Ja: To idziemy gdzieś? 😘
Czarny Kot: Chciałbym, ale ojciec trzyma mnie w domu...
Ja: Przykro mi 😢 To jak poprawię Ci humor? 😘
Czarny Kot: Możesz powiedzieć, że mnie kochasz 😊
Ja: Okayo.
Ja: Kocham Cię!
Ja: Najbardziej na świecie!
Ja: 😄😍💖Czarny Kot: 😍😍😍
Ja: Poprawiłam Ci humor? 😊
Czarny Kot: Zawsze to robisz 😘
Ja: ❤❤❤
Ja: Jak mogłam być tak głupia i nie zauważyć, że przez ten cały czas taki facet był na wyciągnięcie ręki?Czarny Kot: Nie wiem... Leciałaś na innego, to zrozumiałe.
Ja: Taa...
Ja: A on był takim palantem.Czarny Kot: Musiał nim być, skoro Cię nie docenił 😘
Ja: Może miał powód.
Ja: Bez maski jestem trochę inną dziewczyną.Czarny Kot: Z maską czy bez, to Ciebie pokochałem i zdania nie zmienię 😘
Ja: Awww, moja kochana Kicia 😘
Czarny Kot: 😊😘
Ja: Chyba jednak będziesz musiał wyjść z domu.
Czarny Kot: ?
Ja: Paryż nas potrzebuje.
Ja: Kocie, jakiś, umm... Robot?Czarny Kot: Co?
Ja: Robot, widzę go przez okno! Zamienia ludzi w piksele!
Czarny Kot: Oby ojciec mnie nie nakrył...
Ja: Spotkamy się na moście nad Sekwaną, pospiesz się.
***
– Hej, blaszaku! – krzyknęłam w stronę maszyny, zarzucając moim yoyo w tym samym kierunku.
– Nie jestem żadnym blaszakiem, jestem Pixelizerka! – Odwróciła się.
Rzeczywiście, dopiero wówczas zauważyłam że to dziewczyna siedziała za szkłem.
Robot złapał moje yoyo, przyciągając go w swoją stronę. Porwał mnie z ziemi, kręcąc moim yoyo na wszystkie strony, po czym rzucił mną. Leciałam, krzycząc i będąc już gotowa na bolesny upadek.
Jednak, gdy powinnam, nie upadłam. Otworzyłam więc delikatnie oczy zdziwiona.
– No proszę, pada dzisiaj Biedronkami. – Blondyn trzymający mnie na rękach mrugnął do mnie jednym okiem.
Zachichotałam, gdy on stawiał mnie na ziemi.
– Spadłam ci z nieba, co? – Tym razem to ja do niego mrugnęłam.
Również odpowiedział mi śmiechem.
– Dzięki, Kocie. Teraz chodź, Pixelizerka jest niedaleko. – Zaczęłam, a chłopak pędził tuż za mną.
Po paru zwinnych minięciach budynków i rozwalonych samochodów, dotarliśmy na miejsce.
– Ach, świeże powietrze! – Kot podparł się dumnie o swój kijek. – Szkoda tylko, że dzisiaj taka słaba grafika! – krzyknął wystarczająco głośno, by posiadaczka Akumy usłyszała.
– Oj, niemądry Kotku. – Odwróciła się do nas. – To nowa gra. Zagramy?
Boże, tylko nie granie w gry. Gry z Kotem to zawsze złe gry.
Blondyn rzucił się pod metalowe, wielkie nogi robota, odwracając jego uwagę. Ja zaczepiłam yoyo o antenkę na jego głowie i poczęłam wspinać się w górę.
Gdzie może być Akuma?
Mocno się trzymając, by nie spaść z robota, szarpiącego się z Czarnym Kotem, starałam się znaleźć Akumę. W końcu zauważyłam figurkę kontrolera, zaraz przed szkłem, dzielącym zakumatyzowaną od rzeczywistości.
Nie miałam możliwości, by ją przejąć. Zeskoczyłam z robota, następnie podrzucając yoyo. Wiedziałam już, co miałam zrobić.
– Szczęśliwy Traf!
Na moje ręce upadła... Skakanka? Fantastycznie...
Dziewczyna zauważyła mnie.
– Haha, chcesz mi teraz podskoczyć, Biedroneczko? Ha!
Prychnęłam.
Rozejrzałam się.
Latarnia obok nas, ręka Kota, noga robota, skakanka.
To jest to.
– Kocie, zwal latarnię!
– Nie ma sprawy!
Unosi dłoń.
– Kotaklizm!
Zanim latarnia spadła, rzuciłam skakankę w stronę maszyny, owijając nią metalową nogę.
Zaciekawiona dziewczyna próbowała zobaczyć, co wydało dźwięk trzaskania o metal. Próbowała zerknąć w dół, bezskutecznie. Cofnęła się więc odruchowo, by zobaczyć więcej, co było trochę głupie z jej strony, i potknęła się o powaloną latarnię. Metal był za ciężki, by mogła podnieść się z powrotem. Wykorzystałam to. Wspięłam się do figurki, bo czym uderzyłam w nią swoim yoyo. Gdy pękła w pół, wyleciał z niej czarny motylek.
– Dosyć już nabroiłaś, mała Akumo. – Otworzyłam yoyo i rzuciłam nim w stronę Akumy. – Uwalniam cię od zła! – Złapałam. – Mam cię! – Pozostało już tylko uwolnić ją z powrotem. – Papa, miły motylku!
Biały motyl odleciał, a ja podniosłam z ziemi skakankę.
– Niezwykła Biedronka! – Podrzuciłam ją wysoko w górę i wszystko wróciło do normy.
Okazało się, że zakumatyzowaną była siostra Maxa – Noémie.
Szalone rodzeństwo.
Czarny Kot stanął obok mnie.
– Zaliczone! – Przybiliśmy sobie źółwika.
– Uhh... Co się... Gdzie ja... – mamrotała brunetka.
– Spokojnie, Noémie. Wszystko jest już dobrze, wracaj do domu. – Uspokoiłam ją.
– Świetna robota, partnerko. – Kot wyszeptał mi do ucha. – Jak już się wymknąłem, idziemy gdzieś.
Nim dałam radę jakoś zareagować, chłopak ciągnął mnie już za rękę.
_____________
Hej!
Hmm, wygląda na to, że zapomnieli, że mają pięć minut. No cóż 😂
Tak, jak obiecałam, jest rozdział. Wyszedł odrobinę dłuższy, niż miał być, ale sądzę, że nie jest zły.
Ja sobie zdycham. Poza złamaną nogą rozchorowałam się i to konkretnie, przez co nie mogę mieć jutrzejszego zabiegu, zaplanowanego miesiąc temu. Raz na wozie, raz pod wozem, nie?
Trzymajcie się! 😘
YOU ARE READING
✔ Another Way || Miraculous KIK
FanfictionNajprostsza droga do serca dziewczyny? Przez jej telefon oczywiście! 1. Another Way ✅ 2. Right Way ✅ Najwyższe notowania: 8.02.2017 - #129 W FANFICTION 28.05.2018 - #1 W #MIRACULOUS 19.03.2019 - #1 W #MIRACULUM