*32*

519 74 11
                                    

p.o.v. Shadown. 

Jego mina nie wyrażała nic dobrego. 

 - O co chodzi?- spytałam się a czarnowłosy odskoczył ode mnie. Jego oczy były mokre od łez. Czyżby mu naprawdę na mnie zależało? Przecież... 

- Teraz ciekawe kto będzie twoim  obrońcą. - mówił coś nie związanego z moim pytaniem.

- Jakim obrońcą? - zapytał Jeff. 

- Czyżby ona była jedną z wybranych?? - głos Saszy drżał.

- Tak opisuje ją ta blizna... - wciął się demon z poddasza.

- Ale... To kto... Jak...?? - Po policzkach dziewczyny popłynęły łzy. Przytulił ją Tobi zapewne szepcząc słowa pocieszenia. Nadal nie wiedziałam co się dzieje. Podniosłam się do siedzenia. 

Za moimi znajomymi stał ten chłopak, który kazał mi żyć. Który mówił mi o wojnie. Patrzył na mnie i kiwnął mi głową na znak, że zrobiłam coś dobrze. Nie rozumiem...

- Wszyscy będziemy cię pilnować. Nie martw się. 

- ale czemu miałabym się martwić?

- dlatego... - odezwał się Ben. Jego oczy patrzyły na moją twarz.
- to znaczy??- próbowałam wstać ale Jeff przytrzymał mnie, pokazując jasno bym nie wstawała.

- Czyli co teraz? - Sasza wstała i wyszła z ramion Tobiego.

- Nic, trzeba czekać. Ja się Zajmę jej uczeniem a wy będziecie ją pilnować -  Odezwał się Azi.

- eh... Czyli jednak Slendi będzie musiał się o tym wszystkim dowiedzieć... - zmartwił się Jeff. Jak Zawsze myśli tylko o sobie.

- No wow - Toby widawał się zirytowany ich zachowaniem. 

- Dobra, ja stąd idę. - wstałam i otrzepałam się z ziemi.

- Nigdzie nie idziesz. - za moją rękę złapał mnie Azi. Zmierzyłam go wzrokiem. Lekko puszczał moją bluzę. W końcu wyrwałam ją. Wszystkich oczy były skierowane na mnie. - No co? Mam dość, że mówicie o mnie a ja nawet kurwa nie wiem co się dzieje! - Krzyknęłam a echo przeszło przez martwe budynki. - Mam dość tego fałszywego świata a którym nawet słońce staje się księżycem. 

Odwróciłam się i zaczęłam biec w stronę lasu. Znowu mam ich na barkach. Uciekłam by mnie zostawili ale nie! Muszą zawsze się znaleźć. Byłam już na granicy miasta, tam gdzie feralnej nocy zginął pierwszy chłopak. Krew była brązowa i rozmazana, było na niej widać dziwne ślady, jakby ludzkich rąk... Takich rzeczy nie robiłam. Wyglądało to tak, jakby ktoś biegł na przednich rękach do miasta. Olałam to i wbiegłam do lasu. Miałam dziwną siłę by biec...

Gdy mijałam kolejne drzewa zauważyłam duszę Night'a. Domyśłam się, że to on. Raczej nikt inny wtedy nie oddał za mnie życia. Zatrzymałam się i wróciłam kilka metrów do niego. Opierał się  o drzewo i patrzył na mnie. Nic nie mówił, tylko patrzył. Spojrzał w stronę, w którą biegłam i wskazał tam. Spojrzałam tam. Na ziemi leżała mini książka. Podeszłam do niej i otwarłam ją. W środku były moje zdjęcia z dzieciństwa. Nie wiedziałam o co chodzi. Jak chciałam zapytać duch to go nie było. Stałam sama z książką w ręku.  Przejrzałam wszystkie zdjęcia, wiele z nich było z dziwnymi czarnymi plamami. Zamknęłam i wyrzuciłam zeszycik w krzaki. Nie będzie mi potrzebny. 

Szurając nogami o trawy szła dalej. Nie miałam pojęcia gdzie idę. Zaczęło się robić mi zimno. Tym bardziej robiła się noc. Wszystko co miała ze sobą zostało w mieście. Ciekawe czy mnie szukają. Co mi tam, nie chcą to niech tego nie robią. Dam sobie sama radę. Bez nikogo.

Doszłam do małego jeziorka, chuj wie gdzie. Przez jego środek przebiegał mostek a okolica wyglądała bardziej jak park. Kilka ławek, ładnie wygolona trawa i ścięte drzewa.    Podeszłam do jednej z ławek. Usiadłam i zaczęłam patrzeć  w niebo. Nie miałam siły by cokolwiek zrobić. Dróżką szła jakaś dziewczyna a za nią kilkoro chłopaków. Wyglądało to tak, jakby chcieli jej zrobić krzywdę. Ona przyspieszyła kroku i była coraz bliżej mnie. Miałam dziwne uczucie by jej pomóc. Gdy była przy mnie chwyciłam ją za rękę. Zaczęła krzyczeć a chłopacy zaczęli się śmiać. 

- Pomogę ci - szepnęłam jej do ucha. Próbowała się wyrwać. 

- No i co kochana? - zaśmiał się jeden z byczków.

Dziewczyna łkała.

- Ona? Sory kolo ale nie będziecie się tak bawić - zaśmiałam się. 

- Kolejna do zabawy? - odezwał się inny.

- Nie radzę. Macie chwilę na spierdalanie stąd. Potem to jedynie policja będzie was chować.

- Grozisz nam? - zaczął się śmiać kolejny debil. 

Puściłam dziewczynę i szybkim ruchem wyjęłam nóż i kopnęłam jednego chłopaka w jaja. Zaczął iść na mnie drugi, dostał bułę w twarz a trzeci został zraniony nożem. Chwyciłam kolejnych dwóch, którzy próbowali mnie dorwać i stuknęłam ich łeb o łeb po czym z kolanka w nosy dostali. Cała piątka leżała na ziemi a dziewczyna patrzyła z łzami na mnie. Zdjęłam kaptur. Z uśmiechem spojrzałam na brunetkę,która była sparaliżowana.

- Następnym razem sama nie chodź.

Odwróciłam się n pięcie i zaczęłam iść w stronę wyjścia z parku.

- Czekaj! - zatrzymałam się.Przede Mną pojawiła się brunatka - jak mam ci się odwdzięczyć?

- Nie wiem, jak chcesz - schowałam ręce w kieszenie.

- Potrzebujesz mieszkania? - spytała. 

- Szczerze? Tak ale nie musisz tego robić, dam sobie radę. 

- Ale ja chcę. Idziesz?  - wystawiła mi rękę. 

- Nie odpowiadam za nic co się stanie podczas kiedy będę u ciebie. 

- Dobrze - uśmiechnęła się - tylko będziesz musiała znosić mojego ojczyma i brata...

- Zgaduję, że dlatego mi to proponujesz, bo chcesz być z kimś z kim się czujesz bezpiecznie? - spuściła głowę.   Spojrzała na mnie z smutkiem.  

- Tak... Przepraszam. Jak nie chcesz to nie idź. 

- Pomogę ale tylko dla tego bo mam taki kaprys. 

- Dziękuję! - wtuliła się we mnie. Dziwnie się z tym czułam ale lekko poklepałam ją po plecach. Kiedy oderwała się ode mnie to uśmiechnęła się szczerze. 

Do You Miss Me? // Shadown [2] Where stories live. Discover now