*23*

615 73 3
                                    

P.o.v. Shadown. 

'' 6;00 rano''

Weszłam do domu. Specjalnie czekałam trzy godziny by Killer zasnął. Weszłam na piętro.

- Gdzieś ty znowu była? - zza rogu wyskoczyła Sasza. Przez chwilę myślałam, że mnie o zawał doprowadzi. 

- Na dworze - odpowiedziałam ogarniając się. 

- Przez całą noc! 

- Nie drzyj się do cholery. - Będzie trudniej niż myślałam.

- Sorry, po prostu się o ciebie martwię...

- Nie ma potrzeby, umiem o siebie zadbać - uśmiechnęłam się lekko. 

- dobrze... - powiedziała lekko speszona odchodząc do pokoju gościnnego. 

Na razie się jej pozbyłam. Mam mało czasu, bo raczej pierwsza  faza nie zbyt mi wypali. Weszłam do swojego pokoju. Był pusty, na szczęście. Z szafy wyjęłam plecak i spakowałam do niego koszulkę i jakieś dresy na zmianę. Kilka sztuk majtek i biustonosz. Dwie pary skarpetek. Zostało mi jeszcze dużo miejsca. Przesunęłam biurko i z dziury za nim, taka moja mała skrytka, wzięłam butelkę wody gazowanej i kilkadziesiąt wafelków. Trochę tego jest.

Przesunęłam biurko znowu na swoje miejsce a zapakowany plecak wrzuciłam do szafy. Telefon podpięłam do ładowania. Teraz mam dużo czasu na obmyślanie reszty planu. Nóż wezmę ze sobą, będę ubrana w moją ukochaną bluzę z futerkiem i czarne leginsy. Na nogach będę miała czarne trampki. I tyle raczej. Teraz tylko czekać na noc...

Położyłam się na łóżku. Cisza i spokój...

-Jak tam mój mały odkrywca?-  znikąd pojawił się ten demon. Eh, a już myślałam, że będę mieć spokój.
-Czemu tak na mnie mówisz....? - z niechęcią wstałam. Czarnowłosy stał oparty o moje biurko.

-A nie mogę?

-Nie? Nie możesz- zaśmiał się.

-A niby czemu?

-A temu?

-denerwujesz mnie.

-Wzajemnie - uśmiechnęłam się.

Chłopak usiadł sobie na blacie biurka, nie patrząc na książki i inne rzeczy na nim leżące.
- Tak myślę... Jeżeli mieszkasz w moim domu to może się poznamy?- uśmiechnął się.

-Za niedługo nie będę tutaj mieszkać - puściłam mu oczko.

-A to niby czemu?

-Martwisz się o mnie? Urocze- zabrzmiałam trochę chamsko.

-Nie? Po prostu wiesz więcej niż powinnaś - syknął. Chyba zepsułam mu dzisiejszy dzień. Ojć.

-No trudno, bywa, takie życie - uśmiechnęłam się słodko.

-Pff dziewczyny - do ręki wziął książkę od genetyki - nie rozumiem jak możecie się tego uczyć.

-Jeżeli to lubisz to i też umiesz.

-Ale to jest dziwne, niezrozumiałe i durne.

-Czyżby wszystko czego nie umiesz było dziwne? - chłopak spojrzał na mnie z dziwnym wyrazem twarzy - co?

-Czytasz w przeszłości czy jak?- zaśmiałam się. Potrafię to przecież chociaż nie wychodzi mi to u demonów. Jeszcze teraz mam nową moc. Kurde ale jaką fajną [^^] czytam z zdjęć. Może jeszcze będę wiedzieć miejsca zbrodni? Byłoby zajebiście.

- Heh, a żebyś wiedział.

- Zaczynam się ciebie bać.

- słusznie...

Nasza rozmowa ucichła gdy do pokoju wparował Ben. Czego on chce? Najpierw ma mnie w dupie a teraz przychodzi do mnie? 

- Gdzie tutaj jest sklep? - spytał jakby nie widział czarnowłosego chłopaka siedzącego na biurku, który gapi się na niego wielkimi, białymi oczami. Idiota czy po prostu naprawdę go nie widzi?

Blondyn wyglądał na zmachanego, przebiegł maraton czy jak? 

- Z 10 minut drogi stąd a co? 

- Nie ma nic w lodówce a nikomu się nie chce iść do sklepu i mnie wyganiają - teraz już wiem dlaczego ubrany jest w czarne jeansy i zieloną koszulkę.  

- Znajdziesz go łatwo a tak to się kogoś spytasz - uśmiechnęłam się.

- Dzięki za pomoc - zrezygnowany chłopak wyszedł z pokoju. 

Eh, ludzie. Mówię o ludziach jako czymś złym, chociaż sama nim jestem. To dziwne. Z niemocą spojrzałam  na czarnowłosego.

- A tak ap ropo to jak ty się w ogóle nazywasz? - Chłopak spojrzał na  mnie z rozbawieniem. Co go śmieszy?

- Coś za coś - uśmiechnął się chytrze. Nic nie zrobię dla niego. Niech wybije sobie to z głowy. 

- yhym, co mam niby zrobić? - rozbawia mnie.

- Pomyśl - Uśmiechnął się i zniknął. Co on kobieta, że daje zagadki? 

- Halo? Ja chce wiedzieć ! - nic, cisza. Co za debil. Spojrzałam na zegarek na ścianie. Była już 15. Ten czas za szybko leci. Jakby ktoś go specjalnie przyspieszał. 

Taka cisza nastała po jego wyjściu i trochę jakby samotność. Nie potrzebuję ludzi, nie potrzebuję nikogo. Tylko ja i nic więcej. 


                             -_-_23:00_-_-

Ubrałam na siebie białą bluzę z kapturem obszytym futerkiem. Na nogi ubrałam czarne jeansy i czarne trampki. Nóż schowałam do kieszeni bluzy. Kilka godzin wcześniej zrobiłam sobie "makijaż" tak by zakrywał moje policzki i skórę pod oczami. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Na plecy włożyłam plecak. Zgasiłam światło i wyszłam z pokoju w którym byłam przez cały dzień. Wydawałoby się, że wszyscy śpią ale w ostatniej chwili zobaczyłam Jeffa oglądającego telewizję. Zepsuł mi plan ale przecież nie będę czekać aż zaśnie. Cofnęłam się cicho do swojego pokoju. Jak nie drzwiami to oknem. Otwarłam okno i po prostu przez nie wyskoczyłam. Nie bałam się, że zrobię coś sobie. Znałam ten teren i wiedziałam, że nie jest tutaj tak wysoko jak wygląda. Po chwili byłam na ziemi, bezpieczna, wolna...

Do You Miss Me? // Shadown [2] Where stories live. Discover now