•2•

1K 86 15
                                    


Kolejne trudne pytanie zadane tego dnia. Będzie ich jeszcze więcej, przez głowę przeszła jej myśl końca szkoły.

-więc mogę czy nie?

Nie wiedziała, nigdy nikt poza klasy nie wchodził do laboratorium. Nie wolno było.

-nie wolno być postronnym w laboratorium - powiedziała idealnie formułkę, którą rok temu jej powtarzali prawie co dziennie.

-Proszę!- chłopiec błagalnie na nią patrzył.

Zastanawiała się dlaczego tak bardzo chcę z nią jechać.

-Nie mogę, sory

Autobus wjechał punktualnie na przystanek. Smutny chłopiec i brunetka wsiedli do niego. Dziecko usiadło przy Sophie. Dziewczyna wzięła głęboki wdech, próbując się uspokoić.

-Czemu jesteś taka poważna?- spytał ją chłopiec.

-Po prostu.

- Czemu kłamiesz?

Czy ona kłamała? Kiedyś lubiła się zabawić ale z wiekiem te uczucie zabawy zniknęło z jej ciała.

-Nie kłamię - odpowiedziała ukrywając irytację.

-Ludzie sami z siebie nie są smutni, poważni dopiero wtedy tacy się stają gdy ktoś lub coś ich zrani - chwilę myślała nad sensem jego wypowiedzi.
Zamknęła oczy by ułożyć sobie wszystko w głowie. Jej życie nie był zbyt proste. Szkoła, praca, przyjaciele. To wszystko dużo czasu zajmował w jej życiu.

-Śpisz? - poczuła chłodną dłoń na jej ręce.

- nie - otwarła oczy i przeraziła się.

Chłopiec wyglądał jakby miał z 17 lat a jego włosy były koloru blond. Oczy zmieniły barwę na głęboki niebieski. A dałaby sobie rękę uciąć, że chłopiec o rudawych włosach siedział minutę temu przy niej.

-To dobrze, bo zaraz jest twój przystanek - już? Przecież nie minęło 20minut. To jest wiadome, dopiero co wsiadła. Spojrzała zza okno. Blondyn miał rację, była tuż przy szkole. Gdy chciała już podziękować nie znajomemu, nie było go tam. Serce skakało jej z zdziwienia jak i strachu. Autobus był pusty. Jedynie ona w nim jechała, a przed chwilą jednak ktoś przy niej był...

~2 godziny później~

Brunetka siedziała nad mikroskopem i patrzyła jak rozwija się życie w probówce. Od godziny próbowała stworzyć szczep bakterii. Cała jej praca cały czas schodziła na psy. 

- Odpocznij - Rozkazał jej nauczyciel, jednak dziewczyna zawzięła się i dalej próbowała - mówię coś do ciebie!

Tym razem nauczyciel był wkurzony, nie lubił nieposłuszeństwa, tym bardziej wśród uczni. 

- Nie, skończę to - syknęła w jego stronę. Jej oczy skanowały go z wielką nienawiścią. 

- Wyjdź na przerwę - powiedział głosem nie słuchającym sprzeczki. 

Brunetka wstała i wyszła z sali technicznej. Usiadła na korytarzu. Pusta przestrzeń dołowała ją. Była lekcja, więc co się dziwić. Reszta jej klasy dalej siedziała w laboratorium.  To jest chore- pomyślała. Cały ten dzień jest dziwny - dalej myślała. 

Na dworze były lekkie chmury i mocny wiatr. Będzie jeszcze padać. Po jej głowie chodziły różne myśli. To że musi jeszcze dzisiaj iść do pracy, w domu posprzątać, zrobić referat do szkoły, spotkać się z Saszą. To wszystko było dla niej za dużo. 

- Wszystko okey? - Tuż przed dziewczyną stała dziewczyna w jej wieku lub trochę młodsza. Miała białe włosy i okulary przeciwsłoneczne. 

Sophia nie odpowiedziała jej 

- Czemu tu siedzisz? - Dziewczyna nie dawała za wygraną. Brunetce przypomniał się ten chłopiec z autobusu, który zniknął. Przeszedł ją dreszcz. - Jestem Luna a ty? - brunetka spojrzała na nią z niepewnością w oczach. Coś w jej głowie mówiło, że zna ją, jej imię, wygląd. 

- Nie chcesz mówić to nie, chciałam być miła - Białowłosa przeszła obok brunetki i poszła dalej w głąb holu. Gdy Sophia chciała jej odpowiedzieć i odwróciła się w miejsce gdzie była Luna. Nikogo tam nie było, jakby nigdy nikt tam nie szedł. A przecież przed chwilą była tam dziewczyna. 

Kolejny dreszcz przeszedł ciało brunetki. Pogubiła się już. Co jest zwidą a co realią. 

- Dobra możesz już wracać - z sali wyszedł nauczyciel. Jego krótkie czarne włosy nie pasowały do dużych, białych okularów na jego nosie. 

Weszła do sali, nie wiedziała czemu,  ale czuła się inaczej. Tak jakby wszyscy zaczęli się nią przejmować, jakby miała z pięć lat. Chociaż i tak nie pamiętała nic z tamtego czasu. Nic, jedna wielka pustka, wyglądająca jak czarna dziura w kosmosie, do której wszystko wpada widniała w jej głowie aż do czasu gdy miała 16 lat. Nic nie pamiętała, nic. Pamiętała, że tydzień po jej urodzinach rodzice wysłali ją do dziadków, siostra zniknęła a brat wyprowadził się do żony. Nigdy nie znalazła ani swoich zdjęć, ani od nikogo nic nie dowiedziała się. Nawet jakby chciała, to nikt by jej nie powiedział. Jej rodzina miała za dużo tajemnic, których ona nie mogła zobaczyć, poczuć, dowiedzieć się. 

Usiadła na małym, obracanym krześle i patrzyła na ściany, biurka. Dziwiła się, że widziała rzeczy, których nigdy nie widziała. Plakaty pokazujące równania, geny, bakterie. Przy biurkach inni uczniowie, wyglądający jak najwięksi genetycy na świecie, najlepsi lekarze, naukowcy. Ich siłę i zaparcie do pracy. Zegar, który już nie chodził i ciągle pokazywał godzinę 24.00 . Podłoga wypolerowana jak nigdy, czyste, świecące okna. Nowe żarówki w ledówkach.  

- Zajmij się pracą - powiedział nauczyciel i odszedł od niej. Spojrzała na swoje miejsce pracy. Małe biurko z mikroskopem, zeszytem i długopisem. Spojrzała przez obiektyw na probówkę. Pustka, tak samo jak w sali. Patrzyła na probówkę już dobre 10 minut, kiedy dzwonek zadzwonił 7 minut temu. 

Podniosła głowę i spojrzała na sufit. Biały, czysty, bez skazy. Nie wiedziała dlaczego, ale uśmiechnęła się. 

- Wyglądasz jak psychopata - Przy Sophie usiadł jej kolega z klasy. Uśmiechnął się do niej, chociaż wiedział, że mu nie odpowie tym samym. 

- Mówisz mi to już chyba po raz setny - zaśmiała się w duchu. Lubiła go, ale nie pasowało jej to, że on lubił ją i pokazywał to aż za bardzo. 

- To źle?- zaśmiał się.

- Nie - kłamała, nie lubiła gdy ktoś tak na nią mówił. Nie była zła, była po prostu sobą. Wielu ludzi ją za tą nienawidziło. Nie bała się powiedzieć prawdy, chociaż nie robiła tego, bo nie chciała nikogo zranić. Jeżeli miałaby kogoś zranić to wybrała by siebie. 

- To będę ci częściej to mówił - pokazał jej swoje śnieżnobiałe zęby ustawione równo. 

- Chciałbyś - teraz ona się uśmiechnęła

- Wiesz, że za niedługo wakacje? - zmienił temat.

- wiem

- Masz jakieś plany?- Brunetka spojrzała na niego niezrozumiałym wzrokiem.

- Nie, pewnie pojadę do rodziców, albo do brata. Wezmę urlop, poszukam siostry, będę się nudzić, albo będę 24 na godzinę w parku lub w klubie  -zaśmiała się  - pewnie pojadę do mojej przyjaciółki...

- A chciałabyś pojechać ze mną do Madrytu?- spytał, po jego minie było wydać, że trochę bał się tego pytania.

- nie wiem, nie lubię zbytnio daleko podróżować, ale zobaczymy - uśmiechnęła się, a on w duchu odetchnął.

- To daj mi znać - wstał i wyszedł. Dziewczyna zastanawiała się, dlaczego miałaby jechać z nim na wakacje. Zapewne wymyśli coś, by nie jechać tam z nim. Nie ma ochoty tam jechać.       Jeszcze coś wymyśli. 

Do You Miss Me? // Shadown [2] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz