Rozdział 8

1.4K 101 19
                                    

[Charlie's POV]
Budzę się obok ciemnookiego. Przypomina mi się wczorajszy wieczór. Postanawiam obudzić mojego aniołka. Namiętnie go całuję, a po chwili zaczyna oddawać czułości.
- Dzień dobry kochanie - mówię.
- Ta, cześć - ziewa i się przeciąga. Wtulam się w jego bok.
- Co na śniadanie? - pyta.
- Ledwo co się obudziłeś, a już wołasz o śniadanie - wywracam oczami.
- Oj nie przesadzaj, głodny jestem - mówi z przymkniętymi powiekami. - Zjadłbym sobie dzisiaj jajecznicę... A na co ty masz ochotę?
- Na ciebie - brunet otwiera oczy i patrzy na mnie zażenowany.
- Idę do kuchni - oznajmia i zostawia mnie samego. Wychodzę do łazienki i się ogarniam, po czym idę do kuchni. Leondre stoi przy patelni i wylewa na nią jajka. Podchodzę do niego od tyłu i łapię za jądra.
- Dobrze, że swoich nie usmażyłeś - śmieję się. Niewzruszony dalej przygotowuje śniadanie.
- Kotku... - zaczynam. - Co ci jest?
- Nic - odpowiada.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak - ciągnę.
- Charlie, możesz przestać?
- Nie - stanowczo odpowiadam.
- Boże no! - krzyczy. - Problem w tym, że... Że boję się...
- Czego się boisz?
- Boję się tego, że się w tobie zakocham - przyznaje.
- Słońce... Przecież to nic złego - mówię.
- Dla mnie to jest coś złego - odpowiada. Kładzie talerze z naszym śniadaniem na stole w kuchni. Podchodzę do niego i mocno obejmuję. Leo wtula się we mnie.
- Charlie, nie jestem gejem - mówi po raz kolejny. - Nawet gdyby, to boję się, że bambinos nas nie zaakceptują...
- Posłuchaj... Jakaś część naszych fanów napewno by odeszła, ale ci prawdziwi by z nami zostali i nas wspierali. Widziałem mnóstwo osób na Twitterze czy gdziekolwiek, które są Chardre shippers - tłumaczę.
- Chardre shippers?
- Złączyli nasze imiona na wypadek gdybyśmy zostali parą - uśmiecham się szeroko.
- Ale to nie znaczy, że od razu będziemy gejami i będziemy o tym mowić na wszystkie strony - przewraca oczami.
- Nie rozumiesz. Oni chcą, żebyśmy byli razem. Ja również tego chcę. Spójrz na mnie - nakazuję, a jego piękne czekoladowe oczy na mnie spoglądają. Muskam jego wargi.
- Możesz zacząć mnie kochać. I nie bój się tego, kochanie. Pragnę tego, jak niczego innego na tym świecie. Jesteśmy inni, dwóch ludzi, dwa charaktery, ale możemy stać się jednością. Będziemy sobą i dla siebie. Zdania innych są podzielone, ale my potrzebujemy do szczęścia tylko swojej miłości i bliskości - ale ze mnie romantyk.
- Charlie... To było piękne, ale to niczego nie zmienia...
- Zamknij się już... - mówię i wpijam się w jego usta. Podnoszę go i sadzam na blacie. Dłońmi masuję jego plecy.
- Kochasz mnie? - pytam pomiędzy pocałunkami.
- Tak - odpowiada.
- Napewno?
- Tak - znów odpowiada. Na koniec przygryzam jego dolną wargę i mocno go przytulam. Po chwili pomagam mu zejść i siadamy do stołu.
- Co mamy dzisiaj do zrobienia? - pyta ciemnooki.
- Chyba nic.
Kiedy kończymy jajecznicę, wkładamy naczynia do zmywarki i siadamy na kanapie w salonie.
- Charles - zaczyna brunet.
- Hm?
- Co to w ogóle było?
- Ten pocałunek?
- Tak.
- Moim zdaniem to był dla ciebie test. Na koniec przyznałeś, że mnie kochasz - mówię.
- No bo ja cię kocham, ale w innym sensie... Nie jak chłopaka, tylko jak najlepszego przyjaciela, zrozum...
- A co ja mam zrobić, żebyś się we mnie zakochał? - pytam.
- Po prostu pokaż, że na to zasługujesz - odpowiada patrząc na mnie.
- A jeśli zawalę?
- A jeśli się zakocham?
><><><><><><><
Hejo :) Trochę późno rozdział, przepraszam za przerwę, ale ostatnio szkoła i brak weny :/ ale pomysły na następne rozdziały są, spokojnie ;) po prostu będą rzadziej
~Werona xx

Mam dość! || Chardre ||Where stories live. Discover now