†ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY TRZECI "No bo... taka jest prawda"†

297 28 7
                                    

    Sama nie byłam w stanie tego do końca zrozumieć, ale chyba faktycznie jeszcze mi nie przeszło... to dziwne... wiem, że Aish traktuje mnie jak przyjaciółkę i nic więcej, pogodziłam się z tym, a jednak! A jednak jeszcze coś mi siedzi w sercu... jeszcze coś mi szepcze do ucha, że coś czuję, że na coś liczę... chociaż wiem że nie powinnam...

     -Lilith! Mówię do Ciebie!- Głos demona wyrwał mnie z zamyślenia. Wzdrygnęłam się i spojrzałam na czarnowłosego. -C...co?- Zapytałam potrząsając głową. -Jesteśmy pod domem.- Powiedział lekko zirytowany. Rozejrzałam się, faktycznie - stałam przed schodkami prowadzącymi na ganek. -No to... do jutra Sarah.- Uśmiechnęłam się i przytuliłam przyjaciółkę na pożegnanie. -Pa Lil! Pa Ash!- Rzuciła i ruszyła w kierunku swojego domu.

    Kiedy dziewczyna się oddaliła, spojrzałam na Aish'a morderczym wzrokiem. -Oj no weź już skończ! O co Ci chodzi? Mój plan jest idealny! Mogę Cię pilnować dwadzieścia cztery na siedem, a w szkole nikt nie ma prawa rozgryźć kim tak naprawdę jestem.- Odpowiedział mocno przy tym gestykulując. Westchnęłam zmęczona i pokręciłam głową. -Nie potrzebuję opiekunki. Nie mam pięciu lat, żeby musieć mieć niańkę- Jęknęłam. -Możesz rozwiązać kontrakt.- Powiedział Aish, a ja poczułam jak moje serce zatrzymuje się na chwilę, a coś w żołądku zaciska boleśnie. -A więc o to Ci chodzi...- Szepnęłam -To tego chcesz...- Dodałam. -Chcesz abym rozwiązała kontrakt... no tak... mogłam się domyślić...- Mówiłam dalej. Podniosłam wzrok spoglądając na demona. -A ja głupia, robiłam sobie nadzieje... myślałam że Ty faktycznie mnie lubisz, że naprawdę zależy Ci na kontakcie ze mną... a Ty po prostu robisz to co było napisane w kontrakcie... ale wiesz co? Nie jestem chujkiem! Niech będzie! Zrywam kontrakt! Zrywam go, bo tak jak było w nim napisane, mam do tego prawo!- Wykrzyczałam.

    Oczy Aish'a zajarzyły się szkarłatem, zamię na ramieniu zapiekło boleśnie i zakręciło mi się w głowie. Oparłam się szybko o poręcz przy schodkach, aby nie uderzyć o ziemię. Obraz przed oczami stracił ostrość i pociemniał momentalnie. Trwało to wszystko zaledwie kilka minut... może nawet mniej, aby potem uspokoić się i wrócić do normy. Spojrzałam na Aish'a. Jego oczy znów były niebieskie, ale jakby nieco ciemniejsze niż przedtem. Zapadła cisza. Niczym nie przerwana, pełna napięcia cisza. Demon zmierzył mnie wrogim spojrzeniem. -Nawet nie wiesz, jak bardzo się wkopałaś. Dasz sobie radę beze mnie, he? Już to widzę...- Powiedział zażenowany. -Kiedy opuściłem Twoje ciało i byłem zmuszony oddalić się od Ciebie na kilka dni to panikowałaś! Umierałaś ze strachu! Bałaś się że już mnie nie spotkasz! Tak bardzo się cieszyłaś kiedy Ci się pokazałem.- Dodał. -Ale okej! Nie potrzebujesz mnie? Radź sobie sama...- Demon wzruszył ramionami.

    -Uważasz że nie dam sobie rady? Uważasz że jestem niedojdą!? A wiesz, że nawet gdybyś miał rację, to wszystko Twoja wina!? Wiesz, że gdybyś nigdy nie pojawił się w moim życiu to byłabym normalna nastolatką!? Normalną! Niczym nie wyróżniającą się z tłumu!- Wykrzyczałam. -Ahh tak? Byłabyś normalna nastolatką? Nie, nie byłabyś. Nie byłoby Cię w ogóle. Uratowałem Twoje nędzne życie na prośbę Twojej matki. Więc mogłabyś okazać mi trochę wdzięczności.- Odpowiedział. -Wdzięczność? Wdzięczność!? Niby za co mam Ci być wdzięczna!? Byłeś tchórzem! Zwyczajną szumowiną! Prawie padłeś trupem! Potrzebowałeś się gdzieś zaszyć i wykorzystałeś do tego ciało małej, jeszcze nie narodzonej dziewczynki, moje ciało! Wdzięczna mogłabym Ci być, gdybyś użył tej swojej demonicznej mocy i uratował mnie i mamę, a nie wymyślał jakieś pierdolnięte pakty, żeby mieć z tego jak najwięcej korzyści!- Wrzasnęłam i nie chcąc słuchać już nic więcej odwróciłam się i wbiegłam do domu. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i... i zaczęłam płakać, szlochać cicho pod nosem. Zdjęłam buty i bez słowa pobiegłam do mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i płakałam. Ja chyba... ja po prostu... chyba muszę odreagować...

    Po paru minutach usłyszałam szczęk klamki i delikatne, ciche kroki zbliżające się do mnie. Nie musiałam patrzeć, wiedziałam, że to Kora. -Lilith... co się stało? Gdzie podział się Aish? Mówił, że wróci z Tobą.- Zapytała spokojnym głosem i usiadła na skraju mojego łóżka. -On... on... zerwałam k... ko... kontrakt...- Wyszlochałam cicho. Spodziewałam się wybuchu, spodziewałam się, że Kora okrzyczy mnie za to co osiągnęłam, że dostanę solidny opieprz... ale... nie. -Oh? No cóż. Wiedziałam że kiedyś to nastąpi. Lilith, co się stało? Aish zrobił coś co Cię zdenerwowało, prawda? Nie chciałaś tego zrobić, to wszystko wyszło w nerwach, tak?- Usłyszałam. Byłam lekko zaskoczona trafnością Kory, ale pokiwałam głową na "Tak"

    Znów zapadła chwila ciszy. -Wiedziałam, że kiedyś do tego dojdzie. Posłuchaj, Lilith. Nie wiem co on zrobił i jeżeli nie chcesz, to nie musisz mówić. Chciałabym Cię tylko poinformować, że Aish... jest inny, w końcu jest demonem. Nie wiem co powiedział, czy może co zrobił, ale wiem, że on Cię lubi, naprawdę Cię polubił. Może nie było nigdzie wzmianki o tym, ale on, jako arcydemon mógł sam zerwać umowę. Chyba miał jakiś powód sokoro tego nie zrobił, nie uważasz? I mało tego! Mam wrażenie, że tym powodem byłaś właśnie Ty! Może i przez te osiemnaście lat, nie widziałam go , ani nie słyszałam cały czas, jak Ty, ale nie oznacza to, że od czasu do czasu nie udzielał mi swoich cennych rad. Potrafił wtedy opętywać różne przedmioty, więc często zostawiał mi liściki mówiące o tym co powinnam zrobić w jakieś sytuacji, poza tym chronił Cię! Dzięki niemu nikt nie był w stanie Cię skrzywdzić. No i dał Ci swój znak, prawda? Dał Ci swoją runę ochronną. Stracił przy tym trochę mocy, ale zależy mu na twoim zdrowiu. - Powiedziała kobieta. -Chwila! Jak to, "stracił trochę mocy"? Czy on chciał mnie chronić kosztem siebie? A ja, głupia, zerwałam kontrakt przez jedną kłótnie!? O mój boże! Gdzie ja mam mózg?- Zapytałam samą siebie. -Mam... znaczy... Kora bo ja... muszę Ci o czymś powiedzieć...- Dodałam.

    Kobieta spojrzała na mnie wyczekująco, a ja postanowiłam w końcu coś przyznać! Przed nią i przed sobą samą przy okazji. -Aish... on... ja... ja się w nim... chyba się zakochałam...- Wyjąkałam niepewnie. Kora siedziała chwilę w ciszy. Nie wiedziałam co powie, ale spodziewałam się, że zacznie prawić mi morały, że zacznie mi tłumaczyć jakie to głupie, że nie powinnam była zakochiwać się w demonie, że uległam chwili, że... że pewnie zaraz mi przejdzie, ale otrzymałam coś zupełnie innego...

+++

PRZEPRASZAM!!! Chcę pisać i to bardzo, ale nie mam kiedy. Trzeba robić projekty, odrabiać zwykłe prace domowe i utrzymywać dobry kontakt z ludźmi... ŻYCIE NASTOLATKI JEST TAKIE CIĘŻKIE! Eh... następny rozdział postaram sie dodać wcześniej! Jeszcze raz sorry :*

~Inonononono

†I and Ghost† {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz