38 - Mamy takie są

2.4K 179 97
                                    

Po kąpieli wyszłam z łazienki, przyodziana w t-shirt i szorty mojego chłopaka. Pachniały oczywiście właścicielem, co tylko bardziej mi się podobało. Pokierowałam się od razu do jego pokoju.

Matko, ten pokój jest ogromny.

Bywałam tu już parę razy, ale nigdy nie przyglądałam się temu pomieszczeniu uważniej. To, co najbardziej przykuło moją uwagę, znajdowało się na ścianie nad sporym łóżkiem i było to wielkie zdjęcie Biedronki. To znaczy, moje zdjęcie. Ciekawe, skąd je miał. Wydawało mi się, że nigdy do takiego nie pozowałam. Niemniej jednak było to trochę... dziwne. A może nawet na swój sposób niekomfortowe, chociaż miłe. Wielki model, Adrien Agreste, za którym szalał świat, a przynajmniej Francja, trzymał w swoim luksusowym pokoju marzeń moje zdjęcie. Moje zdjęcie!

To w sumie było poniekąd zabawne, bo przecież jego zdjęciami również swego czasu był obklejony cały mój pokój. Aż do czasu, kiedy zakochałam się w Czarnym Kocie i to jego zdjęcia zastąpiły wszystkie wycinki z gazet i okładki magazynów.

Chociaż w sumie... na jedno wychodziło.

Nagle usłyszałam chichot. Odwróciłam się gwałtownie, by zobaczyć Adriena... bez koszulki.

Chyba... chyba zapomniałam, jak się oddychało.

– Wybacz za to. – Skinieniem głowy wskazał obraz. – Nie mogłem się powstrzymać od powieszenia tu tego...

– Nawet nie próbowałeś! – Czarne Kwami się uniosło, obracając się na biurku z kawałkiem camemberta w małych rączkach.

Zaczęłam się śmiać. No proszę, kto by pomyślał, że Adrien Agreste ma w swoim pokoju ogromne zdjęcie Biedronki? Bardziej spodziewałabym się tego po Czarnym Kocie... A, no tak.

– Idę po naszą pizzę. – Pocałował mój policzek. Chciał zmierzać już do drzwi, jednak zatrzymałam go, łapiąc za nadgarstek.

– Lepiej ja to zrobię. – Uniosłam złośliwie kąciki ust, a następnie sama wybrałam się do kuchni.

Nawet zapamiętałam już drogę, jest sukces.

Podeszłam do piekarnika, ubrałam ochronne rękawice kuchenne, po czym uchyliłam drzwiczki. Fala ciepła uderzyła w moją twarz. To dziwne, ale lubiłam to uczucie.

– Ale pachnie! – Tikki zaćwierkała, wychylając się zza mojego ramienia, gdy ja wyjęłam plech.

– I wygląda! – śmiałam się, odstawiając pizzę na blat.

– Camembert!– pojawiło się Kwami Czarnego Kota, od razu podlatując do naszego wypieku. – Moje kochane serki!

Blondyn odgarnął malca jedną ręką, totalnie go lekceważąc. Następnie pomógł mi pokroić pizzę i ułożyć jej kawałki na talerzu, a później przeniósł je do swojego pokoju.

Chwała mu za to, że tego nie rozbił.

Przesadzam?

Ledwo co postawił talerz na szklanym stoliku przed białą, skórzaną kanapą, a już Plagg porwał kawałek, na którym sam ułożył sobie kilka rodzajów sera.

– To na jaki film moja księżniczka ma ochotę? – Objął mnie jednym ramieniem.

– A jaki film preferujesz? – Uśmiechnęłam się zadziornie, chociaż w duchu błagałam, żeby nie był to horror. Na dworze było już coraz ciemniej, a ja miałam po wszystkim jeszcze wracać do domu. Sama.

– Hmm... – Udał zastanowienie, ale ja już wiedziałam, co zaraz zacznie wymieniać. – „Obecność”, „Lśnienie”, „Underworld”, „Twarzą w Twarz”...

✔ Another Way || Miraculous KIKTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon