Part 8

3.7K 245 25
                                    

Siedziałem na kanapie, wlepiając swój wzrok w jakieś denne reality show. W domu panowała cisza, która była tutaj wyjątkowo rzadkim zjawiskiem. Mogłem w końcu się zrelaksować, nikt nie zawracał mi głowy, nic ode mnie nie chciał. Za oknem panował już zmrok, położyłem głowę na oparciu kanapy. Powieki z każda kolejną sekundą robiły się coraz cięższe. Miałem wrażenie, że za moment opadną i nie będę w stanie ich podnieść. Plany na spokojne spędzanie wieczoru legły w gruzach, kiedy do pokoju z prędkością światła wpadł Rayan. 

- Justin! Widziałeś to? - krzyknął, wskazując na otwarty laptop, który trzyma na rękach. Leniwie się przeciągnąłem i przetarłem lekko zaspane oczy. - Czyli nie... - usiadł koło mnie i puścił jakiś filmik. Na kilkusekundowym wideo było widać start wyścigu. Całe szczęście stałem poza obiektywem kamery. Jednak znacznie gorzej było z chłopakiem. Siedział za kierownicą, a to właśnie na samochodach kamerzysta skupił główną uwagę.

- To już krąży po całym internecie, trzeba w końcu coś zrobić z tą laską.

- Nie wydaje mi się, że to ona - mruknąłem, przeczesując ręką włosy. Sięgnąłem po szklankę i spragniony upiłem większego łyka. Rayan gwałtownym ruchem wstał i stanął naprzeciw mnie. Już po jego minie mogłem stwierdzić, że zapowiada się niezła kłótnia, której szczerze mówiąc chciałbym uniknąć.

- Słyszysz co Ty mówisz?! Bronisz jej! - krzyknął, a ja tylko patrzyłem na niego obojętnym wzrokiem. 

- Nie. Po prostu stałem kilkanaście metrów od niej i nie zauważyłem, żeby cokolwiek nagrywała - wzruszyłem ramionami, zerkając na telewizor. Muszę przyznać, że w tym momencie ciekawsze już było to reality show, niż rozmowa z chłopakiem.

- Widzę, że ty chcesz jeszcze większych problemów. Och... te Cię nie zadowalają? - warknął, zrzucając ze stolika szklankę, która z hukiem się potłukła. Przelotnie zerknąłem na podłogę, gdzie wszędzie leżały mniejsze i większe kawałki szkła.

- Może zamiast się tak rzucać, pomyślałbyś racjonalnie? - wysyczałem przez zaciśnięte zęby. Brunet błądził wzrokiem po całym pomieszczeniu, unikając mojego spojrzenia - Za tym wszystkim musi stać ktoś inny. No chyba, że... chociaż nie, to niemożliwe. Zwróciliśmy na nią uwagę tylko przez te artykuły. Może to właśnie o to chodzi? Żebyśmy myśleli, że to ona za tym wszystkim stoi, a tak naprawdę ktoś inny tym wszystkim kieruje. 

- Szczerze? Nie obchodzi mnie to. Mam nadzieję, że załatwisz to jak najszybciej, inaczej ja się tym zajmę.

- Tak, tak. Zaraz się za to biorę - powiedziałem, starając się naśladować głos Rayana. Parsknąłem śmiechem, widząc jego bezcenną minę. Wyszedł z salonu, zabierając ze sobą laptopa. Ponownie rozłożyłem się wygodnie na kanapie, skupiając swój wzrok na telewizorze. W pomieszczeniu rozległ się dźwięk przychodzącej wiadomości.Nie miałem ochoty jej odczytywać, ale ciekawość wzięła górę i sięgnąłem po telefon. Zaskoczyło mnie, że wiadomość została wysłana z nieznanego numeru. Tego numeru nie podaję wszystkim dookoła, tylko osobom z którymi współpracuję na co dzień. 

Nieznany: "Co się dzieje w Calgary? Pozornie opuszczonej już wiosce"  Myślisz, że ten tytuł przyciągnie uwagę czytelników? Czy może od razu rzucić coś bardziej kontrowersyjnego?

Pozdrawiam, Emily

Przez kilka dobrych minut, patrzyłem w ekran komórki na okrągło czytając wzrokiem treść wiadomości. Wiedziałem od samego początku, że coś będę musiał zrobić, aby zapobiec kolejnym artykułom, które od razu poruszają całe miasto. Tylko nie planowałem żadnych radykalnych kroków. Do teraz. Nie mogę dopuścić, żeby te informacje ujrzały światło dzienne. Skoro ta dziewczyna wie o tej wiosce, wie też o innych rzeczach i na pewno to wykorzysta. W życiu spotkałem dużo osób, ale jeszcze nigdy nie miałem do czynienia z tak bezczelną.

Po chwili pojawiłem się w pokoju Rayana, który siedział oparty o ścianę, ze słuchawkami w uszach. Przez przymknięte oczy, nawet nie zauważył, że wszedłem.

- Rayan! - krzyknąłem, licząc, że uda mi się przekrzyczeć muzykę dudniącą w jego uszach. Złapałem za kolorową poduszkę leżącą na brzegu łóżka, po czym rzuciłem nią w chłopaka.

- Czego chcesz? - oj chyba komuś ta złość jeszcze nie przeszła.

- Ogłuchniesz - mruknąłem cicho pod nosem - A tak w ogóle obserwuje ktoś naszą panią redaktor? - powiedziałem już znacznie głośniej. Brunet odłożył odtwarzacz na szafkę nocną i usiadł na skrawku łóżka. 

- Przecież kazałeś przestać ją obserwować - syknął przez zaciśnięte zęby.

- Kurwa, faktycznie. Posłuchaj trzeba ją namierzyć, nie wiem, jej telefon, samochód. Cokolwiek. Chcę wiedzieć, gdzie jest. Zajmij się tym. 

- Teraz? Co tak nagle Ci się odmieniło? - odblokowałem telefon i włączyłem okienko z wiadomościami. Rzuciłem urządzenie przyjacielowi, a on posłał mi zdezorientowane spojrzenie. Widziałem jak momentalnie jego oczy się rozszerzają, a mięśnie napinają. 

- Ty sobie ze mnie żartujesz? - westchnąłem, kręcąc przecząco głową - Idę to ogarnąć - pospiesznie wyszedł, trzaskając drzwiami.

***

- Ona jest w Baccarat Hotel. Obecnie jest tam jakiś event - po chwili pokazał mi dokładne położenie na mapie Nowego Jorku.

- Chcę żebyście tam pojechali i ją jakoś wyciągnęli z tej imprezy - zacząłem nerwowo stukać palcami o blat stołu. Nie miałem jeszcze planu, nie wiedziałem co chcę zrobić, ale dzisiaj zrobię wszystko, żeby to się zakończyło.

- Mamy ją siłą wyciągnąć?

- No nie wiem, czy dobrowolnie będzie chciała z wami pójść - zaśmiałem się, wiedząc, że raczej nie będą dobrze wspominać przejażdżki z dziewczyną.

- Och.. Zaraz wyślę tam chłopaków. 

- Nie! Chcę żebyś to ty tam pojechał. Ktoś musi nad tym wszystkim czuwać.

- Ja? Muszę? - wybuchnąłem śmiechem widząc jego minę. Wygląda niczym mały przestraszony chłopiec. 

- Oj, przestań. Emily nie wydłubie Ci oczu. Chyba


Jak myślicie, jak Justin załatwi tą sprawę? I w ogóle jak zareaguje nasza dziennikarka?

Komentarze i gwiazdki mile widziane <3 


Never Ending | Justin BieberWhere stories live. Discover now