33 - Pamiętaj, że Cię kocham

2.4K 210 79
                                    

Ja: No i gdzie Ty jesteś?
Ja: Czekam i czekam 😂😂😂

Czarny Kot: Dafuq, przed piekarnią rodziców Marinette 😂😂😂

Ja: Miałeś czekać pod wejściem do domu, geniuszu 😂😂

Czarny Kot: Przesadzasz 😂😂😂
Czarny Kot: Już do Ciebie idę 😘

***

Uśmiechnęłam się sama do siebie. W kilka sekund pojawił się Czarny Kot.

– Stęskniłaś się, m'lady? – wyszeptał mi prosto do ucha.

Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.

W odpowiedzi ucałowałam jego zarumieniony policzek. Objął mnie jednym z ramion, uśmiechając się.

– To co? Dzisiaj idziemy przez miasto i niech wszyscy wiedzą o naszym związku czy ścigamy się po dachach Paryża? – zaśmiał się blondyn.

Również odpowiedziałam mu śmiechem.

– To chyba najdziwniejsza propozycja w moim życiu.

W końcu zdecydowaliśmy się jednak zachować wszystko w tajemnicy.

– Czyli do ciebie? – zapytałam go, czując stres.

Wiem, kocham go, ale jeśli wcale nie jest taki, jakim go sobie wymarzyłam?

A może ja wolałam takiego Kota? Takiego, jakiego znałam (chociaż raczej nie znałam)?

– Chcesz się dowiedzieć? – Spojrzał na mnie, pewnie równie zdenerwowany co ja.

Niepewnie pokiwałam głową.

– Nie ma sensu dłużej tego ukrywać. To musi stać się prędzej czy później, po co to odwlekać?

Spuścił wzrok.

– T-tak, masz rację. – Podrapał się po karku.

Już mieliśmy iść, jednak chłopak chwycił mój nadgarstek, po czym przyciągnął mnie w swoją stronę.

Jego płonące zielenią oczy wbiły się wzrokiem w moje.

– Zanim to się stanie, chcę cię pocałować jeszcze jeden, ostatni raz. Czy mogę? – Położył rękę na moim policzku, delikatnie, by nie podrapać mojej skóry swoimi kocimi pazurami.

Pokiwałam głową na tak, lekko przestraszona. Ostatni raz? Co miał na myśli?

Nasze usta złączyły się w przyjemnym pocałunku. Oddychaliśmy sobą, nasze serca biły w tym samym rytmie.

– Kocham cię – wyszeptał po paru chwilach. – Proszę, nie zapomnij o tym.

– Dlaczego miałabym? – zapytałam, na co on odwrócił wzrok.

I nie odpowiedział.

Przez całą drogę do nieznanego mi celu zachowywał się dziwnie. I wcale nie tak, że zachowywał dystans między nami. Wręcz przeciwnie. Cały czas trzymał .nie za rękę, mówił, jak bardzo mnie kocha, składał słodkie pocałunki na moich bladych policzkach.

W końcu wziął mnie na ręce.

– Ej, umiem chodzić. – Śmiałam się.

– Wiem. – Również się uśmiechał. – Zamknij oczy.

– Nie, nie. Zapomnij – od razu zaprotestowałam.

– Zamknij oczy, Biedrona.

Po namowach nie miałam już wyboru. Schowałam twarz w dłoniach, opierając się o jego tors i chłonąc jego zapach.

Trzymał mnie mocno, a po wstrząsach wiedziałam, kiedy skakał i biegał. Wiedziałam, że nie spadnę. Że mnie nie puści mnie. Czułam się bezpiecznie.

Gdybym mogła, nigdy nie chciałabym tego przerwać.

Po kilku minutach jednak nie miałam wyjścia. Słyszę zawiasy bramy, a następnie dźwięk otwierających, a później zamykających się drzwi.

– Pamiętaj, że cię kocham – szepnął raz jeszcze drżącym głosem, wcale nie pomagając mi się uspokoić.

Postawił mnie delikatnie na ziemi.

Otworzyłam oczy.

Biało-czarny, wielki hol. Za mną ogromne drzwi, a przede mną wielkie schody. Ponad nimi wisiał ogromny portret Gabriela Agresta i jego syna, dobrze znanego mi Adriena Agresta.

____________________

Oooo, proszę państwa, stało się! 👏👏👏

✔ Another Way || Miraculous KIKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz