Rozdział 9. Może Los Angeles?

2.1K 144 5
                                    

Sam obudziła się po 12, ja ok.11.
Zjadłyśmy śniadanie.
Sam była na kacu, więc jedyne co robiła to jęczała z bólu głowy i przewracała po łóżku.

Po południu odwiozłam ją do domu i wróciłam do siebie.

Położyłam się przed telewizorem i oglądałam bezsensowne programy.
Otrzymałam od taty tajemniczego SMS'a: A może Los Angeles?

Jess SMS:
O co chodzi?

Tato SMS:
Następny dom?

Jess SMS:
Ohh.. Kiedy?

Tato SMS:
Ehh trochę dłużej niż zwykle jeszcze miesiąc tutaj, muszę trochę spraw załatwić.

Jess SMS:
OK.

Niby nic niezwykłego,ale jakoś było dobrze mi tu gdzie jestem. Miałam chociaż jedną przyjaciółkę. 

Byłam już przyzwyczajona do ciągłych przeprowadzek  i rozstań. 

__________________________________________

Niedzielę spędziłam leniwie, na oglądaniu telewizji.

W poniedziałek zostałam po lekcjach na kole z chemii, nauczycielka jak zwykle dała mi zadania do zrobienia, a gdy je skończyłam poprosiła,abym jeszcze została.

-Victorio widzę,że jesteś bardzo uzdolniona. Chcę żebyś wystartowała w olimpiadzie wiedzy z chemii.
-Ale.. czy ja jestem wystarczająco dobra?
-Z pewnością, jesteś niezwykle mądra. Wiem,że Ci się uda.
-Cóż.. mogę spróbować.
-Olimpiada zaczyna się za dwa tygodnie. Cieszę się, że weźmiesz udział. Do zobaczenia w środę dam Ci jeszcze kilka zadań.
-Dobrze. Do widzenia.

Za dwa tygodnie zaczął się eliminacje, mam wyjechać za miesiąc nie zdążę na 3 etap a co dopiero finał.

Gdy wyszłam ze szkoły zobaczyłam czekając Sam.

-Ohh no wreszcie, myślałam,że nigdy nie skończysz tych zajęć.
-Czemu czekasz?
-Pomyślałam, że pójdziemy na zakupy, za dwa tygodnie są moje urodziny i chcę kupić coś fajnego na imprezę.
-Ohh..nie wiedziałam. Jasne, wsiadaj już jedziemy.

Sam zapiszczała ze szczęścia.

Dojechałyśmy do galerii.
Kupiłam kawę i ciastko w Starbucks a następnie ruszyłyśmy na zakupy.
Sam biegała od jednego do drugiego sklepu szukając czegoś co jej się spodoba.

-Ouughh.. Vicki tu nic nie ma.- Sam usiadła zrezygnowana.
-Sam spokojnie, znajdziemy coś.- starałam się pocieszyć przyjaciółkę.

Przejrzałam się i zobaczyłam malutki butik.

-Sam, może znajdziemy tam?-wskazałam na butik.
Sam przytaknęła i weszłyśmy do sklepu.
Rozejrzałyśmy się i ja od razu zobaczyłam kilka sukienek,które były naprawdę ładne.

Ona również znalazła coś dla siebie.
-I jak?- Sam wyjrzała zza drzwi od przebieralni
-Wyglądasz cudownie!
-Chwila..-Sam spojrzała na metkę z ceną. -Ta cena..
-Ile?
-670$..- Uśmiech przyjaciółki od razu zamienił się w rozczarowaną minę
-W takim razie ja Ci ją kupię.
-Oszalałaś? To za dużo.

Pokręciłam głową i poczekałam aż Sam wyjdzie z przebieralni.
Nadal była przeciwna temu abym kupiła jej tę sukienkę ,lecz ja chciałam sprawić jej przyjemność. Zabrałam sukienkę i poszłam do kasy,aby zapłacić za nią.
Sprzedawczyni popatrzyła na mnie wzrokiem,który mówił,że nie mam pewnie kasy na tą rzecz.
Gdy już podała sumę a ja wyciągnęłam gotówkę jej mina była bezcenna.
Sam podziękowała za prezent i dalej ruszyłyśmy na zakupy.

Rebel GirlWhere stories live. Discover now