†ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SZÓSTY "Przyjaciele"†

310 27 3
                                    

     Przede mną znów ukazała się moja matka. Kobieta znów opadła na ziemię łapiąc się za brzuch. Łkała cicho mrucząc coś do siebie. -Proszę... proszę niech ktoś uratuje moją córeczkę...- Wyjąkała. -Wzywasz pomoc? Świetnie się składa. Mogę Ci pomóc, ale w zamian też czegoś oczekuję.- Usłyszałam. Obróciłam się gwałtownie. Z gąszczu drzew kuśtykając i zostawiając za sobą szkarłatny ślad, na białym śniegu wyłonił się Aish. -Kim jesteś?- Zapytała nieufnie mama. -Mam wiele imion, ale w okolicy nazywają mnie Aishenephist, jestem arcydemonem, panem obietnic i kłamstw.- Przedstawił się. -D...demonem?- Nie dowierzała kobieta. -Tak.- Aish uśmiechnął się ukazując białe i ostro zakończone zęby. Jakby na dowód jego słów oczy zabłysły mu czerwienią. Moja matka wzdrygnęła się lekko. -Zrobię... zrobię wszystko aby uratować moje dziecko...

    Zaczęłam się wybudzać. Scena którą przed chwilą widziałam tak wyraźnie rozpłynęła się. Przez zamknięte powieki docierało do mnie światło. Na dłoni poczułam zimny uścisk. -Aish...? Jesteś tu?- Zapytałam słabym głosem. Nie wiem czemu, ale nie chciałam otwierać oczu. -Tak... przepraszam Cię, Lilith... ja... naprawdę już nigdy Ci tego nie zrobię.- Powiedział. Uniosłam się na łokciach i uchyliłam powieki. Spojrzałam w oczy demona. -Aish... Ty... zrozum. Wolę żebyś pił moją krew niż jakichś niewinnych ludzi. Nic mi nie będzie. Nawet nie było tak źle...- Uśmiechnęłam się lekko. -Nie kłam, wiem że Cię bolało. Dlaczego... dlaczego próbujesz mi wmówić że było inaczej?- Zapytał. -Nie próbuję Ci niczego wmówić ja...- Zawiesiłam się na chwilę nie wiedząc co mówić dalej, a Aish szybko i sprawnie to wykorzystał. -Lilith, uświadom sobie że ja czuję Twój ból, wiem jak to boli. Nie raz słyszałem krzyki śmiertelników, którymi się żywiłem. Nie chcę już Cię krzywdzić.- Powiedział. -To wolisz umrzeć?- Zapytałam szybko. -Nie, chcę żyć, ale nie chcę Ciebie krzywdzić.- Stwierdził -Naprawdę mnie nie...

    -Oh! Zamknij się już.- Przerwał mi po czym pstryknął palcami i wcisnął mi coś w ręce. -Co to?- Zmarszczyłam brwi. -Czekolada.- Odpowiedział demon. -Podobno wzmacnia.- Dodał po chwili wzruszając ramionami. -Um... dzięki...- Mruknęłam odkładając ją na szafkę nocną. -Nie, nie, Lilith. Masz ja zjeść teraz, na moich oczach.- Demon założył ręce na piersiach wbijając we mnie wzrok. Przewróciłam oczami, ale wzięłam tabliczkę czekolady, rozerwałam papierek i ułamałam kawałek tego pokarmu bogów... chociaż może w tym wypadku demonów... albo ludzi z domieszką demonów? Nie ważne! W każdym razie ułamałam tafelek i włożyłam go do ust.

    -Aish, jakim cudem ta czekolada smakuje jak... jak... jak tęcza?- Zapytałam oczarowana smakiem kakaowego wyrobu. Nigdy przedtem nie jadłam tak pysznej czekolady. -Bo jest przywołana przeze mnie.- Odpowiedział nieskromnie, a ja nie mogąc się powstrzymać wtanżaliłam całą tabliczkę w przeciągu zaledwie kilku minut. -To smakowało jakby... armia małych, puszystych jednorożców pobłogosławiła moje kupki smakowe...- Skomentowałam, a Aish zaśmiał się pod nosem kręcąc lekko głową. -Podziwiam Twoją inwencję twórczą.- Mruknął uśmiechając się.

    Po dłuższej chwili, kiedy smak najpyszniejszej czekolady we wszechświecie opuścił moje usta, przypominały mi się moje sny. -Aish... mogę Cię o coś zapytać?- Spojrzałam na niego. -Właśnie to zrobiłaś.- Uśmiechnął się. -Ale jeżeli jest jakieś pytanie, które Cię nurtuje to ja nie mam nic przeciwko odpowiedzeniu na nie.- Dodał. Kiwnęłam głową i zastanowiłam się jak ubrać to w słowa...

    -No więc... jak spałam to widziałam moją... mamę... a przynajmniej wydaje mi się że to była mama... ale raczej tak bo Ty też tam byłeś... w każdym razie, widziałam to o czym mi opowiadałeś... to kiedy znalazłeś ją jak no... rodziła mnie. I no właśnie... i co to może znaczyć?- Zapytałam. Aish zamyślił się na chwilę. -Trudno mi to określić, ale dwie możliwości wydają mi się prawdopodobne. Pierwsza to to że Twój mózg na podstawie opowieści, podświadomie chce sobie z wizualizować tamtą sytuację, a druga... no cóż... może to dusza Twojej matki chce Ci to pokazać...?- Odpowiedział. Po woli pokiwałam głową. -Coś jeszcze Cię zastanawia?- Zapytał Aish. Teraz to ja musiałam chwilę pomyśleć. -Właściwie to... to tak...- Przyznałam. -No więc? O co chodzi?- Zachęcał mnie, a ja pożałowałam nagłego i chwilowego przypływu odwagi, który jak znikąd się pojawił tak w owe nikąd odpłynął. -No bo... chciałam zapytać... czy... znaczy kim...- Jąkałam się. Lilith, weź się w garść i zadaj to pytanie! -Kim ja dla Ciebie jestem?- Zapytałam spoglądając w jego oczy, nieskazitelnie błękitne i wyraziste oczy. -Kim dla mnie jesteś? Hmm... na pewno człowiekiem, z którym wiąże mnie kontrakt, ale skłamałbym gdybym powiedział że tylko to. Może to dziwne, bo jestem demonem, a demony raczej nie odczuwają takich rzeczy, ale mam wrażenie że wiąże nas swego rodzaju przyjaźń.

     Nagle poczułam nieprzyjemne ukucie w okolicach brzucha. -Tak... przyjaźń.- Mruknęłam wymuszając uśmiech... tylko przyjaźń. -Lilith, wszystko gra?- Zapytał Aish spoglądając na mnie swoimi przeszywająco błękitnymi oczami. -Tak... tylko trochę mi się w głowie zakręciło...- Skłamałam. -Lilith, wiem kiedy kłamiesz...- Stwierdził. -Co się dzieje?- Dodał po chwili. -Nic. Naprawdę... chcę... chcę pobyć sama.- Powiedziałam wymijająco. Nie kłamałam, po prostu nie powiedziałam wszystkiego. -No dobra... jakby co, to jestem na dole.- Powiedział i już po chwili opuścił mój pokój, a ja czując jak moje oczy robią się wilgotne opadłam na poduszki. Skąd ja wiedziałam że tak będzie?

    Chyba popadłam w małą depresję bo nim się obejrzałam, nastał niedzielny wieczór. Moim ulubionym zajęciem w ciągu ostatnich kilku dni, stało się spanie. Moja matka cały czas odwiedzała mnie w noce i wszelkie drzemki w ciągu dnia... i ukazywała tą samą scenę, za każdym razem brutalnie przerywaną... najczęściej przez Aish'a, którego, notabene nieudolnie usiłowałam unikać. Mało jadłam, ale to nie wzbudziło niczyich podejrzeń, bo jakoś nigdy nie umiałam się obżerać...

   W każdym razie obecnie leżę w łóżku i nastawiam budzik na rano no bo... chcę czy nie, muszę iść do szkoły. A może dobrze mi to zrobi? Jakby nie patrzeć wyrwę się z domu i nie będę mieć Aish'a obok. Poza tym spotkam się z przyjaciółmi i może w ten sposób jakoś zapomnę o tych głupich uczuciach, które żywię do demona?

    Z wielką nadzieją ułożyłam się na łóżku i skupiłam na tym, żeby zasnąć. Wyjątkowo los uśmiechnął się do mnie i już po chwili, kolejny raz, zobaczyłam mamę. Tak jak się spodziewałam sen powtórzył się po raz kolejny, lecz tym razem... widziałam go do końca. Moja matka powiedziała że zrobi wszystko, aby uratować moje życie. Aish przykucnął obok niej i korzystając ze swojej własnej krwi, wyciekającej z jego głębokich ran, napisał na murze... ten cały kontrakt. Udało mi się podejść bliżej i bez chwili zawahania zaczęłam go czytać:

Kontrakt o życie i ukrycie
Życie Twojej nienarodzonej córki, zostanie uratowane bez względu na wszystko co się stanie. Jednak Ja, Aishenepist, demon wysokiego rodu. W zamian żądam kryjówki. Pragę ukryć się w ciele Twojej córki, do czasu zregenerowania sił.

    -Zregenerowania sił? Ile... ile to zajmie?- Zapytała matka. -Nie więcej niż... dwadzieścia... może trzydzieści lat...- Odpowiedział zdawkowo demon. -Nie... nie zgadzam się. Masz opuścić jej ciało kiedy... kiedy osiągnie pełnoletniość. Ani dnia dużej.- Zażądała kobieta. -I... i masz być przy niej.  Masz się nią zająć kiedy już ją opuścisz. Masz być przy niej dopóki ona nie pozwoli Ci odejść.- Dodała po chwili. Zdesperowany demon zamazał ostatnie zdanie i napisał nowe.

Zamieszkam w jej ciele do czasu osiągnięcia przez nią pełnoletniości, a następnie, już po opuszczeniu jej ciała pomogę jej zaaklimatyzować się w ludzkim świecie. Nie odejdę dopóki ona nie rozwiąże kontraktu.

Moja matka kiwnęła głową. -Czym mam to podpisać?- Zapytała. Aish wyciągnął sztylet zza pasa. -Swoją krwią.- Powiedział podając jej ostrze. Moja matka bez zastanowienia rozcięła swój palec i przypieczętowała kontrakt, który zalśnił złotem, a potem zniknął... tak jak wszystko, a ja znów siedziałam w moim pokoju, na moim łóżku. Słońce za oknem dopiero wschodziło. Potarłam oczy i sięgnęłam po telefon w celu sprawdzenia godziny, kiedy nagle budzik nastawiony na siódmą zadzwonił w mojej dłoni.

    Wyłączyłam budzik i wstałam z łóżka... pora do szkoły...

+++

Nom... więc treść kontraktu nie jest już tajemnicą ^^ 

Mogliście już zauważyć że zmieniłam okładkę, stara mi się przejadła... ale jestem zadowolona z nowej :D A wy? Co o niej myślicie? Mam wrażenie że jest mniej przesadzona przy czym wygląda... lepiej C: No dobra! To do następnego! :*

~Intereruerrerurterueniente

†I and Ghost† {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz