- To chyba po prostu zły dzień. Albo kilka złych dni - wymamrotał Chan prosto w moją koszulkę. - Niedługo mi przejdzie, zobaczysz. Nie przejmuj się.

Pokiwałem głową, a potem zganiłem się za to w myślach, bo w końcu i tak nie mógł zobaczyć, że to robię.

- Czasem patrzę na Minseoka i Jongdae, jak bardzo są ze sobą szczęśliwi, a potem zastanawiam się, czy Baekhyun nie był szczęśliwy ze mną i po prostu chciał przez chwilę nacieszyć się pożyczonym uczuciem... - szeptał Chanyeol, zaciskając dłonie na mojej koszulce. Zamarłem zupełnie. Czy to dobra chwila, żeby mu powiedzieć? Jak zareaguje? Na pewno będzie chciał wiedzieć, dlaczego Byun skłamał. I co mu wtedy odpowiem? Że z tego, co udało mi się podsłuchać, to Baek po prostu chciał, żeby Yeol był ze mną? To będzie brzmiało żałośnie. Chan nie uwierzy, że to naprawdę słowa jego byłego chłopaka i pomyśli, że jestem naprawdę zdesperowany, skoro uciekam się do takich sugestii, żeby tylko go zdobyć. Stłumiłem westchnięcie i poklepałem Parka po ramieniu. Pamiętałem, że Jongin kazał mi jak najszybciej powiedzieć mu o wszystkim, ale to zdecydowanie nie była dobra chwila.

- Baek był z tobą bardzo szczęśliwy - mruknąłem, odsuwając się od mężczyzny i podchodząc do jego laptopa. - Tworzysz coś?

- Skąd niby wiesz, że był szczęśliwy? - Yeol zignorował moje pytanie.

- Było to po nim widać, uwierz. - Cóż, moje kłamstwo było kłamstwem tylko w połowie. Baekhyun na początku naprawdę był przeszczęśliwy. Dopiero potem się odkochał.

- Więc dlaczego mnie zdradził? - Głos Chanyeola załamywał się co chwila i miałem pewność, że za chwilę się popłacze. Wziąłem głębszy wdech i odwróciłem się w jego stronę.

No dobra. To jednak odpowiednia chwila. Nie mogę pozwolił mu tak cierpieć tylko dlatego, że boję się powiedzieć prawdę.

- Baekhyun cię nie zdradził - wyznałem na bezdechu, przymykając oczy.

Przez chwilę panowała między nami cisza, aż w końcu Park wstał z krzesła i podszedł do mnie. Położył dłonie na moich ramionach, a gdy uchyliłem powieki, zauważyłem jego zmęczony uśmiech.

- To miłe, że chcesz mnie pocieszyć, ale przecież wiem, że to zrobił.

Potrząsnąłem gwałtownie głową.

- Nie. Podsłuchałem, jak rozmawiał z Xiuminem i Chenem. Nie zrobił tego.

- Niby dlaczego miałby skłamać? Pomyśl logicznie, Kyungsoo. To, co właśnie powiedziałeś, nie trzyma się kupy.

Odetchnąłem płytko, czując jak cały się napinam. Nie mogłem powiedzieć przecież, że Byun chciał z nim zerwać, bo ja byłem zakochany w Yeolu bardziej niż on.

- Tego nie powiedzieli. Baek powtarzał tylko, że chciał, żebyś był szczęśliwy.

Chanyeol skrzywił się i w dosłownie dwóch krokach przeszedł na drugi koniec małego pokoju.

- Szczęśliwy po tym, jak nękany wyrzutami sumienia oznajmił mi, że przespał się z Xiu i Jongdae? Sorry, nie kupuję tego, Soo.

Kopnąłem nogę od biurka, nagle zdenerwowany. Nie powiem mu całej prawdy, a skoro nie wierzy w jej część, to najwyraźniej nie powinienem był w ogóle nic mówić.

- Nie ważne. Zapomnij. Chciałem po prostu, żebyś wiedział.

Wyminąłem go i wyszedłem z pomieszczenia, oddychając szybciej niż normalnie. Pomysł Jongina był zły. Czemu kazał powiedzieć mi Yeolowi o wszystkim? To wcale nie pomogło. Ba, prawdopodobnie tylko pogorszyłem sytuację. Teraz Chan będzie myślał, że go okłamałem.

Wkurzony sam na siebie oraz na Kai'a, ruszyłem na dół, żeby zjeść zamówiony przez resztę zespołu posiłek. Potem chciałem zamknąć się w swoim pokoju i nie wychodzić stamtąd dopóki nie będziemy musieli jechać na kolejny koncert. Nie chciałem musieć znosić wzroku Chanyeola, przekonanego, że wymyśliłem bzdurę, żeby go pocieszyć.

W jadalni siedzieli prawie wszyscy, ale mimo to było stosunkowo cicho. Gorączkowa energia, która zawsze ogarniała nas na koncertach, teraz zbierała żniwo w postaci zmęczenia. Baek siedział w kącie, jedząc jakieś resztki, bo miał zamiar utrzymać dietę przez jeszcze jakiś czas. Chen karmił Xiumina sałatą z mięsem, Suho próbował przekonać Sehuna do napicia się czegoś, co podejrzanie przypominało jego ukochane wzmacniające soczki, a Yixing jadł spokojnie, wbijając wzrok w posiłek i milcząc.

- Zostawiliście coś dla mnie? - spytałem posępnie, rozglądając się za jedzeniem. Junmyeon podał mi pudełko.

- Chanyeol przyjdzie? - spytał Hun, dyskretnie przelewając zawartość swojej szklanki do tej Lay'a, który wywrócił oczami i wszystko wypił.

- Nie mam pojęcia - przyznałem niechętnie i zapchałem usta ryżem, żeby nie musieć odpowiadać na dalsze pytania. Sehun zrobił to, co wychodziło mu najlepiej, czyli pokerface, a Junmom poklepał mnie po ramieniu.

- Wszyscy się o niego martwimy - zapewnił mnie. Skinąłem głową.

Zdążyłem zjeść już prawie całą porcję, gdy Park wreszcie postanowił zjawić się na dole. Wszedł do jadalni ze stresem wymalowanym na twarzy, chyba całkiem odruchowo obciągając rękawy bluzy w taki sposób, żeby zasłaniały mu dłonie.

- Oh, Yeol, twoje żarcie... - zaczął Sehun, a na jego twarzy pojawił się nikły uśmiech.

- Nie przyszedłem jeść - powiedział szybko Chan i skierował swoje kroki w stronę Baekhyuna. Wytrzeszczyłem oczy, czując jak z nerwów zaczynają mi się trząść dłonie.

- Moglibyśmy porozmawiać? Teraz?

Otworzyłem usta, chcąc powiedzieć głośno "nie", ale z mojego ściśniętego gardła nie mógł wydobyć się żaden dźwięk. Byun potoczył poddenerowanym spojrzeniem po pomieszczeniu, chyba szukając jakiejś dobrej rady. Kątem oka zauważyłem, że Jongdae delikatnie skinął głową, uśmiechając się przy tym pocieszająco.

Wiedziałem, o co spyta Chanyeol. Wiedziałem, że Baekhyun tym razem już go nie okłamie. Ale czy powie, że to ze względu na mnie? Boże, przecież Park mnie znienawidzi za zniszczenie jego związku.

- Tak - oznajmił z wahaniem Baek, po czym wstał od stołu i wyszedł za Parkiem na korytarz, rzucając mi przelotne spojrzenie.

Wziąłem głęboki wdech, nagle uświadamiając sobie, że moje płuca są zupełnie puste.

D.O. you love me? // ChansooWhere stories live. Discover now