Rozdział III

975 96 45
                                    

Kiedyś myślałem, że żyletka to zabawka dla emo. Teraz widzę, że się myliłem. Za oknem pada deszcz, równie wolno, oraz cicho co krew z mojego nadgarstka. Moje życie nie ma sensu. Zabrali mi Cole'a, konsole, gry, przyjaciela, godność i radość. Cały czas Nya z Ash'em mnie wrabiają. To coś stłukłem, to zbiłem Nye, albo schowałem projekt P.I.X.A.L w szafce. Wszyscy jej wierzą, że to ja jestem ten zły. Coraz niżej, oraz boleśniej upadam. Kolory przestały mieć znaczenie. Tylko on mnie rozumiał, a ja go zraniłem, opuściłem, zhańbiłem. Jestem najgorszym przyjacielem.

Ponownie spoglądam na zdjęcie w mojej zakrwawionej dłoni.

Ty byś mnie nie zostawił. Siedział obok mnie, próbując pocieszyć, lub rozbawić. Czemu Cole jesteś takim idiotą? Dlaczego Nya to zrobiła? Czemu mnie nie wpakowała?! Byłoby łatwiej! A teraz brunet cierpi... i ja też.

Przytuliłem mocno ramkę, a łzy spływały po moich rozgrzanych policzkach.

- Ja chce ciebie z powrotem - wyszeptałem, zanim rzuciłem się do tyłu, na miękkie czarne łóżko.

Tak, jestem u niego w pokoju. Sam, bez nikogo. Ciemno brunatna ciecz zabarwia teraz koc. Nikt nie zauważy kilku kolejnych plam. Stąd wziąłem żyletke. On ją miał. Ciął się, tak samo jak ja teraz. Minął tylko tydzień, a ja już nie potrafie żyć.

- Oddajcie mi przyjaciela. - Płakałem w poduszke.

Jestem najsłabszym elementem drużyny. Zawsze tak było. Czarny ninja próbował mi udowodnić, że jednak coś znacze w jego życiu. Zbudował fundamenty mojej pewności siebie. Teraz gdy go niema jestem bezsilny.

Zabandażowałem szybko rękę i nałożyłem materiał bluzy. Schowałem obrazek do kieszeni, wychodząc jak gdyby nigdy nic z pokoju. Kilka kroków mnie dzieliło od kuchni, gdy usłuszałem głosy. Schowałem się szybko za ścianą.

- Jay nam kompletnie tutaj nie jest potrzebny! - krzyczała najbardziej złośliwa osoba na tym pokładzie.

Cały czas próbuję się mnie pozbyć. Bez skutecznie.

- Ale Jay to nasz brat. Mimo, że zachowuje się dziwniej, niż zazwyczaj to nadal nim jest! - bronił mnie Lloyd.

-Straciliśmy już Cole'a... - na samą myśl o tym zabolało mnie - ale nie możemy także jego stracić - argumentował Zane.

- Cały czas sprawia nam problemy. Kto wie co nowego wymyśli - czarnowłosa zaczęła się denerwować.

Bardzo nie lubi, gdy ktoś się jej przeciwstawia.

- Nya zrozum, że go nie wyrzucimy. - Do dyskusji włączył się Kai.

- On nie może tu mieszkać! Pożałujecie tego! -krzyknęła w odpowiedzi.

Usłyszałem jak tupie nogą i wychodzi z pokoju. Jej krok nasilały się z każdą sekundą, tak samo jak bicie mojego serca.

Nagle się zatrzymała, tuż obok mnie. Wyciągneła szybko telefon z kieszeni i chyba wybrała jakis numer, bo przyłożyła urządzenie do ucha.

Bardzo się bałem, że mnie znajdzie.

- Chamille? ... Tak to ja! Załatwiłaś? ... Bardzo dobrze ... Czarnego się pozbyłyśmy, więc Jay załamany ... już niedługo ... spokojnie, pamiętam o umowie. A co z Ash'em? Znalazł Clause'a? ... dobrze, bo potrzebuje pewnej rzeczy od niego. Dzięki pa. - Rozłączyła się i poszła.

Wiedziałem, że to nie Cole! Jak mogłem przeoczyć mistrzynie przemian!? To wszystko wyjaśnia. Co ona jej załatwiła. I czego ona chce od Clause'a?! Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. Musze się z tym przespać. To za dużo dla mnie.

Otworzyłem drzwi do mojego pokoju, spojrzałem na biurko.

Zdjęcie moje, oraz mistrza ziemi.

- Nie martw się! Znajde sposób, aby się do ciebie dostać! - powiedziałem cicho i położyłem się na łóżku.

Chwyciłem niebieski koc, owijając się nim szczelenie. Sam nie wiem, kiedy zasnąłem.

Obudziły mnie hałasy, oraz dźwięki syreny policyjnej. Zwlekłem się z materaca i kłapałem nogami w stronę drzwi. Będąc w korytarzu zauważyli mnie.

-Stój! Ani kroku dalej! - Jeden z policjantów podniósł broń.

Uniosłem przestraszony, szybko dłonie do góry.

- Co jest?! - Stanąłem przodem do nich.

- To jest, że idziesz z nami. Kolejny już od was to bandyta!- trzymał wycelowany do mnie pistolet.

Drugi skuł mnie kajdankami, oraz założył mi na szyje identyczną obrożę, którą miał Cole.

- Nic nie zrobiłem! - krzyknąłem zdenerwowany.

- Yhym! Ta jasne! Sklep z grami sam się okradł, oraz sprzedawca sam wbił nóż w nogę! - Zaczęli ciągnąć mnie do radiowozu, obok Perły.

Moi przyjaciele już tam stali. Wpatrywali swoje smutne oczy w moje wierzgające ciało. Oni mi nie wierzyli. Tak samo jak mojemu starszemu bratu. Oddadzą mnie policji. Przy samym wozie, spotkałem się z Nyą. Jej chytry uśmiech, oraz ręka machająca mi na dowidzenia zabiło moją wole walki. Przegrałem, nikt mi nie pomógł.

Teraz wiem, jak czuł się Cole...

Hejcia!
Wiem dawno mnie nie było, ale mam wakacyjnego lenia :3
Dziękujcie Alluum.
Biedny Jay.
Przepraszam jak ktoś nie lub OD
To do następnego :*

Przepraszam jak ktoś nie lub ODTo do następnego :*

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Awww. Taki mini Jay :333 ^-^

To dla beki xD

Bruiseshipping-Pomóż MiWhere stories live. Discover now