✨ Czy was coś łączy? 36 ✨

Zacznij od początku
                                    

- Niall, będę, musiała już, iść. Przepraszam, że nie mówiłam dzisiaj zbyt dużo, ale miałam gorszy dzień, a do tego szykuje się wieczór pełen emocji. - Wstałam z miejsca, w którym się znajdowałam, podeszłam do łóżka i pocałowałam chłopaka w policzek.

- Do zobaczenia jutro kochanie. - Po tych słowach wzięłam swój plecak i ruszyłam w stronę drzwi. Gdy stanęłam w progu, odwróciłam się jeszcze na chwilę, by spojrzeć na blondyna i dodać:

- Nawet nie wiesz, że bez ciebie nie radzę sobie już z niczym. - Odwróciłam się, by wyjść, zanim znowu się rozpłaczę.

***

Droga do domu minęła mi szybko, dzięki muzyce puszczonej w słuchawkach. Gdy tylko weszłam przez drzwi wejściowe do mieszkania, dopadł mnie przyjemny zapach ciasta z jabłkami, który inaczej każdy w naszej rodzinie zwał i nadal zwie specjałem Sophii.

Szybko się rozebrałam i pobiegłam do kuchni, by ukraść kawałek jabłecznika, ale tak, jak szybko wbiegłam, tak się zatrzymałam, gdy zobaczyłam moją mamę w objęciach jakiegoś faceta, to pewnie Derek, jej nowy chłopak.. Jak to dziwnie brzmi. Zanim cokolwiek powiedziałam, podszedł do mnie i wyciągnął rękę, przy tym się przedstawiając.

- Derek Moon. - Mężczyzna przy tym miło się uśmiechnął.

- Leila. - Posłałam mu przy tym lekki uśmiech, po czym zwróciłam się do mojej mamy:

- Pomóc w czymś? - Mówiąc to, podeszłam do niej, ale ona po kręciła tylko głową i rzuciła:

- Idź już do jadalni. - Po tym, jak pocałowała mnie w czoło, ruszyłam we wcześniej wskazanym kierunku. Nie specjalnie cieszyłam się na wspólną kolację z tym mężczyzną, ale cóż. Dla Sophii* jest to ważne, więc nie chcę jej zawieźć. Mama mnie wspiera teraz, więc nie mogę, tak po prostu olać tego wszystkiego, wrócić do swojego pokoju i się zamknąć. Przetrwam jakoś tę kolację, może Derek nie jest taki zły.

Gdy usiadłam do stołu, wszystko było już przygotowane, nakrycia, jedzenie. Jednak coś mnie zdziwiło, dlaczego jest pięć nakryć? Chciałam już wstać i iść do mamy, ale ona właśnie weszła, razem z Derekiem, a tuż za nimi szli.. Dziadkowie! Tak strasznie za nimi tęskniłam, nie widziałam ich dobre kilka lat przez to, że mieszkają w Nowym Yorku. Zerwałam się z krzesła i podbiegłam do dziadka, po czym zawiesiłam się na jego szyi.

- Ja też się za tobą stęskniłem kruszynko. - Zaśmiał się w moją szyję, po czym usłyszałam, jak babcia zaczęła kaszleć, po czym zamruczała pod nosem:

- O babce starej to już się zapomi..- Nie dałam jej nawet dokończyć, bo szybko wtuliłam się w jej ramię, a ona delikatnie i kojąco zaczęła głaskać mnie po plecach, bardzo tego potrzebowałam. Potrzebowałam ich bliskości, a tego niczym nie da się zastąpić. Gdy się oderwałam, zauważyłam, że moja mama stoi w ramionach Moon'a i śmiejąc się, rozmawiali zaciekle o czymś z moim dziadkiem, Stephanem. Kiedy już zauważyli, że już przestałyśmy się witać, mama gestem zaprosiła nas do stołu. Moja rodzicielka usiadła na środku, Derek naprzeciwko niej, babcia Monica wraz z dziadkiem po prawej stronie mojej mamy, a ja naprzeciwko nich.

Ogólnie cała kolacja mijała nam w miłej atmosferze, aż do pytania, które babcia skierowała w moją stronę.

- Słonko, a co tam u tego twojego przyjaciela, Najla? Nie pamiętam, jak miał na imię. - zaśmiała się sama z siebie, a ja spuściłam wzrok na ręce, które trzymałam na stole. No tak, przecież, jak ostatnio nas odwiedzali, Niall jeszcze tu mieszkał i ich poznał podczas jednego z naszych specjalnych, niedzielnych obiadów, które na zmianę robiliśmy wtedy z Horanami. Poczułam na plecach, kogoś dłoń, gdy podniosłam wzrok, okazało się, że to moja mama.

- Nie musisz odpowiadać, jeśli nie masz na to siły. - Rzuciła cicho.

- W porządku. - wymusiłam delikatny uśmiech, po czym zaczęłam opowiadać o wszystkim od początku. Gdy doszłam do końca, jedna, samotna łza spłynęła po moim policzku, ale szybko ją starłam. - Babcia nic nie odpowiedziała, złapała tylko mą dłoń i mocno ją zacisnęła, jakby chciała mi przekazać, że mogę na nią zawsze liczyć. Dziadek natomiast wstał, przekroczył dzielącą nas odległość, podniósł mnie za ręce i przygarnął do uścisku. To mi udowodniło, że nie potrzeba słów, by kogoś wesprzeć, wystarczy obecność i zwykły, drobny gest dzięki, któremu od razu nam lepiej.

***
Poniosła mnie wena dzisiaj 😂 Rozdział miałam skończony w sumie już wczoraj, ale nie miałam czasu na poprawki. Natomiast jak dzisiaj miałam go wstawić, zastanowiłam się trochę i doszłam do wniosku, że pozwolę mojej wyobraźni zadziałać i lekko go przedłużyć. Mam nadzieje, że Wam się podoba xx.

+
Wiem, że już przepraszałam was za błędy, które zrobiłam, pisząc wcześniej na telefonie, ale muszę zrobić to jeszcze raz. Dzisiaj się nudziłam lekko, więc postanowiła przeczytać kilka swoich rozdziałów i sprawdzić, czy są jakieś niezauważone przeze mnie błędy. I jak? Oczywiście były i sama się załamałam. T9 często źle mi poprawiało i pojawiały się słowa, które nie miały w ogóle znaczenia w danym akurat rozdziale. Kilka poprawiłam, jutro jeszcze zajmę się resztą. Jeszcze raz przepraszam i - Dobranoc skarby xx  

Please, stay with me • horan  ✔ ━ 𝗋𝖾𝗆𝗈𝗇𝗍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz