Rozdział 25 || Pieprzyć to

Zacznij od początku
                                    

Kto wie.

– Kawa brzmi dobrze – wymamrotałam, nerwowo bawiąc się końcówkami włosów.

Harry posłał mi krzywy uśmiech, po czym wyciągnął z kieszeni swój telefon, podając mi go bez wahania. Bawiłam się nim przez chwilę, po chwili mocniej łapiąc twardy metal, a moje serce przyspieszyło bicia.

Gdybym go upuściła nigdy bym sobie tego nie wybaczyła.

– Po prostu wpisz numer.

Pokiwałam energicznie głową, szybko wystukując swój numer, zapisując go jako 'Pandora'. Kiedy mu oddałam komórkę, zaśmiał się, wpatrując się w ekran, patrząc się na mnie sędziwie.

– Pandora? Naprawdę?

– Co? – zmarszczyłam brwi, nerwowo bawiąc się bransoletkami wokół moich nadgarstków. – To moje imię.

– Spodziewałem się jakiejś emoji czy coś – zaśmiał się uroczo, sceptycznie unosząc brwi, po czym znowu zajął się telefonem.

Patrzyłam jak zmienia moje imię, wystukując Panda ze słodką emoji pandy na końcu. Czułam, jak moje serce trzepocze w piersi, za co natychmiast skarciłam się w myślach.

To była cholerna ksywa, a nie propozycja ślubu.

– Napiszę do ciebie później, dobrze?

Pokiwałam głową i delikatnie się uśmiechnęłam, wstrzymując dech w piersiach, kiedy Harry nagle rozłożył ramiona i przyciągnął mnie do ciasnego uścisku.

Zgaduję, że był typem czułego chłopaka.

– Cześć.

– Pa.

Odsuwając się, lekko poklepał moje ramię, po czym wyszedł z alejki, okazjonalnie zabierając kilka produktów z półek.

Isabella wróciła chwilę później, miała ogromny uśmiech na twarzy, kiedy popychała wózek w moją stronę. Odwzajemniłam jej uśmiech, czekając na nią, przy okazji przystępując z nogi na nogę.

Chciałam w końcu stąd wyjść.

– Hej, – uśmiechnęła się radośnie, nerwowo, zakładając kosmyki swoich loków za ucho – więc wzięłam ci wózek.

– Dziękuję, – zaśmiałam się, uśmiechając się do niej wdzięcznie – teraz gdzie można znaleźć lody?

– Są tutaj, po prawej, – odpowiedziała, wskazując coś w sklepie – może się podzielimy i poszukamy razem?

Wzruszyłam ramionami, było mi to obojętne.

– Jeśli chcesz.

Isabella pokiwała radośnie głową, więc wręczyłam jej listę Evie., pamiętając już swoją część.

Specjalnie wzięłam sobie mniejszą część, gdyż:

1. Jestem leniwa.

Oraz

2. Jestem leniwa.

– Spotkamy się tu z powrotem za pięć minut?

– Dobra.

I po tym się rozdzieliłyśmy.

Wszystko, co miałam wziąć to lody, truskawki i awokado, więc wszystko znajdowało się w mojej sekcji. Isabella miała wziąć całą resztę i najgorszą częścią było to, że nie czułam się z tym źle.

Ona miała wózek, więc mogła przetrwać.

Przechodząc do sekcji z mrożonkami, moje serce się zatrzymało, kiedy ujrzałam roztrzepane włosy, które zaczęłam kochać, wokół których zawiązana była bandana, niezdarnie próbująca utrzymać je w ładzie. Chłopak miał na nosie swoje okulary, a silną ręką przytrzymywał przy swoim torsie dużą butelkę mleka.

Project Daddy || a.i [Tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz