- Posłuchaj mnie! Chcę się z tobą zaprzyjaźnić i ci pomóc, skoro mamy być drużyną, ale za każdym razem gdy mnie widzisz to uciekasz! Dlaczego?! Nie zamierzam zrobić ci krzywdy. - Położyłem dłoń na jego ramieniu, a zielonooki pod wpływem mojego dotyku wzdrygnął się. Zabrałem szybko rękę. - Wybacz, nie chciałem cię, jeszcze bardziej do mnie zniechęcić. - Spojrzałem zezygnowamy na moje brudne obuwię.
- Nic się nie stało. Jestem poprostu nie ufny. Nie umiem współpracować z ludźmi i zawsze odstaje. Wybacz, że musisz cierpieć na moim zdzwiwaczeniu. Nigdy nie miałem przyjaciół, bo zawsze okazywali się fałszywi. Dlatego dałem sobie spokój -
- To dlaczego jesteś taki osłychy, oraz gburowaty? - Zacząłem robić dziurę w ziemi.
Ja i moje ADHD. Nigdy się nie zgrywamy.
- Nauczyłem się spławiać ludzi. Skoro jestem i tak na ciebie skazany, to chociaż powiem ci prawdę - Przytulił mocniej do siebie nogi.
Ta rozmowa była dla niego wyraźnie nieprzyjemna.
- Zauważyłem, iż nie bardzo lubisz przebywać w domu. Dlaczego? - Zmieniłem temat.
- Nie wiem. Po prostu bezpieczniej się czuje na dworze. Wśród drzew. Ten śmieszny dziadzio powiedział nam, że jesteśmy jak nasze żywioły, ale ty chyba nie bardzo słuchałeś. - usłyszałem w jego niskim głosie odrobinę radości.
- Masz rację. Kompletnie go nie słuchałem - zacząłem się cicho śmiać, grzebiąc patykiem w mule.
- No i dlatego nic nie wiesz. Jesteś szybki, energiczny, oraz porywczy jak błyskawica. Zauważyłem też, że masz drobne problemy ze skupieniem się. - Gdybym się odwrócił, na sto procent zobaczył bym uśmiech.
- Bardzo zabawne mistrzu ziemi. A pan jest bardzo opanowany. Ponadto posłuszny dziadziowi i trochę zbyt się o wszystko martwisz. Przepraszam, że tak mało pozytywów, ale staram się jak mogę, aby cię poznać... -
- Jak bardzo w skali do dziesięć mnie lubisz? - zapytał nagle.
- Mocne pięć. Daj mi trochę czasu. Znam cię od kilku dni. - Wyprostowałem się i uderzyłem nie groźnie jego ramię.
- Dzięki. Miło, że mnie odrazu nie skreślasz, bo wyglądam jak emo. Wiesz jak ludzie patrzą bezwględnie na wygląd - smutno na mnie spojrzał swoim szmaragdowymi oczami.
Były intrugujące, inne od wszystkich jakiekolwiek w życiu widziałem. Krył się w nich dziwny spokój, odwaga, oraz przygnębienie.
- Nie martw się. Nie wiem czy zauważyłeś, ale jestem rudy. - Pokazałem swoją czuprunę palcem
Obaj wybuchliśmy śmiechem. Tylko brunet, nie tak głośnym jak ja.
- Emo i rudzielec. Idealnie się dobraliśmy. - Nie mógł przestać się śmiać.
W pewnym momencie spoważniał, a potem spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.
- Dzięki za pomoc - Wstał zwinnie, poczochrał moje brązowo-pomarańczowe włosy i ruszył w kierunku klasztoru.
A ja oczywiście za nim.
Przyjaźń z nim, była od zawsze dziwna, ale jakże trwała. Tylko Nya była wstanie ją zniszczyć. Na szczęście nie na długo.
- Hej Cole! Patrz co znalazłem! Twoje serce zgubiłeś! A nie chwila, nawet kamień nie jest taki bezduszny! - warknąłem wrogo, strzelając piorunami jak psychopata.
![](https://img.wattpad.com/cover/76834589-288-k763639.jpg)
YOU ARE READING
Bruiseshipping-Pomóż Mi
FanfictionW życiu istnieją takie chwile. Kiedy myślisz, że jesteś na samym dnie wszechświata. Ciemność przymroczyła twoje oczy. Przestraszone tęczówki szukają ratunku. Przyjaciel, to tak pospolite słowo. Niewielu zdaję sobie sprawę, z wielkiej wagi tego wyraz...
Rozdział VIII
Start from the beginning