Rozdział 24

551 50 3
                                    

Siedzimy w kuchni, pijąc herbatę. To znaczy ja siedzę na kolanach Charliego i ciągle jestem w niego wtulony. Potrzebuję jego bliskości...
- Kochanie, chodźmy do sypialni - proponuje.
- Ale, że tak teraz? Jest jeszcze wcześnie - dziwię się.
- Po prostu chodź - schodzę z jego kolan, a on łapie moją dłoń. Idziemy do naszej sypialni, zamykam za nami drzwi i podchodzę do blondyna. Ten owija ręce wokół mojej talii, a ja swoje ręce owijam wokół jego szyi. Już mam go pocałować, ale się odzywa.
- W zasadzie przyszliśmy tu, bo chciałem się przebrać, ale jeśli tak bardzo chcesz... - moje policzki zaczynają piec.
- Przepraszam - szepczę i odchodzę od niego na kilka kroków.
- Ale nie masz za co - śmieje się, wyciągając do mnie dłoń. Łapię za nią, a on spowrotem mnie do siebie przyciąga. - Jeśli chcesz, możesz mnie rozebrać - mruczy. Kręcę głową z uśmiechem.
- Wiesz, w tej fryzurze przypominasz mi Greya - zauważam. - W sumie zachowaniem odrobinkę też - znów się śmieje.
- A ty mi ani trochę nie przypominasz Anastasii Steele - prycham.
- Na pewno? - pytam i robię "seksowną" pozę. Śmieje się jeszcze głośniej.
- Na pewno.
- Bo jestem od niej gorętszy - puszczam mu oczko.
- Oj zdecydowanie - uspokaja się i zdejmuje koszulkę, a ja jak zaczarowany wpatruję się w jego klatę, która diametralnie się zmieniła od naszego ostatniego spotkania.
- Trochę ci mięśni przybyło - mówię ze wzrokiem nadal wlepionym w tors starszego.
- No wiesz, jak nie mam co robić to ćwiczę, a jak nigdy nie mam co robić, to ćwiczę ciągle - wzrusza ramionami. Następnie zdejmuje spodnie i zostaje na samych bokserkach. Podchodzę do niego, szarpię i dosłownie rzucam na ścianę. Przyciskam go do niej i przejeżdżam ręką po jego torsie. Potem agresywnie, ale namiętnie wpijam się w jego usta.
- Tak bardzo tęskniłem za twoim ciałem, Charlie - sapię między pocałunkami. Blondyn jednak nie pozwala mi dominować, ja jemu też nie i w sumie toczymy o to zaciętą walkę. Łapiemy siebie nawzajem za słabe punkty, ale to nic nie daje. W końcu zmęczeni samą bitwą padamy na podłogę. Ostatkiem sił siadam na chłopaku okrakiem.
- Wygrałem - dyszę. Charles odgarnia mi grzywkę z twarzy i przyciąga moją twarz do swojej. Znowu się całujemy.
- Jesteś strasznie gorący, jak jesteś tak zmęczony. Ile razy pod moją nieobecność doprowadziłeś się do takiego stanu? - pyta.
- Zero - odpowiadam, a ten dziwi się - jestem tobie całkowicie wierny.
- Wiesz, kiedy to wszystko się zaczynało, nie miałem pojęcia, że będę miał kogoś, kto będzie mi wierny przez tyle czasu pomimo moich złych zachowań i nie zdradzi mnie nawet ze swoją ręką - śmiejemy się.
- Tak, ja też nie miałem pojęcia o tym, że kiedyś tak bardzo zakocham się w kimś, kto robił mi krzywdę. Teraz wiem, że jesteś dla mnie najważniejszą osobą i tak naprawdę poza tobą chyba nie ma na świecie nikogo takiego, kto mógłby mi nawciskać, potem się upić z tęsknoty za mną, przeprosić, a na koniec mnie zerżnąć - mówię.
- Masz rację. Grey się nie kocha. Grey rżnie. I to ostro - puszcza mi oczko.
- Pobawmy się w Greya. Udowodnij, że on się nie kocha - po tych słowach w Charlie'm budzi się istny demon. W mgnieniu oka leżę pod nim, a on mnie rozbiera.
- A miałem się tylko przebrać - oblizuje usta. Przygryzam wargę, a Lenehan dosłownie wariuje. Jego dłonie ciągle jeżdżą po moim ciele, pragną co raz więcej. Tak samo jak ja.
Kiedy już kończy mnie rozbierać, ściąga z siebie bokserki. Oczywiście musi wstać do szafki nocnej po niezbędną dla nas rzecz.
Dbamy o dobre nawilżenie.
W tym czasie przechodzę na łóżko.
- Zrób to tak, jak robiłeś to wcześniej - szepczę, gdy się nade mną pochyla. W ostatniej chwili zasuwa zasłonę od łóżka. Potem chwyta za swojego członka i naprowadza go na mnie. Wchodzi we mnie dość agresywnie. Właśnie w tym momencie przypomina mi się każdy nasz stosunek, kiedy jeszcze nie byliśmy razem i wszystko było "w porządku", czyli każdy gwałt. Charlie robi dokładnie to, co robił kiedyś, w końcu o to go poprosiłem. Po moim policzku spływa łza, a blondyn natychmiast się zatrzymuje.
- Kochanie... Przepraszam, nie chciałem, żeby cokolwiek cię bolało. Mogę przestać, jeśli tego chcesz - głaszcze mnie po głowie.
- Nie przestawaj, po prostu przypomniały mi się dawne czasy - uśmiecham się delikatnie. Błękitnooki niepewnie zaczyna się we mnie poruszać, ale ja pomagam mu dostosować tempo, ruszając jego biodrami. Niedługo po tym słyszymy, jak drzwi od naszego domu się otwierają, ale nic sobie z tego nie robimy.
Właśnie w takich momentach dziękuję sobie i blondynowi za naszą wspaniałomyślność, ponieważ to naszym pomysłem było łóżko z baldachimem.
- Nie przestawaj - powtarzam z zamkniętymi oczami. Bardzo ciężko oddychamy, a spełnienie jest co raz bliżej z każdym ruchem. Łączymy nasze wargi w pocałunku, gorącym i pełnym pożądania. Sapiemy sobie w usta, pojękując. Charlie chcąc przedłużyć nasz koniec zatrzymuje się. Jednak coś idzie nie po jego myśli, ponieważ i tak dochodzę na swój brzuch.
- Jesteś niegrzeczny, Leondre - mruczy.
- Dla ciebie mogę być jeszcze bardziej niegrzeczny niż jestem - odpowiadam bardzo niezadowolony z tego, że w tamtym momencie nie wytrzymałem. Chłopak wznawia swoje ruchy, ale stają się co raz bardziej agresywne. W końcu szczytuje z głośnym jękiem na ustach.
- Zdecydowanie chcę to robić częściej - podsumowuję. Na koniec kolejny raz dzisiaj przejeżdżam dłonią po jego umięśnionym torsie i znowu łącze nasze usta. Blondyn rozmazuje mi na brzuchu moją spermę. Chwilę później odsłaniamy kurtynę i zaczynamy się ubierać. Wychodzę z pokoju pierwszy, bo Charlie musi jeszcze posprzątać.
Dawno nie sprzątał, więc dlaczego nie?
Kiedy za drzwiami widzę osobę, która przyszła do naszego domu, wszystko słyszała i widziała, robi mi się słabo.
Ayla?
><><><><><
Uuups, wpadka. Znów przepraszam za długą nieobecność. Zbliżamy się już do końca kochani, nie będzie drugiej części, bo musiałabym zmienić zakończenie, a jest moim zdaniem dobre.
Jak Wam się spodobał rozdział?
~W xx
Ps. Nie chciałam seksów, ale jakoś tak wyszło...

Mam dość! || Chardre ||Where stories live. Discover now