Rozdział 6

1.7K 102 13
                                    

* Oczami Luny *

     Po występie zeszłam ze sceny. Czułam się dziwnie, śpiewając z bratem Matteo, kiedy Balsano ciągle się na nas patrzył. Nie tylko Matteo, cały Roller. Oczywiście dostaliśmy gromkie brawa, co mnie ucieszyło, ale i tak nie zmieniło tego, że czułam się niezręcznie. Podeszłam do stolika, gdzie siedziała Nina z Simonem.

- Luna jak się śpiewało z klonem Matteo? - spytała mnie Nina, uśmiechając się.

- To było nietypowe doświadczenie, ale dobrze się bawiłam - odpowiedziałam.

- Księżniczko - spojrzałam na chłopaka, podnosząc jedną brew do góry. - Przepraszam, Kelnereczko. Zapomniałem się przedstawić. Jestem Federico, ale możesz mi mówić Fede - wyciągnął w moją stronę rękę.

- Jestem Luna - uścisnęłam mu dłoń. - Tak swoją drogą skąd znasz "Alas"? - spytałam zaciekawiona.

- Widziałem występ twój i Matteo, gdzie śpiewaliście tą piosenkę. Spodobała mi się i nauczyłem się jej - wyjaśnił.

- Aha. Może przedstawię Ci moich przyjaciół? - zaproponowałam.

- Jasne.

- To Nina - pokazałam na dziewczynę. - A to Simon - wskazałam na mojego przyjaciela.

- Cześć, jestem Fede.

- Cześć - przywitali go chórem.

- Ja już pójdę, pa kelnereczko - pożegnał się i odszedł.

- Nie podoba mi się on. Luna lepiej na niego uważaj - powiedział Simon.

- Nie martw się, on jest bardziej wkurzający od Matteo - stwierdziłam.

* Oczami Matteo *

Nie wiem, co zrobię Federico, ale na pewno coś mu zrobię. ON śpiewał z LUNĄ. Jak mógł?!

- Matteo, bracie co u Ciebie słychać? - usłyszałem zza pleców ten głos. Odwróciłem się i ujrzałem tego imbecyla.

- A co Cię to tak nagle obchodzi? - spytałem niezadowolony.

- Nie cieszysz się, że mnie widzisz? - ach ten jego cwany uśmieszek. Gdyby nie to, że jesteśmy w miejscu publicznym, już dawno zniknąłby mu z twarzy.

- No nie za bardzo - wycedziłem przez zęby.

- Ranisz - teatralnie złapał się za pierś.

- Dobra nara - odszedłem.

Nie będę rozmawiał z tym debilem, tylko psuje mi humor.

- Matteo, co tutaj robi twój brat? - zapytała zszokowana blondynka.

- Ludmi, gdybym wiedział, to bym Ci powiedział. A już wiem, zatruwa mi życie - odpowiedziałem.

- Co ty gadasz Matteo? Jesteście rodziną i powinniście się kochać oraz szanować.

- Tobie łatwo to mówić. Nigdy nie byłaś w cieniu swojego rodzeństwa, bo go nie masz.

- Matteo wiem, co to znaczy być w czyimś cieniu. Miałam tak z Violettą, to niszczyło mnie i moje relacje z innymi. Nie pozwól, żeby to zniszczyło także Ciebie - przytuliła mnie, a ja poczułem się lepiej.

- Dziękuję - wyszeptałem.

- Nie ma za co, Matteito - zaśmialiśmy się. - Co powiesz na koktajl bananowy?

- Z miłą chęcią.

Ruszyliśmy w stronę baru, by resztę dnia spędzić w swoim towarzystwie.

--------------------------------------
Hejka ten rozdział dedykuję Julce i Martynie, za to że we mnie wierzą. Przez chwilę miałam ochotę usunąć to opowiadanie. Wypaliłam się po tym 5 rozdziale. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam i dalej będziecie czytać moje wypociny. Jeśli macie jakieś pomysły dotyczące tego ff piszcie do mnie na priv ;)

~Pozdrawiam FelicityCzyta

Mój brat bliźniakOù les histoires vivent. Découvrez maintenant