16 Prawie mi stanął jak wyszłaś z tej łazienki.

3.1K 207 32
                                    


Odsunęłam się od jego klatki i spojrzałam na jego twarz. Cmoknął mnie w usta.

-Chodź, idziemy zająć pokój.

Kiwnęłam głową i już parę minut później znalazła się wolna sypialnia, w której moglibyśmy spać.

-Okay, możesz iść się myć.

-Nie mam nic na przebranie.

-Już spaliśmy ze sobą w samej bieliźnie.

-No tak, ale..

-Oj no dawaj, Rachel..

-Dobra. –Westchnęłam. Weszłam do łazienki i szybko się obmywszy, ponownie założyłam bieliznę i wróciłam do chłopaka. Ten poszedł do łazienki a ja stanęłam przy oknie, otwierając je na chwilę.

Gdy już w pomieszczeniu było trochę chłodniej, zamknęłam je i położyłam się do łóżka w tym samym momencie, co Shawn wrócił spod prysznica. Miał na sobie bokserki. Uf, dobrze, że nie ręcznik.

-Posuń się trochę.

Zrobiłam to a on objął mnie jedną ręką a drugą włożył pod moją głowę. Czułam jego oddech na karku i to, jak mocno pachniał alkoholem.

-Mała.. Wyglądasz tak gorąco.

-Cii.. –Uciszyłam go.

-Nie uciszaj mnie, tak!? –Jak małe dziecko. Pijane małe dziecko. Patologia.

-Dobrze.. Cichutko Shawn, pora spać.

-Nie uciszaj mnie! Chcę mówić!

-Dobrze! To mów!

-Prawie mi stanął jak wyszłaś z tej łazienki.

Nie odpowiedziałam. Czułam, jak piecze mnie twarz.

-I teraz też prawie mi stoi. A ty jesteś tak bliziutko.

Powoli odsunęłam od niego biodra. Żeby tylko go nie dotykały, żeby tylko go nie dotykały! Ale on wypchnął swoje, doganiając tym samym moje.

Był podniecony. ON MNĄ!!!!

Zaczął jeździć lewą ręką po moim ciele, ponieważ prawą miał pode mną. Jego usta zaczęły całować mój kark. A potem.. zaczął się o mnie ocierać. Jego ręka znalazła się na moim biodrze, przyciskając mnie mocniej do swojego krocza. To było takie cholernie przyjemne. Westchnął mi cicho do ucha. I mocniej i mocniej. Ocierał się tak o moje plecy i tyłek.

-Rachel.. Posuńmy się krok dalej.

Przełknęłam ślinę.

-Jaki krok?

-Jakikolwiek.

-Jaki... kolwiek? –Powtórzyłam niepewnie.

-Mhm. –Włożył mi dwa palce za gumkę majtek na co przygryzłam mocno wargę. Spokojnie Rachel. Nie musisz się go bać. Zsunął mi lekko majtki a ja wstrzymałam oddech.

O

Mój

Boże

Zjechał swoimi ustami na moje plecy. Tak strasznie pachniał alkoholem. To ohydne. Całował powoli mój kręgosłup w dół a mnie przechodziły ciarki. Zsunął się niżej w nogi łóżka, żeby pocałował mnie w dół pleców.

-Shawn.. Jesteś taki pijany..-Szepnęłam, bo głos ugrzązł mi w gardle.

-Ale wiem, co robię.

-Nie wątpię, ale wolałabym, żebyśmy.. robili „jakiekolwiek kroki", gdy będziemy trzeźwi.

-Ale wtedy mi nie pozwolisz.

-Ja prawie nic nie wypiłam... Tylko to jedno piwo.

-Tylko jedno?

-Tak..

-Czyli...?

-Tak. Jutro. Pojutrze.

-Obiecujesz?

-Tak.

-Na mały palec?

Zaśmiałam się.

-Dobrze.

Pokazał mały palec, który zahaczyłam o swój.

-No to do jutra pupo Rachel. –Klepnął mnie w pośladek.

-Ej! Mów do mnie a nie do mojego tyłka!

-Ale to na niego muszę czekać, ok.?

-Na mnie musisz poczekać... to znaczy..

-To znaczy, ze oddasz mi swoje dziewictwo?

Cisza. Oddam?

-Może.. Kiedyś.

-Dooobra. Dziewictwo traci się szybko. Takie wiesz.. Wzium.

-Wzium?

-Noo..

-Dobrze, niech będzie. –Zaśmiałam się.

-Zgadzasz się!?

-Z tym, że „wzium".

-Będzie wziuuum. Nawet nie zauważysz.

-Tak Shawn, idź już spać cichutko. –Zaśmiałam się ponownie.

-Chyba miałaś mnie nie uciszać laseczko, tak!?

-A ty mnie tak ohydnie nazywać!

-To akurat jest ładne, ok.?

-Laseczko? To ja już wolę skarbie.

-Zapamiętam to.



-Rachel nudzi mi się.

-Idź spać....

-Misiu. Powiedz to. No powiedz!

-Misiu.

-Taaaaaaaaaaak!

Zaśmiałam się i odwróciłam do niego przodem.

-Dobranoc Shawn.

-Dobranoc laseczko. Znaczy skarbie. –Wyszczerzył się a ja zamknęłam oczy.

-Nudzi mi się.

-A ja jestem zmęczona.

-To się rozbierz i pilnuj ubra.... Nie! albo nie!

Zaśmiał się.

Cisza.

Cisza.

-Śpisz? –Szepnęłam.

Nie odpowiedział.

Sinner |S.Mendes  ✔️Where stories live. Discover now