Powolnym krokiem weszłam do sali. Wszędzie biel, która powoli robiła się przerażająca. Spojrzałam na chłopaka, leżącego na łóżku. Blady, podłączony do wszystkich tych urządzeń. W sumie zabawne, mógł sobie bezkarnie chodzić po mieście i nic mu nie grozi. W świetle prawa Justin Bieber jest zwykłym, przykładnym mieszkańcem Nowego Jorku. Usiadłam na krześle, obok łóżka. Blondyn zaczął się poruszać i powoli otworzył oczy. Patrzyłam na niego obojętnym wzrokiem, czekając aż to on przerwie tą nieprzyjemną ciszę.
- Przyszłaś tutaj mnie wykończyć już totalnie? - powiedział, krzywiąc się z bólu.
- Nie. Przyszłam popatrzeć jak cierpisz. - uśmiechnęłam się sztucznie. - Szybko raczej stąd nie wyjdziesz.
- To już chyba nie jest twoja sprawa.
- Chyba... - mruknęłam melodyjne, śmiejąc się. - zerknęłam na szafkę, gdzie leżał telefon Biebera. Uśmiechnęłam się pod nosem, szybko zabierając urządzenie.
- Zostaw to! - próbował się podnieść, jednak położyłam swoją dłoń na jego klatce piersiowej i lekko popchnęłam go do tyłu.
- Uważaj, bo jeszcze ci się pogorszy.
****
Przepełniona pozytywną energią wysiadłam z samochodu, kierując się w stronę budynku, w którym pracowałam. Przełożyłam torbę z laptopem na drugie ramię, poprawiając przy tym włosy.
- Emily Rudd? - do moich uszu dobiegł męski, niski głos, przez co automatycznie odwróciłam się w drugą stronę.
- Tak, o co chodzi? - zapytałam uważnie, lustrując wzrokiem mężczyznę. Muszę przyznać, że widzę go pierwszy raz w życiu.
- Nie będę przedłużał... Czytałem wszystkie twoje artykuły, wiem też dużo na ten temat, a przede wszystkim mam informacje, które mogą ci się przydać. - w głowie powoli analizowałam, co przed chwilą mi powiedział. Odwróciłam się wokół własnej osi, sprawdzając, czy nikt nas nie obserwuje.
- Nie jestem zainteresowana. Zresztą nie potrzebuje już żadnych informacji. - mężczyzna ruszył w moją stronę, przez co zrobiłam krok w tył.
- Zrobisz co zechcesz. Wszystkie te informacje możesz wykorzystać, jak tylko chcesz. - złapał mnie za dłoń, zostawiając na niej pendrive'a. Odszedł zostawiając mnie bez słowa. Schowałam nośnik danych do kieszeni, wchodząc do budynku. Wyjechałam windą na odpowiednie piętro i skierowałam się do swojego gabinetu. Wyciągnęłam swojego laptopa i podłączyłam pendrive'a. Pełno plików dźwiękowych i filmików. Była też zostawiona tam wiadomość "Koniecznie zobacz plik nr 72.21"
Na długiej liście odszukałam odpowiednie wideo i je otworzyłam. Było to nagranie z kamery znajdującej się w gabinecie Biebera. Siedział przy biurku, a Rayan stał z jakimiś dokumentami obok niego.- No to mów co wiesz.
- Tym pseudonimem podpisuje się Emily Rudd. 22 lata, dziennikarka, nie ma rodzeństwa, rodzice też mieszkają w Nowym Jorku, jednak jeszcze nie ustaliłem gdzie. Prowadzą bardzo popularną firmę informatyczną IT R&R, na pewno słyszałeś. Mieszka na Manhattanie na 350 West Broadway. Od sześciu miesięcy jest redaktorem w tym brukowcu, ubiega się o stanowisko redaktora naczelnego. To ona jest autorem tych najbardziej kontrowersyjnych artykułów. To nie jest pierwszy raz, kiedy grzebie w tych tematach. Wcześniej pracowała w dziennikarstwie śledczym i współpraca zakończyła się bardzo dziwnie i nieoficjalnie. Bym powiedział, że opinię ma średnią. Kontrowersyjna, pewna siebie, bezwzględna i stanowcza. Nie wszyscy w tym wydawnictwie chcą, żeby została redaktorem naczelnym. No wiesz, samych przyjaciół to ona nie ma...
- A coś więcej o życiu prywatnym? Status związku, przyjaciele.
Usłyszałam pukanie do drzwi, szybko wyciągnęłam małe urządzenie i wsunęłam je do kieszeni.
- Proszę. - do pomieszczenia wszedł mój szef z dwoma mężczyznami.- Emily - Simon popatrzył na mnie zdezorientowanym wzrokiem. - Panowie chcieli coś sprawdzić.
- Wydział do walki z cyberprzestępczością. - pokazali swoje odznaki, a ja wstałam z miejsca zamykając swojego laptopa.
- A w czym mogę Panom pomóc?
- Musimy sprawdzić Pani służbowy komputer.
- Dobrze, nie ma problemu.- udawałam, że to w ogóle mnie nie rusza i na moim laptopie nic nie ma. Jednak prawda była taka, że sama nie wiedziałam co mogą na nim znaleźć.
- A jeżeli mogę zapytać, o co chodzi?
- Mamy podejrzenie, że z tego komputera doszło do popełnienia przestępstwa - pokiwałam głową na znak zrozumienia, wzięłam torebkę, swojego prywatnego laptopa i opuściłam pomieszczenie.
- Emily?
- Tak?
- Czy mam się czegoś obawiać? - Simon, mruknął ściszonym głosem uważnie lustrując moją twarz.
- Nie - powiedziałam, wymijając go.
***
Wyciągnęłam z bagażnika torbę z laptopem i ruszyłam w stronę windy. Było koło godziny dziewiątej, a ledwo trzymałam się na nogach. Mimo, że marzyłam o gorącej kąpieli i lampce wina, to szybko wróciłam do rzeczywistości. Mocna kawa i dokładne przejrzenie tych plików, które dzisiaj dostałam. Drzwi windy się rozsunęły, a ja zobaczyłam osobę, której raczej widzieć bym w tym momencie nie chciała.
- Chyba trochę za mocno się angażujesz w niektóre sprawy.
- Praca, a poza tym sama wiem, czy przekroczyłam już tą granicę, czy jeszcze nie.
- Oboje dobrze wiemy na jakiej zasadzie, polega ta twoja 'praca'. Nie chcę, żebyś miała jakieś problemy.
- To jest moje życie. Nie ma w nim już ciebie. Więc chyba wszystko jest już jasne.
Na końcu trochę tak tajemniczo ;p
Jak wam się podoba?
Gwiazdki i komentarze mile widziane!
YOU ARE READING
Never Ending | Justin Bieber
FanfictionZ pozoru zwyczajna dziewczyna. Dziennikarka ubiegająca się o awans. Pisze artykuł o największym gangu w Nowym Jorku, opisuje tam rzeczy, które nie miały prawa ujrzeć światła dziennego. Tajne informacje gangu wychodzą na jaw. Artykuł trafia do członk...