Rozdział 22

546 57 8
                                    

Szczerze?
Chce mi się płakać.
Nie wiem czy ze szczęścia, czy ze smutku.
Po prostu chce mi się płakać.
Nie będę stąd wychodził do końca życia, będę tutaj czekał, aż nadejdzie ten moment, w którym Charles zapuka do drzwi naszego domu, a ja będę mógł mu otworzyć z szerokim uśmiechem, rzucić się w jego ramiona... Po raz kolejny spojrzeć w jego oczy, posmakować jego ust.
Chcę tego tak bardzo.
- Chcesz tego? - szepcze prosto do mojego ucha.
- Bardzo - odpowiadam z przymkniętymi powiekami.
Może przyznacie, że jestem chory, ale chciałbym teraz podziękować Charles'owi za wszystko, co z nim przeżyłem.
Gwałty akurat nie były najprzyjemniejszą częścią naszej przyjaźni, ale to od tego się przecież wszystko zaczęło. Charlie zaczął to robić i po długim czasie pojawiła się iskierka. Iskierka nadziei w oczach blondyna. Potem iskierka nadziei w każdej możliwej części jego ciała.
Gwałt, który tak bardzo mnie krzywdził. Za każdym razem, kiedy ON to robił, tak bardzo mnie tym krzywdził. A ja łudziłem się, że naprawdę w końcu przestanie, że zrozumie swoje błędy, przeprosi.
Nie przestał, a to ja zacząłem odczuwać z tego wszystkiego przyjemność.
Charlie doprowadzał mnie do końca, podczas gdy nigdy wcześniej by mu się to nie udało.
Teraz za to doprowadza mnie do szaleństwa.
Za każdym jego przytuleniem, każdym złączeniem naszych ust, każdym dotknięciem, szaleję.
Nasza miłość to chora miłość, wiem o tym bardzo dobrze.
Ale nie potrafię przestać kochać, kiedy już pokochałem tak mocno.
Nie potrafię przestać szaleć, kiedy już oszalałem na dobre.
Nie potrafię przestać krzyczeć, kiedy już krzyczałem tyle czasu.
Krzyczałem w głębi siebie, nie dawałem wyjść temu na wierzch, na światło dzienne.

Zaczęliśmy być szczęśliwi, wydawało się, że nic już nam nie przeszkodzi, choć byliśmy w związku przez jeden cały dzień.
- Pamiętaj, jesteś zajęty - mówi. Chichoczę.
- Oczywiście - patrzę w jego oczy i szeroko się uśmiecham, a następnie robię mu malinkę.
- Pamiętaj, jesteś zajęty - naśladuję go.
Wydawało się, że gorzej niż było już nie będzie, że razem możemy przenosić góry, że przed nami rozstąpi się morze, że jesteśmy tak szczęśliwi.
Gówno prawda.
Zaczęło się psuć, popsuło się, psuło się dalej.
Szczęście?
Można by rzec: "A to pech!".
Czy to było tak wielkie szczęście, z którym moglibyśmy przenosić góry, a przed nami rozstępowałyby się morza?
W sumie dalsze losy naszej przyjaźni, a potem jednodniowego związku popsułem ja.
Niepotrzebnie poszedłem naskarżyć.
Zdecydowanie, to było bez sensu.
A teraz?
Mam skutki mojego zachowania.
Charlie siedzi w psychiatryku, pisze do mnie listy, które przekazuje mi jakiś gangster oferujący pomoc w zakupach.
Czy to jest normalne?
Jeszcze te wszystkie słowa, które do mnie wypowiedział.
Te przed oficjalnym trafieniem do psychiatryka.
- Słyszałeś?! Obiecuję ci to, że do ciebie wrócę, rozumiesz?! - krzyczy zapłakanym głosem. - Nie po to walczyłem tyle czasu, żeby teraz bezpowrotnie cię stracić! Jesteś dla mnie wszystkim, co mam...
Mimo tego, że na początku naprawdę nie było miło, to i tak chciałbym podziękować błękitnookiemu za wszystko. Za naszą wspaniałą karierę jako Bars And Melody, za wszystkie wzloty i upadki, mniejsze czy większe kłótnie, wszystkie koncerty, wyjazdy, trasy. Za cały spędzony wspólnie czas. Za te przykre wydarzenia, potem za wprowadzenie mnie w ten nieprawdopodobny stan, który charakteryzuje się miłością do niego.
Bo kocham go aż za mocno.
Namieszał mi w głowie i teraz nie potrafię go z niej wyrzucić, chociaż czasami naprawdę bardzo bym tego chciał.
Nie potrafię tego zrobić, bo to niewykonalne.
Muszę się do tego przyzwyczaić.
Mam nadzieję, że wykonalnym okaże się jego powrót do mnie, do naszego domu i do wszystkich wspomnień z nim związanych.

Jak narazie padam na kolana przed swoim nowym, gorącym, pragnącym mnie głęboko w sobie...

Łóżkiem.
><><><><><
W tym rozdziale chyba znajduje się nie do końca poprawna polszczyzna. Life is brutal.
Witam po długiej przerwie, niedługo koniec książki :))
Ale będą nowe xdd
Jak Wam się podoba rozdział? Takie głębokie przemyślenia Leondre.
~W xx

Mam dość! || Chardre ||Where stories live. Discover now