Rozdział 25 || Pieprzyć to

Zacznij od początku
                                    

Isabella po prostu przytaknęła, cicho się do siebie śmiejąc, po czym oddała mi z powrotem kartkę.

– Pójdę tylko po wózek dla ciebie.

Podziękowałam jej szybko, po czym ona zniknęła w przejściu, zostawiając mnie stojącą skrępowanie w części z rzeczami do pielęgnacji włosów. Nic tu nie przyciągało mojej uwagi, dopóki znajomy chłopak o kręconych włosach nie pojawił się w rogu, zderzając się ze mną.

– Bardzo przepraszam! – odparłam szybko, a moje policzki nabrały czerwonej barwy kiedy zdałam sobie sprawę kto to był.

– W porządku, – zaśmiał się, jego wyraźnie brytyjski akcent wprawiał mnie w omdlenie – to naprawdę miło wpaść na ciebie.

Zaśmiałam się niezdarnie na jego żarcik, zakładając pukiel włosów za ucho. Pewnie nigdy nie zrozumiałabym tej brytyjskiej obsesji, gdybym nie poznała Harry'ego.

[Miałam problem z rozgryzieniem żartu i jeśli jeszcze ktoś go ma to chyba chodzi o to, że poznali się przez to, że na siebie wpadli i teraz znowu na siebie wpadli... to chyba ma sens XD]

Na pewno był kawałkiem nieba, zesłanym mi w postaci anielskiego, angielskiego fuckboya.

I to było piękne.

– Właśnie się zastanawiałem kiedy znowu się spotkamy – kontynuował, zielonymi oczami wpatrując się w moje. Przełknęłam ślinę, lekko się do niego uśmiechając.

Czemu był taki idealny?

– Jak się miewasz?

– W porządku, – pokiwałam głową, nerwowo pociągając za rąbek mojej szkolnej koszuli – a ty?

– Dobrze, dziękuję.

Staliśmy w niezręcznej ciszy przez kolejne kilka sekund, a moje ciało zaczęło się kołysać lekko w lewo i prawo. Harry podrapał się po piersi, przygryzając dolną wargę uwodzicielsko.

Nie wiem czy był tego świadomy, czy nie, ale wyglądał mega atrakcyjnie w tej niedopiętej koszuli i długich włosach i cholera.

Miał ten niechlujny, seksowny look i to mu serio pasowało.

– Więc co powiesz na kawę?

– Co? – zakaszlałam, a moje oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu.

Przez chwilę to brzmiało tak, jakby proponował mi kawę.

Ja.

Wyjście.

Kawa.

Randka.

– Zastanawiałem się czy kiedyś nie chciałabyś wyskoczyć na kawę? – powtórzył, tym razem wyraźniej. Czułam jak moje gardło się zaciska, a całe ciało staje się otępiałe.

O co chodziło z tym chłopakiem?

– Och, umm... ja? – zmarszczyłam brwi, ostrożnie rozglądając się po sklepie, po czym wskazałam swoją osobę.

Harry uśmiechnął się, a wokół jego oczu zebrały się zmarszczy, przez które wyglądał dziesięć razy bardziej ponętnie.

Jego twarz... był po prostu piękny.

– Nah, mówiłem do szamponu za tobą, kochanie.

Zarumieniłam się przez jego komentarz, po czym mój umysł skupił się na tym jak mnie nazwał, karmiąc tym moją uwagę.

Miał to na myśli?

Lubił mnie?

Czy była to tylko kolejna brytyjska rzecz?

Project Daddy || a.i [Tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz