Rozdział XIV

973 75 43
                                    


Wyjął jedną dłoń z pod mojej piżamy i wsunął pod poduszkę. Zamknąłem oczy nie mogąc na to patrzeć.

- Co to jest!? Cz-czy to ja? - uniosłem powieki, aby zobaczyć jego zaskoczoną twarz.

W dłoni trzymał maskotkę, którą sam zrobiłem. Uwielbiałem z nią spać gdy się bałem. Dawała mi poczucie bezpieczeństwa, a po pewnym czasie pomagała się uspokoić. Tego pluszaka robiłem naprawdę długo i jest najdokładniejszy z tych wszystkich, które kiedykolwiek udało mi się zrobić. Tylko jego misiak ma prawie wszystkie stroje, oraz ubranka. Moje szycie przerodziło się w hobbi, a potem małą opsesję. Gapienie się w naszyty uśmiech i brązowe guziczki musiało wyglądać śmiesznie.

- yhym... - mruknąłem odwracając wzrok.

- Z-zrobiłeś mini mnie? Jakie to słodkie... - uśmiechnął się szeroko - masz talent. Wygląda jak ja.

- Dzi-dzięki - wyjąkałem.

- Ciekawi mnie jeee... o nawet mam klate i bicepsy wypchane - zaczął się jak opętany śmiać - umre ze śmiechu jeżeli mam to co myyyy... - zaciął się nagle.

Przełknąłem głośno śline, odwracając głowę w jego strone. Jego wyraz twarzy mówił sam sa za siebie. W szoku cały czerwony patrzył na pluszowe... przyrodzenie, oraz pośladki. Przepraszam no!!! Nie mogłem się powstrzymać! To tak kusiło!

- Jay! - strzelił jak zwanego "buraka" - skąd ty wiedziałeś, że mam tatuaż babeczki na tyłku!?

- A wiesz do czego służy zamek w drzwiach? - wyszczerzyłem się.

- Ty mnie podglądałeś!? - jeszcze bardziej się zarumienił.

Zaśmiałem się nerwowo. Nic na to nie poradze, że jak raz wlazłem mu do łazienki to niemogłem oderwać oczu.

- Czekaj czekaj... czyli jeżeli zrobiłeś mi kolege - uśmiechnął się złowieszczo, co nie bardzo mi się podoba.

Wyciągną moją lalke i też ją rozebrał od pasa w dół. O nie...

- Ani sie waż zboczeńcu!!! - krzyknąłem cały czerwony.

- Jak narazie to ty wyszedłeś na zboczeńca - pokazał swoje ząbki i zblizył nasze lalki do siebie.

- Cole, jeżeli to zrobisz, to ci przyrzekam, że możesz zapomnieć o macaniu przez najbliższy miesiąc!!!

- Aaa!!! - krzyknął i odrzucił lalki na bok - już będe grzeczny!!!

No proszę. Mam na niego haka. Tak mi przykro, że zostanie zszantażowany jeszcze kilka razy tym sposobem.

- Ubierz je! Bo sam wiesz co zostanie ci zabranę - zrobiłem dzibek, pstrykając w nos.

- Nienawidze cię - burknął ubierając zabawaki.

- Ja ciebie też kocham - zachichotałem.

Gdy już moje pluszaki były gotowe, schowałem je spowrotem zadowolony pod poduszkę. Spojrzałem na piękną twarzyczke mojego Cole'usia i nie wyrażała ona zachwytu w jakim to kierunku akcja postąpiła.

- Oj nieobrażaj się - owinąłem ręcę wokół jego szyi.

Spojrzałem rozbawiony w jego cudne oczka. Nadal niebardzo rozumiem czemu właśnie on. Znaczy napewno najważniejszym czynnikiem było to, że traktował mnie jak swój skarb do troskliwej opieki.

- O czym myślisz misiu? - położył swoje ciepłe dłonie i przytulił szczelnie do siebie.

I jak tu się na niego gniewać? Pytam jak? Uśmiechnąłem się szerzej, widząc jego szcześliwą mordke.

- Wybacz, troche mnie poniosło - pocałował moje czoło, a ja zarumieniłem się - słodko ci w różowym.

- Cichaj - udałem obrażonego, wtulając głowe w jego szyje - wiesz co?

- Hym?

- Wole takiego ciebie. Troskliwą nanie, niż zboczeńca. Nie udawaj kogoś, kim nie jesteś, bo w opiece jesteś najlepszy - wplątałem moje palce w jego gęste, czarne włosy.

Są takie mięciutkie, poczochrane i puszyste, oraz pachną taką cudowną brzoskwinią. Nie wiem czemu on wszedzie wydziela zapach przypominający ciasto. Zawsze mu zazdrościłem takich kudłów.

- Skoro tak mówisz, to przestane i znowu wróce na etat twojej osobistej opiekunki - mocniej mnie do siebie przycisnął.

Jak mi tu dobrze. Chce tu zostać już na zawsze...

- Kotuś... idziemy na śniadanko! - zawołał entuzjastycznie i zeskoczył z łóżka - jestem głodny!

Musiał to żarłok jeden przerwać!!!

- Cooole - jęknąłem - zaaaraaz.

- Zaraz to taka bakteria! - zdjął mnie szybkim ruchem i postawił na ziemi - ja jestem głodny teraz!!!

- Cole, nie bądź dzieciakiem. Nie zawsze dostaniesz wszystko teraz - rozciągnąłem się, wyciągając wysoko ręce.

- Tak? Jesteś tego pewny!? - uśmiechnął się chytrze i objął zwinnie w pasie.

Musi to śmiesznie wyglądać, bo jest prawie wyższy o głowę.

- Co ty pla... - nie dane było mi skończyć, ponieważ usta bruneta naparły na moje.

Zrobiłem się cały czerwony ze wstydu, szoku i skrępowania. Mimo że już wydarzyła się taka sytuacja, to nadal była dla mnie nowa. Czarnowłosy poruszał delikatnie i synchronicznie wargami, przyprawiając mnie o dreszcze. Zamknąłem oczy oddając się temu przyjemnemu uczuciu. Ciepło rozchodziło się po całym moim ciele, a serce uderzało jak oszalałe. Włączyłem się nieśmiało w ten cudowny gest. Gdzie on się tak dobrze nauczył całować?

Gładził moje plecy, a ja przy każdym ruchu mruczałem zachwycony. Nie zostałem mu jednak dłużny i to samo moimi małymi łapkami robiłem z jego karkiem.

Nagle Cole delikatnie się odłączył od moich ust. Dyszałem cicho patrząc w jego błyszczące ślepka. Trzymał ostrożnie mój podbródek.

- A teraz pójdziesz? - zapytał seksownym tonem.

- Wszędzie... - westchnąłem rozmarzony.

Wykrzywił się zwycięsko. Właśnie do mnie dotarło co powiedziałem. Cholerny manipulant!!! Dałem się podejść!

- Tyyy - zmierzyłem go wzrokiem.

- Aj Jay! Ty jesteś uroczy nawet jak sie złościsz - puścił mi oczko i przejechał podniecająco palcem po mojej szyi, a po moim kręgosłupie przebiegło stado mrówek - Widać, że ci się to podobało. Jak chcesz możemy to potem powtórzyć - szepcząc przygryzł moje ucho.

- Cole... - mruknąłem niekontrolowanie.

- Hyhyhy... i kto tu mówił, że niedostane tego czego chce? - cmoknął szybko mój nos i podniósł mnie, chwytając pod udami - to w droge! - powiedział radośnie, wychodząc z pokoju ze mną na rękach.

Ja go kiedyś zabije...

Mojego kochanego żarłoka...




Heejcia! Tutaj Futercia, lub jak kto woli ColeGordonWalker!

Jak pewnie wiecie ta moim głównym profilu zaraz wbije mi 250 follow'ersów. Z tej okazji jak i okazji świąt spiełam tyłek i napisałam rozdział. Wiem, że troche nudny, ale już w następnym postaram się dodać troszku akcji. Ktoś się tego (poza moim klonem Alluum) spodziewał? ;3 padały bardziej zboczobebi zwyrodnialskie propozycje, a ja was zaskoczyłam :*. Przepraszam jak komuś oczy zabiłam xD.

Na prośbe Octavia2016 postaralam się wrócić do tego normalnego Colea i ograniczyć zaznaczanie jego (i mojego xD) fetyszu do pewnej części ciała Jaya. Serdecznie dziękuje za tyle oczek i gwiazdek pod tą książką. Nigdy bym sie tyle niespodziewała ;3. Koniec mego pitolenia i do następnego :*
~Futercia

Wesołych Świąt :*

Bruiseshipping-Pomóż MiOù les histoires vivent. Découvrez maintenant