#13 Dzień jedenasty: Lunapark

8.4K 1K 1.2K
                                    


Budzę się, czując parę długich ramion, owiniętych wokół mojej talii. Przez chwilę mruczę sennie, mając pod powiekami ostatnie sceny mojego snu, nim w końcu otwieram oczy i pierwszym, co widzę, jest twarz śpiącego Chanyeola.

Pomimo tego, że chłopak nadal śpi, na moich policzkach pojawiają się rumieńce. Leży tak blisko, że czuję jego ciepły oddech na mojej skórze. Opiera głowę na moim ramieniu, podczas, gdy ja obejmuję jego szyję. W nocy zdecydowanie zbyt często zmienialiśmy pozycję snu. Szczerze mówiąc, było mi wygodnie w każdej z nich.

Przez chwilę boję się poruszyć z obawy przed obudzeniem go, więc jedynie leżę w bezruchu, obserwując spokojny wyraz jego twarzy. Dopiero później zbieram w sobie całą odwagę i unoszę dłoń, chcąc przygładzić jego roztrzepane włosy. W dotyku przypominają piórka.

Obracam się i sięgam po mój telefon tak, aby nie obudzić chłopaka. Niezrobienie mu zdjęcia byłoby kompletnym marnotrawstwem okazji. Włączam aparat, wyłączam flesz i dyskretnie uwieczniam śpiącą twarz rapera. Po chwili decyduję się na jeszcze jedno ujęcie. Tym razem nie zrobię zdjęcia tylko jemu. Zrobię je nam.

Przysuwam się jeszcze bliżej, obejmuję jego szyję jednym ramieniem, w drugiej wyciągniętej ręce ciągle trzymając aparat i przytulam jego głowę do swojej piersi, lekko przeczesując jego włosy.

Zdjęcie jest tak piękne, że od razu mam ochotę ustawić je na tapecie.

Chanyeol nadal się nie budzi, a ja zaczynam robić się głodny, więc odkładam telefon i próbuję delikatnie wyswobodzić się ze szczelnego uścisku ramion chłopaka. Niestety, za każdym razem, kiedy usiłuję opuścić łóżko, uścisk zacieśnia się wokół mojej talii, a ja szybko orientuję się, że Park wcale nie śpi.

Odwracam się w jego stronę i patrzę w głębokie, ciemne oczy, mierzące mnie intensywnym spojrzeniem. Usta rapera rozciągają się w przebiegłym uśmiechu, kiedy znów wzmacnia uścisk wokół moich bioder i przyciąga mnie jeszcze bliżej.

- Dzień dobry, Baekkie – mruczy chrapliwym głosem, od którego dostaję gęsiej skórki. Uśmiecham się, spuszczając wzrok z rumianymi policzkami.

- Cześć, Chanyeol.

Teraz to on wtula mnie w swoją klatkę piersiową, opierając podbródek na czubku mojej głowy, a ja nieśmiało opieram policzek w miejscu, gdzie bije jego serce.

- Dobrze spałeś? – pyta, a jego dłoń wolno przesuwa się w dół moich pleców.

- Mhm – odpowiadam cichym pomrukiem. – A ty?

- Spałem tak dobrze jak nigdy – wzdycha.

Przesuwam dłonią po materiale czarnej podkoszulki, którą ma na sobie, by następnie nieśmiało objąć go w pasie. Nigdy nie leżałem tak blisko z żadną osobą, pomijając moją mamę, która pozwalała mi ze sobą spać w czasach, gdy byłem dzieckiem. Mimo wszystko podoba mi się sposób w jaki Chanyeol mnie traktuje.

- Dlaczego nie chcesz mnie puścić? – pytam, kiedy kolejna próba wyswobodzenia się z silnego uścisku zakańcza się tym, że leżę jeszcze bliżej Yeola.

- Tak mi wygodniej – odpowiada, lekko wzruszając ramionami. – Wolę mieć cię przy sobie.

To urocze i nie mogę nic poradzić na to, że moje policzki płoną.

- Jestem głodny. Chciałbym po prostu pójść na śniadanie. Później mogę tu wrócić – przekonuję go, lecz on jak zawsze pozostaje nieugięty.

- Pachniesz jak wata cukrowa i pianki – mruczy, zagłębiając nos w pasmach moich włosów. Zupełnie ignoruje przy tym moją wypowiedź.

- Chanyeol – wywracam oczami. – Naprawdę chciałbym móc zjeść śniadanie.

Fanboy ✿ ChanBaek/KaiBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz