15 Ale ty jesteś wybredna, dziewczyno!

3K 204 63
                                    


Wypuściłam głośno powietrze.

-Stresik? –Zaśmiał się.

-Nieee.. Co ty. Tylko mnóstwo ludzi, których nie znam. Alkohol. Narko...

-Niepotrzebnie panikujesz. Chodź.

Wyszłam z samochodu a on chwycił mnie za rękę.

Co ty..?

-Tutaj lepiej nie być samą, zagubioną, niewinną owcą. Jeszcze ktoś to zauważy i wykorzysta w brzydki sposób.

Wstrzymałam oddech. On mówi o gwałcie. Ojej.

-Wiesz co? Ja może poczekam na ciebie w samochodzie, co?

-Spokojnie, jesteś ze mną. Nikt nic ci nie zrobi. –Spojrzał mi w oczy.

-A jak pójdziesz do łazienki,, albo..

-Jeśli tylko powiesz, że jesteś ze mną, żaden chłopak cię nie tknie. Zaufaj mi. –Pociągnął mnie w kierunku wejścia. Zadzwonił dzwonkiem i zaraz drzwi otworzył nam jakiś mega przystojny szatyn.

-Shawn! Stary! Ile to już!?

-Z rok będzie. Uścisnęli sobie dłonie.

-A ty ślicznotko?

-Rachel.. –Powiedziałam cicho a Shawn dodał..

-To moja dziewczyna.

-No no. Coraz ładniejsze się koło ciebie kręcą. –Powiedział, wpuszczając nas do środka. Spojrzałam na Shawna a on pokręcił głową w geście, że mam tego nie słuchać. Zdjęliśmy kurtki i poszliśmy do kuchni, gdzie było mnóstwo kubeczków. Oczywiście czerwonych. No i ogromna ilość alkoholu.

-Częstujcie się.

Shawn mi coś podał a ja zamoczyłam w tym usta. FUUUJ!

-Co to jest?!

-Wódka.

-Daj mi coś innego, to jest obrzydliwe.

Westchnął i dolał mi tam coli.

-Proszę.

Odłożyłam kubek.

-Nie, daj mi piwo, albo coś innego.

-Ale ty jesteś wybredna, dziewczyno!

Podał mi puszkę, którą wcześniej otworzył. Sobie zrobił mega mocnego drinka i objąwszy mnie w talii, zaprowadził mnie do centrum imprezy-salonu.

-Shawn.. Będziesz prowadził samochód.

Nie usłyszałam co odpowiedział, bo słowa zagłuszyła muzyka. Zaplotłam ręce na jego szyi tak żeby nie wylać piwa, ponieważ chłopak zaczął ze mną tańczyć. Jego ręce z tym mocnym drinkiem oparły się o moje biodra.

Jeśli wyleje to cholerstwo na moją białą sukienkę, zabiję go.

Przetańczyliśmy tak kilka piosenek, aż ja się nie zmęczyłam.

-Idziemy usiąść? -Spytał do mojego ucha. Pokiwałam głową i już chwilę potem siedziałam mu na kolanach w rogu pokoju, ponieważ nie było już wolnych miejsc.

Wziął dłoń pod mój podbródek i uniósł mi twarz, która spuściłam.

-Cholera, Rachel, czemu ty musisz być taka ładna?

Zaśmiałam się smutno a on zaczął całować moją szyję. Chyba się podpił. W sumie dużo wypił. Naprawdę sporo.

-Shawn.. Muszę do łazienki.

-Zaprowadzić cię?

-Nie, powiedz tylko, jak dojść.

-Ja mogę sprawić, ze dojdziesz.

Westchnęłam.

-Zaraz wracam. –Wstałam z jego kolan i ruszyłam.. przed siebie.

W prawo, w lewo, prosto, otwieram. Nie, sypialnia.

-Hej, śliczna, czego szukasz?

Odwróciłam się szybko. Jakiś dobrze zbudowany blondyn opierał się o ścianę i patrzył na mnie z uśmiechem. Był przystojny. Ale nie tak, jak Shawn.

-Łazienki.

-Naprzeciwko. –Powiedział, zagryzając wargę. Spuściłam wzrok.

-Dziękuję.

-Ryan.

-Rachel.

-Przyszłaś tutaj tak sama? –Przybliżył się.

-Nie, z Shawnem.

-Mendesem?

-Tak.

-A, to sorry. –Uniósł ręce do góry. Okaaay. To było dziwne.

-Co w tym takiego strasznego? -Spytałam.

-Dziewczyn kapitana drużyny się nie rusza.

Kapitana drużyny?

-Drużyny?

Alkohol daje silę-nawet nie wiecie jak wielką.

-Twój chłopak jest najlepszym zawodnikiem ostatnich 20 lat na naszej uczelni.

-Och, no pewnie.

Zawodnikiem czego!?

-Chyba chciałaś do łazienki. –Zaśmiał się i minął mnie, po czym wszedł po schodach.

Gdy załatwiłam swoje sprawy, wróciłam do Shawna, który siedział w miejscu, w którym go zostawiłam.

-Nie mówiłeś, że w coś grasz. –Szepnęłam, gdy usiadłam już na jego kolanach.

-A, tak. No pogrywam sobie tak trochę.

-No ja słyszałam, że jesteś najlepszym zawodnikiem od 20 lat.

-E tam, najlepszym. Najlepszy to ja jestem w łóżku, skarbie.

Wywróciłam oczami.

-Fajnie.. Kiedy wracamy? I jak wracamy?

-Zostajemy na noc. –zachichotał, biorąc kolejny łyk z kubeczka.

-Zostajemy? Tak jak ci wszyscy ludzie tu? Nie zmieścimy się.

-Spokojnie, spokojnie.- Zaśmiał się i pocałował mnie w szyję. Znowu westchnęłam. Jaki on jest ohydnie pijany.

-Zatańczysz ze mną ostatni wolny taniec?

Kiwnęłam głową. Jeśli tylko utrzymasz się na nogach Shawn.

Wstaliśmy i poszliśmy an parkiet, gdy akurat rozbrzmiała piosenka Aerosmith. Objął mnie w talii i przyciągnął blisko siebie. Zaplotłam mu dłonie na szyi i oparłam głowę o jego klatkę, kołysząc się w rytm piosenki. Poczułam, jak całuje mój czubek głowy. Przymknęłam oczy i uśmiechnęłam się. To było takie kochane. I przyjemne.

Szkoda, że on mnie tylko lubi..

Objął mnie na wysokości talii i kołysał powoli moim ciałem. Mogłabym tak stać wiecznie.

Po tym, jak skończył się utwór jeszcze chwilę tak staliśmy- tak bardzo mi się to podobało, że moglibyśmy tak stać do rana. Ale on w końcu westchnął i zdjął ze mnie ręce.

Sinner |S.Mendes  ✔️Where stories live. Discover now