w parach, więc zapisujcie się szybko, bo czas macie do jutra do godziny 18!

- Ludmi.

- Tak, Mati?

- Wiesz, że Ambar ze mną zerwała i nie mam pary na konkurs.

- I co w związku z tym? - spytałam, nie mając pojęcia, o co chodzi Balsano.

- Ty się szybko uczysz, więc jesteś idealną partnerką do tańca. Wystąpisz ze mną w konkursie? - spytał, a ja rzuciłam mu się na szyję.

- Oczywiście, że tak! - okręcił mną wokół własnej osi.

- Jesteś najlepsza - popatrzył na mnie swoimi czekoladowymi oczami, a ja się w nich zatraciłam. Jego usta były coraz bliżej moich, aż w końcu zetknęły się ze sobą.

* Oczami Federico *

     Radosnym krokiem zmierzałem do Jam&Roller. Może spotkam tam Kelnereczkę, kto wie. Luna pewnie teraz jest na torze, bo gdzie indziej? To, co tam zobaczyłem, gdy znalazłem się w środku budynku, po prostu mnie rozwaliło. MATTEO CAŁOWAŁ LUDMIŁĘ! Jak mógł?! Przecież to moja była, którą chcę odzyskać. Podszedłem do nich i wymierzyłem cios w twarz brata, aż się wywalił.

- Federico! Co ty wyprawiasz?! - krzyczała Ludmiła. - Matteo nic ci nie jest?

- Teraz to o niego będziesz się martwić?! Ja już się nie liczę?!

- Federico najlepiej będzie, jak sobie pójdziesz - w jej oczach widziałem rozczarowanie.

Opuściłem Rollera i jak najszybciej udałem się do domu. Spakowałem wszystkie rzeczy i pojechałem do Violetty.

* U Violetty *

Zapukałem kilka razy, a drzwi otworzyła mi przyjaciółka.

- Federico? Co ty tutaj robisz? - zdziwiła się na mój widok.

- Mogę u was zamieszkać? - wszedłem do środka.

- Jasne, stało się coś? - spytała zmartwiona.

- Uderzyłem Matteo.

------------------------------------------------

Ciąg dalszy nastąpi hahahaha.

Ten rozdział dedykuję dziewczyną z konfy, za pomoc w tworzeniu tego rozdziału. Szczerze? To ten rozdział jest moim zdaniem najlepszy. Jakbyście wiedzieli jaki miałam zamęt w głowie. Nie wiedziałam, co pisać, a czego nie. Ale muszę przyznać, że wyszło tak jak chciałam :D Czekam na waszą opinie w postaci gwiazdek i komentarzy.

~Pozdrawiam FelicityCzyta

PS. Nadal uważam, że to jeden z lepszych rozdziałów w tej książce.

Mój brat bliźniakWhere stories live. Discover now