Rozdział 8. Córka O'Neill'a nie żyje

2.5K 150 2
                                    

Siedziałam do rana przy komputerze szukając czegoś więcej, ale wszystkie artykuły zawierały to samo.
We wszystkich byłam martwa.
Chciałam spotkać się z tatem,zapytać go dlaczego to zrobił.

"Córka O'Neill'a zginęła w wypadku ze swoją matką Katriną."
"Tragiczny wypadek rodzina O'Neill'a nie żyje, córka i żona zginęły na miejscu."
"Czy O'Neill będzie się mścił? Żona i mała córeczka nie żyją."
Wszystkie artykuły miały podobne tytuły a ich treść była taka sama.

Oughh tato,co tu się dzieje?
Jestem martwa?

Budzik zadzwonił o 6:00, zmęczona poszłam wziąć prysznic licząc, że on mnie ożywi.
Do szkoły miałam na 8, więc powinnam zdążyć ze wszystkim.
Gosposia zawołała mnie na śniadanie, a gdy na nie zeszłam jak zwykle już jej nie było.
Zjadłam tosty i wypiłam kawę,stanowczo za mało bo nadal byłam śpiąca a moje oczy piekły niesamowicie.

-Jessica,wszystko w porządku?-zapytał Morda dosiadając się do mnie.
-Umm..tak.
-Płakałaś?
-Co? Nie! Ja nie płacze,przecież wiesz.
-Twoje oczy..-urwał
-Aaa tak, siedziałam długo przed komputerem. Możesz przywieść mi krople do oczu i kilka kaw z Starbucks'a?
-Jasne, będę za 15min.
-Dziękuję!-krzyknęłam,gdy ochroniarz wychodził.

Ostatnio te słowa wychodzą coraz częściej z moich ust.
To dziwne.

Była 7:30,gdy ochroniarz wrócił z 5 kawami i kroplami do oczu.
Jeszcze raz podziękowałam mu i wpuściłam krople do oczu.
Następnie poszłam zrobić sobie makijaż.

Zabrałam swoje kawy i wyszłam do szkoły, w miedzy czasie pijąc jedną za drugą.

Mogłam poprosić o energetyka..

Poszłam od razu pod salę gdzie mam mieć pierwszą lekcje.
Usiadłam na ławce,gdzie nikt mnie nie widział i kończyłam pić ostatnią kawę.
Oparłam się o ścianę i zamknęłam oczy myśląc o tym wszystkim.
Nagle poczułam jak ktoś zabiera  puste kubki z moich rąk.

-Nie powinnaś pić tyle kawy, to niezdrowe.-powiedział znajomy głos.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak Matt wyrzuca moje kubki do kosza.

-Byłam strasznie śpiąca.-odpowiedziałam mu.
-I musiałaś wypić aż 4 duże kubki kawy?
Przytaknęłam  na jego pytanie a on pokręcił głową z niezadowoloną minął i usiadł obok mnie.
-Więc co robiłaś całą noc?
-Czytałam..-odpowiedziałam zdezorientowana
-Co takiego?
-Ommm..

Muszę szybko coś wymyślić, nie powiem przecież mu,że czytałam artykuły o własnej śmierci.

-Książkę, którą poleciła mi Sam, nie pamiętam jej tytułu.-odpowiedzialna szybko żeby nie zorientował się, że kłamię.
-Yhmm.. No cóż, nie czytaj aż tyle po nocach.-dodał Matt,po czym uśmiechnął się i poszedł do kolegów.

-Gołąbeczki..-powiedziała energicznie zadowolona Sam.
-Pojebało Cię? O czym w ogóle mówisz?
-No o Tobie i Matt'cie. Słodko razem wyglądacie. Największa laska w szkole i kapitan drużyny. Idealnie.-podsumowała.
Spojrzałam na nią ze wzrokiem mówiącym "Pojebało Cię dziewczynki?!".
-A to co,scenariusz taniego filmu?
-Ajj weź Vicky.

Przewróciłam oczami i podniosłam się.
-Gdzie idziesz?
-Na lekcje,już po dzwonku.

___________________________________________________

Po lekcjach wróciłam od razu do domu. Zjadłam obiad i położyłam się spać, mimo tych kaw byłam wykończona.

Gdy wstałam wzięłam prysznic i zeszłam na dół.
Na kanapie przed telewizorem siedział Morda.

Czemu mnie to nie dziwi?

-O Jessica,wstałaś już. Głodna?
-Hej.. Omm nie..

Poszłam do kuchni wziąć popcor.
Dołączyłam do ochroniarza,który oglądał jakiś film akcji.

-Morda.. Mogę o coś Ciebie zapytać?
-Jasne, o co chodzi?
-Natknęłam się ostatnio na artykuł o śmierci mamy..i pisało tam,że ja również nie żyję.
Morda spoważniał i wyprostował się, przejechał ręką po głowie.
-Hmm.. Jak Ci to powiedzieć Jess.. Twój tato uznał, że tak będzie lepiej dla Ciebie, chciał Cię w ten sposób chronić.
-I dlatego mnie uśmiercił?
Morda pokiwał głową.
-Powiedzmy, że rozumiem.
-Kiedyś to docenisz mała..

Uśmiechnęłam się smutnie i postanowiłam się tym nie przejmować, przynajmniej dziś.

Dalej oglądałam film z ochroniarzem.

______________________________________________________________

Trzy dni później tato zadzwonił i chciał się spotkać.
Był weekend i byłam pewna,że spotkamy się u niego lecz samochód,który wysłał po mnie zawiózł mnie pod restaurację.
Całe szczęście byłam dość odpowiednio ubrana.

Tato już na mnie czekał, na stole leżało małe ładnie zapakowane pudełeczko.

Przywitałam się z nim i usiadłam przy stole,po chwili dostałam kartę menu i zamówiłam jedzenie.
Tato wypytał co u mnie, oczywiście powiedziałam, że wszystko w porządku .

-Och,zapomniał bym! To dla Ciebie.-tato wzdrygł się i wręczył mi pudełeczko.
-Co to jest?
-Zobacz mam nadzieję, że spodoba ci się.
Odpakowałam prezent. W pudełeczku był złoty,delikatny naszyjnik z zawieszką serca i pistoletu, na których były wygrawerowane inicjały J,K,N.

Jessica, Katrina i Nicolas.

-Jest piękny. Dziękuję!
-Cieszę się, że ci się podoba.-tato uśmiechnął się i wypuścił oddech ulgi jak przypuszczam.

Dalej przyglądała się zawieszkom podczas,gdy do taty zadzwonił telefon.
Musiał wracać do "firmy".
Pocałował mnie w czoło, zapłacił za obiad i wyszedł.
Skończyłam swój napój i również wróciłam do domu.

-Jak spotkanie z tatą?
-Gadka szmatka.-wzruszyłam ramionami i poszłam się wykąpać.

Akurat jak weszłam do pokoju zadzwoniła Sam z pytaniem, czy pójdę z nią na imprezę. Zgodziłam się dlatego też postanowiłam pójść do garderoby i wybrać coś na wieczór.
Włożyłam czarną sukienkę oraz obcasy, zrobiłam makijaż i wyprostowałam włosy. Spakowałam torebkę i chwilę przed wyjściem zdecydowałam się włożyć naszyjnik,który dostałam od taty.
Poprosiłam Mordę aby zawiózł mnie na miejsce.
Sam czekała ma mnie przed wejściem,przywitałyśmy się i weszłyśmy do środka.
Zamowiłyśmy sobie drinki i poszłyśmy się bawić.
Sam nie oszczędzała w alkoholu, shot za shotem. Już przed północą była nieźle wstawiona.
Bawiła się z byle kim,co chwile była gdzieś indziej z jakimś facetem.
Postanowiłam zabrać ją do domu.
Nie miałam pojęcia gdzie jest.

Sam pov:
Wszystko było takie zabawne, nogi mi się plątały.
W tłumie zauważyłam Matt'a.
-Matt! Matt!
-Ooo Sam, cześć.
-Hej. Jak się bawisz?
-Umm..dobrze
-To wspaniale.-zachwiałam się i oparłam o chłopaka.
-Wszystko w porządku?
-Tak! Tak!
-Chyba trochę za dużo alkoholu..
-Pfff.. Nie.
-Mhm..
-Jest tu Vicky.
-Gdzie?
-Nie mam pojęcia, gdzieś w tłumie. Ale to mniej ważne, widzę, że macie się ku sobie. Vicky jest śliczna, mądra, nadziana i jest super. Tyle, że jej za miesiąc juz nie będzie.-wymamrotałam
-Jak to nie będzie jej za miesiąc?-Matt zdziwil się
-Ona co dwa miesiące zmienia szkolę.
-Ale dlaczego?
-To wie tylko ona, obiecała mi,że kiedyś to wyjaśni. Poznałam ją jako Vannessę a teraz jest Victorią.

O patrz idzie tu.

Jess pov:

O niee.. Sam rozmawia z Mattem. Boje się co ona mogła mu powiedzieć.

-Sam powinnaś juz jechać do domu, myślę, że wystarczy Ci alkoholu.
-Masz zamiar jechać pod wpływem alkoholu?-Matt wtrącił się.
-Nie, mój..szofer nas odwiezie.
Matt pokiwał głową.
Zabrałam Sam z klubu, w drodze do samochodu ktoś złapał mnie za rękę.
Odwróciłam się a przede mną stał Matt.
-Vicky zaczekaj.
-O co chodzi?
-Umm.. Nic..już nic-powiedział zrezygnowany
-Okey..

Wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy do mnie.

Rebel GirlWhere stories live. Discover now