Rozdział 17

1K 87 12
                                    

Kolejny tydzień później miała miejsce rozprawa w sądzie, podczas której zapadł okropny i niegodny wyrok - Charlie miał bowiem spędzić resztę swojego życia w szpitalu psychiatrycznym. A stało się tak, ponieważ Richard nagadał niestworzonych rzeczy o nim policji. Sprawa została skierowana do sądu i tak właśnie blondyn do końca życia będzie siedział w psychiatryku. Wyrok byłby trochę łagodniejszy, gdyby nie fakt, że chłopak podczas rozprawy rzucił się z pięściami na mężczyznę, przez którego siedział w sali sądowej. Leondre w tamtym momencie nie potrafił się opanować i jego opuchnięte usta opuścił krzyk. Zaczął natychmiast płakać, a ochroniarze musieli wyprowadzić go z sali rozpraw.
[Leo's POV]
Nie wierzę! Jak oni mogli zrobić coś takiego Charliemu?! Richard to nic nie warty śmieć! Nagadał bzdur policji i teraz pewnie szczęśliwy opija swoje zwycięstwo z kumplami w jakimś nocnym klubie albo zalicza jakąś pustą laleczkę. Nie wiedziałem, że jest do tego zdolny... Potrzebuję Charliego...
I need a gangsta,
To love me better,
Than all the others do...

Słyszę jak ktoś otwiera drzwi w moim mieszkaniu. Richard mi je załatwił, ale to nie zmienia faktu, że i tak jest tępym chujem. Podchodzę do nich i kogo widzę?
- Charlie! - prawie piszczę jak mała dziewczynka i rzucam się na blondyna.
- Hej kochanie, dzisiaj nasze ostatnie spotkanie - zaczynam śmiać się jak idiota z jego dupnych rymów. - Co?
- Rymujesz i tego nie czujesz - śmieję się jeszcze głośniej do momentu, w którym wyglądam jak niedorozwinięta foka klepiąca się w kolano, o ile je ma. Blondyn wzdycha, a ja próbuję się opanować, jednak mi to nie wychodzi i tak oto klęczę na podłodze czasami uderzając głową w płytki.
- Leo, spokojnie - Charlie wkracza do akcji. Robię wdech i wydech, po czym wstaję i ocieram łzy z policzków. To mnie powinni wsadzić do psychiatryka.
- Już - oznajmiam, gdy się uspokajam.
- Jak już mówiłem to nasze ostatnie spotkanie poza psychiatrykiem - patrzy na mnie smutnym wzrokiem.
- A w psychiatryku można się z kimś widywać? - krzywię się.
- Prawdopodobnie tak.
- Chodźmy do kuchni, Charlie - łapię błękitnookiego za nadgarstek i ciągnę w stronę kuchni. Wróżka zębuszka przyniosła mi kiedyś wino i whiskey pod poduszkę. Wyjmuję trzy butelki alkoholu z szafki i stawiam na blacie.
- Masz zamiar się ze mną upić? - pyta Charles.
- Tak, Charlie, niech ta noc będzie szalona - prawdopodobnie świecą mi się oczy.
- Super, to będzie szalona noc w kiblu! Będziemy zwracać wszystko, co zjedliśmy w swoim nędznym życiu! - blondyn spogląda na mnie z miną 'Are you fucking kidding me?' i kręci głową. Coś się ze mną dzieje niedobrego.
- No dobra - wzdycham. Kiedy łapię za butelki i chcę je schować, chłopak odzywa się:
- Ale czy ja się nie zgodziłem? Możemy pić, ale z umiarem.

Pół godziny później jesteśmy w sypialni mega pijani i prawie pieprzymy się w ciuchach.
- Leoo? - zaczyna blondas.
- Yhym - "odpowiadam".
- Rozbierz się dla mnie, ostatni raz, proszę - pierwszy raz Charlie mnie o coś prosi. Myślałem, że nie dożyję tego momentu...
Zgodnie z prośbą Lenehana rozbieram się powoli próbując być seksownym, jednak czego można wymagać od losu, gdy jest się pijanym? W końcu zostaję na bokserkach. Patrzę na Charliego. Też się rozebrał.
- Co teraz kotku? - pytam.
- Chodź do mnie.
Podchodzę do łóżka, na którym leży i kładę się na nim specjalnie ocierając się o niego. Przez chwilę patrzę mu w oczy, a potem mój wzrok ląduje na jego ustach, które od razu całuję. Próbuję robić to wszystko jak najlepiej, żeby zapamiętać tą noc jako jedną z najlepszych.
- Kto jest dziś seme? - pyta blondyn rozłączając nasze wargi.
- Ja - odpowiadam bez zastanowienia i znów go całuję. Brutalnie, z nutką namiętności. Następnie robię mu kilka sporych malinek na szyi. Powoli całuję całą jego klatkę piersiową i stopniowo zjeżdżam w dół. Patrzę w jego oczy po raz kolejny. Podciągam się na łokciach i delikatnie muskam jego wargi swoimi. Potem zaczynam je ssać, aby jeszcze później namiętnie się w nie wpić. Charlie mruczy jeżdżąc swoimi dłońmi po moich plecach. Nagle bez żadnego przygotowania napieram na Charles'a.
- Czekaj! Słońce, wiem, że masz gdzieś swój lubrykant - znów mruczy. Faktycznie. W szafeczce nocnej trzymałem tą małą buteleczkę na wszelki wypadek. Smaruję się lubrykantem i przygotowuję też Lenehana. Gwałtownie w niego wchodzę.
- O Jezu - wyrywa mi się, gdy czuję wszystkie emocje ogarniające moje ciało. Jestem w raju. Zwalniam. Wolne i dokładne ruchy są przyjemniejsze. Dlatego po dosłownie trzech wolnych minutach czuję, że zaraz eksploduję.
- Charlie - znów mi się wyrywa. Blondas zaraz zwariuje. Dlatego jeszcze wolniej i jeszcze głębiej w niego wchodzę. Prawie piszczy. Jeszcze jeden taki ruch i zwariujemy oboje. Jeden ruch i oboje nie możemy się opanować. W przypływie emocji zaczynamy znów się niekontrolowanie całować. Ostatni ruch i koniec. Dochodzimy.
- To była zdecydowanie najlepsza noc mojego życia - dyszę.
- Zgadzam się - przytakuje Charlie.
- Bardzo cię kocham i nie chcę cię stracić kocie - mówię, a w moich oczach zbierają się łzy.
- Ja ciebie też kocham, ale spokojnie, przecież wrócę - dziwię się. - Śpij misiu.
Obejmuję mój cały świat. Dostaję buziaka w czoło i zasypiam.
><><><><><
Heloł, ic mi
Rozdział do kitu, ale ponad 800 słów XD To z tym śmiechem to oczywiście z mojego życia wzięte
:7 Jak u was?
~ Werona xx

Mam dość! || Chardre ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz