-Cześć mała-szepnął mi na ucho

-Hej-odpowiedziałam miło.- Co to jest?

-Szafka zniknięć. Muszę ją naprawić dzięki niej śmierciożercy przedostaną się do szkoły.- zaczął tłumaczyć Draco

-Przecież szkoła będzie pilnie strzeżona. W Proroku codziennym..

-W szkole jest taka druga. Są poniekąd połączone, nie wyrzucą, czegoś co już się w szkole znajduje, a tak dokładniej jest to w..

-Pokoju życzeń.

-No dokładnie. Skąd wiesz? 

-Kiedyś podobną widziałam właśnie tam.-odparłam. W zeszłym roku czegoś potrzebowałam i właśnie tam się udałam. Przez przypadek znalazłam tą szafkę. 

-W każdym razie to jest pierwsza faza naszego planu. Naprawić tą szafkę. To znaczy tą w szkole. Tylko do tamtej mamy dostęp. Jak ona zostanie naprawiona, zabijemy Dropsa.

-Ty go zabijesz. Ja mam ci tylko pomóc. 

-W każdym razie, plan jest raczej prosty.

-No tak, ale ty pamiętasz kogo masz zabić? Sam Voldemort się go boi , a ma go pokonać szesnastolatek?

-Nie dramatyzuj kochanie.-mówiąc to złapał mnie za biodra i lekko pocałował.

-Ekh hem-no tak Narcyza.- Draco, Severus złożył wieczystą przysięgę więc będziesz bezpieczny. I w razie gdy ty nie dasz rady tego wykonać on to zrobi.

-Co?!-ojć źle to zinterpretowałam, spojrzeli się na mnie pytająco..-To świetnie, że nam pomoże! Możemy czuć się bezpieczni.-Draco może i tak, ale jak ja mam się czuć bezpiecznie? Przecież Voldzio mnie zabije jeżeli nie wykonam zadania od niego. Nosz kurwa! No nic dam radę jakoś.

-Też tak uważam. A teraz, macie jakieś plany?-zapytała Narcyza

-Ja idę na Pokątną kupić sobie sukienkę na wesele Ojca i An.-powiedziałam zgodnie z prawdą.

-O to dobra okazja, żebyś kupił sobie Draco garnitur. No bo przecież musisz jakoś wyglądać. Zabierzesz go ze sobą?

-Jasne.-powiedziałam ze sztucznym uśmiechem, ale się nie zorientowała. Wszyscy wyszliśmy ze sklepu, ale Cycia się deportowała, a ja z Draco ruszyliśmy po stroje.

-Masz jakąś wypatrzoną sukienkę?-Zapytał gdy dochodziliśmy na ulicę.

-Byle przykrywała przed ramiona.-powiedziałam. No bo jak mam się ciągle pokazywać z tym bandażem na ręku? 

-No okej. Coś znajdziemy. To chodź najpierw tu.-wskazał mi najbliższy sklep z sukienkami. Weszliśmy, ale nie było nic ciekawego, Poszliśmy do następnego i następnego.. Tak jeszcze pięć sklepów. W tym czasie Draco kupił sobie garnitur, a ja jeszcze nic nie mam. Ostatni sklep z sukienkami na Pokątnej. Moja ostatnia nadzieja...

-Nie nosisz już wisiorka?-Zapytał nagle Draco. Powiem mu prawdę, no bo co mogę powiedzieć?

-Ktoś musiał mi go ukraść, nie mam go od początku wakacji, przeszukałam cały dom, nigdzie nie ma.-powiedziałam trochę smutno, w tym samym czasie znalazłam śliczną sukienkę. Beżowa, bez ramiączek, sięgająca do połowy ud. Sexowna, na torsie ma wyszyte różne wzory w tym samym kolorze co cała sukienka. Od pasa w dół jest kloszowana.-Idę ją przymierzyć.-poinformowałam chłopka. On tylko przytaknął. Ruszyłam w stronę przebieralni. Miałam ją prawie założoną, ale nie mogłam dopiąć jej na plecach.

-Draco!-zawołałam chłopka

-Taaak?

-Pomóż zapiąć mi sukienkę.-powiedziałam, Smok wszedł do przebieralni i zaczął powoli zapinać zamek.

-Wiesz, że wolałbym ci rozpiąć go niż zapiąć?-zapytał się patrząc na moje odbicie.

-Wiem, ale raczej słabo się tutaj pieprzyć czy w inny sposób umilić czas jak jesteśmy w sklepie gdzie normalnie ludzie robią sobie zakupy.-odpowiedziałam mu na co on się tylko zaśmiał.

-Wiem wiem.. Wyglądasz zajebiście. Bierz ją.-powiedział, ja tylko spojrzałam na cenę. No jest okej cena. 

-Okej to mi ją rozepnij i kupie ją.-moje polecenie wykonał błyskawicznie. 

-Wiesz, że mi stanął?-wyszeptał mi na ucho, na co się zarumieniłam. 

-Dramatyzujesz. Możesz już wyjść wiesz o tym?-powiedziałam i chciałam go z tą wygonić, ale nie do końca mi to wyszło, bo zaczęliśmy się całować. Było tak jak ostatnio, namiętnie i agresywnie. Podobało mi się... Ale nie mogło.. To część planu. Stop.

-Draco, nie powinniśmy..-szepnęłam, on nie zadowolony coś mruczał i wyszedł.-Kurwa-szepnęłam dama do siebie. Szybko się ubrałam, bo sukienki już nie miałam na sobie. Ubrana wyszłam i podeszłam do kasy. Smoka nigdzie nie było, ani w sklepie ani koło. Skoro go nie ma to pewnie poszedł do domu, uczyniłam to samo.  Użyłam kominka w jednym z przybrzeżnych barów. Tam zawsze za darmo można się przenosić. 

Jest godzina siódma, w każdej chwili powinni wrócić. Oho o wilku mowa. 

-Cześć wam-powiedziałam popijając sok.

-Cześć kochanie, jak ci minął dzień.-zapytała An. Ojciec ostatnio jeszcze mniej ze mną gada, mniej niż przez cały rok szkolny. Nie wiem co się z nim dzieje, ale nie wnikam.

-A dobrze, dzięki. Omówiłam z Draco trochę plan i kupiłam sukienkę na wesele, ale ją zobaczysz dopiero w dniu uroczystości.

-Och ty nie dobra!-Powiedziała An udając naburmuszoną. Oczywiście nie wyszło to jej. To jedna z wielu podobnych cech, którą mam taką samą. Jesteśmy do siebie podobne. Choć geny się nie krzyżują. 

-Wiesz ja idę spać jestem zmęczona dzisiejszym dniem.-powiedziałam po czym udałam się do pokoju. Szybko się umyłam, przebrałam i położyłam spać. Zasnęłam od razu.

I will not leave you~ Draco MalfoyWhere stories live. Discover now