34 - Ufałam ci

2.4K 212 83
                                    

Nie za bardzo wiedziałam, co myśleć i co czuć.

– Czekamy na Adriena, a potem idziemy z nim do twojego domu? – próbowałam wymyślić jakąkolwiek interpretację tego, gdzie zaprowadził mnie Czarny Kot. Ta najprostsza... wydawała mi się nie do uwierzenia.

Zaprzeczył smutno.

– Pracujesz tu jako asystent pana Agresta?

Nie zgadłam.

– Jesteś kuzynem Adriena? Po prostu wynajmujesz tu pokój? Pomyliłeś domy?

Każda z tych teorii była błędna.

Roztrzęsiona podeszłam do Czarnego Kota. Jednym ruchem chwyciłam jego nadgarstek, ściągając z niego pierścień.

Przede mną pojawił się Adrien. Adriem Agreste.

– Ty... – szeptałam, a moje oczy zalewały się powoli łzami. – To byłeś ty? Cały ten czas?!

Przytakiwał, nawet nie spoglądając na mnie. Widziałam, jak jego oczy również znalazły się za mokrą powłoką z łez.

Cały ten czas to był on...

Nie potrafiłam nic z siebie wydusić. Czarny Kot to Adrien Agreste. W głowie by mi się nie zmieściło. Zaufałam mu.

Tak cholernie mu ufałam.

Zwierzałam mu się na temat Adriena. On nigdy miał nie usłyszeć tych słów.

Od początku go odtrącałam, ignorowałam jego uczucie. Miałam go za flirciarza.

Ratowałam Paryż u jego boku. Raz nawet go pocałowałam.

Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że całowałam ukochanego Adriena.

Razem walczyliśmy ze złem, w kostiumach i maskach. Ryzykowaliśmy tak wiele dla bezpieczeństwa innych. Razem byliśmy drużyną, która była nie do pokonania.

A potem po prostu szliśmy do szkoły, zawsze spóźnieni i nieprzygotowani. Ja wzdychałam do niego, podczas gdy on widział we mnie tylko przyjaciółkę.

Byliśmy tacy głupi...

– Adrien... – Otarłam łzy, próbując się uspokoić i coś powiedzieć. – Adrien, ja...

Nie dałam rady. Po prostu wybuchłam gorzkim szlochem. Opanuj się, Marinette...

– Adrien... T-to... To ja...

Zerknął na mnie pytająco.

Nie odważył się podejść do mnie czy coś powiedzieć. Moim Czarnym Kotem był Adrien, TEN Adrien...

– M-Marinette... – starałam się wypowiedzieć. Zrozumiał?

Uniosłam na niego oczy.

I stwierdziłam, że zrozumiał.

Jego wzrok mógł zabijać. Zaczerwienione oczy patrzyły na mnie w przerażeniu.

– Odkropkuj – westchnęłam.

Zmieniłam się w Marinette. Z wielkiej superbohaterki w zwykłą córkę piekarzy. I stałam naprzeciw modela, Adriena Agresta, który był zarazem moim ukochanym Czarnym Kotem.

Tikki od razu podleciała do mojego policzka.

– Marinette, daj mu pierścień... – Kwami poleciło cichutko.

Trzęsącą się ręką podałam blondynowi jego Miraculum.

Miraculum Czarnego Kota.

Bo to Adrien był Czarnym Kotem.

_______________________

Można płakać, pozwalam 😂😂😂

Po tak długim czasie Mari i Adri dowiadują się prawdy. No i ogólnie ten... Umm...

Czemu nie zrobiłam tego w jednym rozdziale?

No nic. To do następnego! 💙💙💙

✔ Another Way || Miraculous KIKWhere stories live. Discover now