Kto wie.
– Kawa brzmi dobrze – wymamrotałam, nerwowo bawiąc się końcówkami włosów.
Harry posłał mi krzywy uśmiech, po czym wyciągnął z kieszeni swój telefon, podając mi go bez wahania. Bawiłam się nim przez chwilę, po chwili mocniej łapiąc twardy metal, a moje serce przyspieszyło bicia.
Gdybym go upuściła nigdy bym sobie tego nie wybaczyła.
– Po prostu wpisz numer.
Pokiwałam energicznie głową, szybko wystukując swój numer, zapisując go jako 'Pandora'. Kiedy mu oddałam komórkę, zaśmiał się, wpatrując się w ekran, patrząc się na mnie sędziwie.
– Pandora? Naprawdę?
– Co? – zmarszczyłam brwi, nerwowo bawiąc się bransoletkami wokół moich nadgarstków. – To moje imię.
– Spodziewałem się jakiejś emoji czy coś – zaśmiał się uroczo, sceptycznie unosząc brwi, po czym znowu zajął się telefonem.
Patrzyłam jak zmienia moje imię, wystukując Panda ze słodką emoji pandy na końcu. Czułam, jak moje serce trzepocze w piersi, za co natychmiast skarciłam się w myślach.
To była cholerna ksywa, a nie propozycja ślubu.
– Napiszę do ciebie później, dobrze?
Pokiwałam głową i delikatnie się uśmiechnęłam, wstrzymując dech w piersiach, kiedy Harry nagle rozłożył ramiona i przyciągnął mnie do ciasnego uścisku.
Zgaduję, że był typem czułego chłopaka.
– Cześć.
– Pa.
Odsuwając się, lekko poklepał moje ramię, po czym wyszedł z alejki, okazjonalnie zabierając kilka produktów z półek.
Isabella wróciła chwilę później, miała ogromny uśmiech na twarzy, kiedy popychała wózek w moją stronę. Odwzajemniłam jej uśmiech, czekając na nią, przy okazji przystępując z nogi na nogę.
Chciałam w końcu stąd wyjść.
– Hej, – uśmiechnęła się radośnie, nerwowo, zakładając kosmyki swoich loków za ucho – więc wzięłam ci wózek.
– Dziękuję, – zaśmiałam się, uśmiechając się do niej wdzięcznie – teraz gdzie można znaleźć lody?
– Są tutaj, po prawej, – odpowiedziała, wskazując coś w sklepie – może się podzielimy i poszukamy razem?
Wzruszyłam ramionami, było mi to obojętne.
– Jeśli chcesz.
Isabella pokiwała radośnie głową, więc wręczyłam jej listę Evie., pamiętając już swoją część.
Specjalnie wzięłam sobie mniejszą część, gdyż:
1. Jestem leniwa.
Oraz
2. Jestem leniwa.
– Spotkamy się tu z powrotem za pięć minut?
– Dobra.
I po tym się rozdzieliłyśmy.
Wszystko, co miałam wziąć to lody, truskawki i awokado, więc wszystko znajdowało się w mojej sekcji. Isabella miała wziąć całą resztę i najgorszą częścią było to, że nie czułam się z tym źle.
Ona miała wózek, więc mogła przetrwać.
Przechodząc do sekcji z mrożonkami, moje serce się zatrzymało, kiedy ujrzałam roztrzepane włosy, które zaczęłam kochać, wokół których zawiązana była bandana, niezdarnie próbująca utrzymać je w ładzie. Chłopak miał na nosie swoje okulary, a silną ręką przytrzymywał przy swoim torsie dużą butelkę mleka.
CZYTASZ
Project Daddy || a.i [Tłumaczenie]
Fanfiction- Możesz nazywać mnie Tatusiem. - Kurwa, ty chyba nie mówisz poważnie. Oryginał należy do @Esmereldah
Rozdział 25 || Pieprzyć to
Zacznij od początku