Para zaczęła zbierać się na otaczających salę z każdej strony oknach, nawet na powieszonym nad nami odymionym lustrze. Skraplała się i małymi kropelkami spadała na nasze rozpalone ciała. Potem nastało najgorsze. Ludzie naprawdę zaczęli tracić przytomność. Na początku ci najstarsi, potem kobiety, na końcu nadeszła pora na mężczyzn. Kilka osób rzuciło się z desperacją na drzwi, jednak jedyne co ich spotkało to to samo co mój los. Poparzone dłonie, ramiona, palce. Okrąg pulsował od blasku i krzyku czarowników, w kompletnym transie zaczęli tańczyć, poruszać się w rytmie narzucanym przez pieśni, a ja myślałam, że umrę. W omdlałym tłumie leżących na posadzce ciał, ocalali jedynie ci nieśmiertelni, a było ich mniej niż się spodziewałam. Kojarzyłam kilku z nich z pałacu Cesare, innych z własnego miasteczka. Nadal na widok Cesare u boku roześmianego i podnieconego Josepha, żółć podjeżdżała mi pod samo gardło. Gdybym tylko znalazła sposób by to wszystko powstrzymać. Odmienić. Dać Magnusowi znak. Powiedzieć mu jaka czeka nas przyszłość i ją zmienić. Gdybym tylko...

Pentagram eksplodował od blasku aż po sufit, a ja odruchowo skuliłam się, czekając na nadchodzącą falę uderzeniową. Ona jednak nigdy nie nadeszła. Moją twarz owionął jedynie gorący wiatr. Ściana ognia zniknęła, a za nią pojawiło się jedynie pięć wyjątkowo zmęczonych i spoconych twarzy. Natychmiast się wyprostowałam i ruszyłam w stronę Magnusa, który spojrzał na mnie nieprzytomnie, nie do końca rozumiejąc czym jestem i czego od niego chcę.

- Magnusie, błagam wysłuchaj mnie - powiedziałam z desperacją w głosie. Chciałam pochwycić jego ramię, ale jego ciało zdawało rozpływać się w mojej dłoni.

- Czymkolwiek jesteś - odparł, odgarniając mokre włosy z twarzy. Szedł przed siebie, nawet na mnie nie spoglądając. Cesare go do siebie wołał. - I jakkolwiek się tutaj znalazłaś, nie powinnaś nawiązywać ze mną kontaktów. Czuję to.

- Joseph i Cesare nas zdradzą - powiedziałam z mocą, próbując dorównać mu kroku. - Będą chcieli jedynie naszej śmierci. Jesteśmy ze sobą związani, dlatego jestem tutaj. Muszę ciebie ostrzec i może odmienić nasze losy...

- Zabawa z czasem jest niezwykle niebezpieczna, a tych którzy z nią igrają czeka straszna śmierć.

- Ja nie... - zignorował mnie i podszedł do Cesare. Ten roześmiany dziękował mu wylewnie za przysługę, obiecując hojną zapłatę. Nie omieszkał także zaprosić go do Wenecji, obiecując bezpieczną przystań. Przypominając sobie stan w jakim znaleźliśmy Magnusa, zawrzałam ze wściekłości. Ładna mi gościnność. Magnus odwzajemnił uprzejmości i szczerze się do niego uśmiechnął. - Pozwoli wykrwawiać ci się na śmierć - zawołałam mknąć w ich stronę. Fala wściekłości mnie zaślepiała. Ludzkie ciała zdawały się ode mnie odskakiwać. - Gdy przestaniesz być mu potrzebny, wrzuci cię do lochu pod miastem i pozwoli ci tam umrzeć - mój głos drżał. Magnus choć spokojny, zacisnął dłonie w pięści. - Katakumby weneckie to wyjątkowo paskudne miejsce. Znalazłam cię tam. Ocaliłam ci życie w przyszłości, nie karz mi tego żałować - powiedziałam prosto w jego twarz. Stając u boku Cesare, który kompletnie mnie nie zauważał. Coś drgnęło w twarzy Magnusa, gdy usłyszał o długu, który u mnie zaciągnął. Na chwilę przymknął powieki i głęboko westchnął. Cesare zmierzył go uważnym spojrzeniem.

- Dobrze się czujesz przyjacielu? Domyślam się, że jesteś wyczerpany...

- Nie - przerwał mu w pół słowa. Mogłam się temu jedynie przyglądać. - To nie ma znaczenia. Pokaż mi te archiwa, o których wspominałeś. Jestem ich niezwykle ciekaw - dodał, gdy wampir zmarszczył podejrzliwie czoło. - To tam przechowujesz wszystkie informacje na temat przyszłych mieszkańców, tak?

- To bardzo ważne by mieć ich na oku.

- Jestem przekonany, że skupisz się na przedstawicielach swojej rasy.

- Oczywiście - roześmiał się i zaprosił Magnusa gestem dłoni by ruszył przed siebie. Jak gdyby nic ruszyli przed siebie, zgrabnie przechodząc nad omdlałymi ciałami ludzi, którzy powoli się wybudzali. Jeden z nich w akcie desperacji pochwycił dłoń Cesare, błagając by ten mu pomógł. Strząsnął jego dłoń z obrzydzeniem. - Doprawdy Magnusie, czy też potrzebowaliście tych wszystkich ludzi do tej waszej sztuczki? - czarownik drgnął jedynie słysząc uszczypliwą zniewagę z ust jednego z najważniejszych wampirów Wenecji.

- Nasze sztuczki wymagają sporo energii, a nie możemy przecież pobierać jej tylko od siebie, prawda? - odparł, spoglądając za siebie, sprawdzając czy za nimi podążam. Co on knuł? Czy zadawał mu te wszystkie pytania, by dać mi pojęcie o tym co się dzieje? Jeśli mówili o archiwum, które splądrowałam, nie miałam pojęcia jakie nowe informacje mogłabym z niego zdobyć. Byłam przekonana, że w raz z Charliem przekopałam większość z dostępnych informacji. Miałam na myśli oczywiście informacje na temat wampirów a nie...łowców? Łowców? Bo właśnie to znajdowało się w archiwach ratusza, prawda? A może pominęłam coś niezwykle ważnego? Zadrżałam na samą myśl.

- Skoro tak twierdzisz...- odparł jedynie i pchnął drzwi sali balowej puszczając Magnusa przodem. Musiałam rzucić się biegiem, by zdążyć wraz z nimi, zanim drzwi od sali po raz kolejny się za nami zamkną.

-------------------------

Wiem, że obiecywałam wam częste dodawanie rozdziałów i przepraszam tych, które na nie czekali. Na tą chwilę mogę obiecać tylko to, że stąd nie zniknę i będę publikowała rozdziały tak często jak dam radę. 

Kocham was! 

All the love! S.

Bella Clairiere and City of Lost Souls (III)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz