#12 Dzień dziesiąty: Randka i drugi prawie-pocałunek

9.2K 1.1K 2K
                                    


Chanyeol wrócił do domu późnym wieczorem, kiedy ja już spałem, lecz nie przejmuję się tym. Wiem, że lada chwila nasze wyniki się wyrównają.

- Wychodzisz gdzieś? - pyta zaspanym głosem, kiedy rano w skupieniu przeglądam zawartości swojej szafy.

- Może - odpowiadam wymijająco, mimowolnie licząc na to, że rozbudzi to jego ciekawość.

- Może? - prycha pod nosem i słyszę jak zsuwa z siebie szeleszczącą kołdrę. - Gdzie idziesz?

Uśmiecham się dyskretnie, wyciągając wieszak z najbardziej obcisłymi spodniami, jakie posiadam. Pierwsze punkty mojego planu już się spełniły, więc jestem przekonany, że reszta też pójdzie jak z płatka.

- Myślisz, że mogę je założyć? - pytam, prezentując mu część garderoby. - Nie będę w nich wyglądał zbyt... prowokująco?

Normalnie z pewnością nie zadałbym takiego pytania. Pewnie nawet nie odważyłbym się mówić do Chanyeola takim pretensjonalnym tonem.

- Dokąd masz zamiar w nich pójść - marszczy groźnie brwi, a ja uśmiecham się z satysfakcją.

- Dlaczego tak bardzo cię to interesuje? - wzruszam ramionami.

- Tak długo jak tu jesteś, mam prawo się tobą interesować - syczy, podchodząc do mnie.

- Jesteś cholernie niesprawiedliwy - prycham. - Sam nie powiedziałeś mi gdzie wychodzisz, a oczekujesz, że ja postąpię inaczej. Chwilami naprawdę zachowujesz się jak dziecko.

- Zgoda - wzdycha.

- Zgoda? - powtarzam, wlepiając w niego zaniepokojone spojrzenie.

Nie oczekiwałem, że tak szybko odpuści i jestem niemal pewny, że ta nagła kapitulacja bez problemu pokrzyżuje mi plany.

- Jeżeli chcesz gdzieś iść i nie chcesz mi o tym mówić, w porządku - mruczy, z powrotem sadowiąc się w łóżku. - Ale pod jednym warunkiem. Nie założysz tych spodni.

Po raz kolejny lekko się uśmiecham. Być może nie wszystko idzie po mojej myśli, ale rezultaty są takie same.

- Założę to, co będę chciał.

- Baekhyun.

Jego głos jest twardy i stanowczy, ale udawanie, że w ogóle nie robi na mnie wrażenia łatwo mi przychodzi. Obojętnie odwieszam resztę wieszaków na miejsce i po raz kolejny przyglądam się najbardziej obcisłym spodniom, jakie posiadam.

- Jesteś zazdrosny? - pytam niby w żartach, lecz mimo to moje policzki płoną.

Chanyeol zwleka z odpowiedzią.

- Nie schlebiaj sobie - odpowiada, po czym głęboko ziewa i zamyka oczy.

Uznaję, że to koniec naszej wymiany zdań. Nie mogę już liczyć na żadną odpowiedź z jego strony, ale wiem, że istnieje cień szansy na to, iż udało mi się wzbudzić w nim zazdrość.

- Nawet jeżeli będę w nich wyglądał prowokująco, to chyba dobrze – mruczę, niby do siebie. W rzeczywistości liczę na to, że jeszcze bardziej rozbudzę w Chanyeolu niepokój. – W końcu mam fajny tyłek. Będę wyglądał świetnie.

- Nie założysz ich – burczy, nawet na mnie nie patrząc.

- Niby czemu? – unoszę brew, zerkając na niego.

- Bo powiem o tym wszystkim twojej mamie.

Jego wypowiedź zupełnie zbija mnie z tropu. Powinienem ją uznać za żart, ale mimo to wiem, że Chanyeol ma rację. Moja mama jest asem w jego rękawie. Gdyby zadzwonił do niej i powiedział, że wychodzę wieczorem nic nikomu nie mówiąc, a w dodatku zakładam najbardziej prowokujące spodnie jakie posiadam, z pewnością naraziłbym się na potępienie w jej oczach. Jestem pewny, że nie obyłoby się bez tekstu „Nie tak cię wychowałam!" i długiego kazania na temat skromności oraz głupich zasad moralności.

Fanboy ✿ ChanBaek/KaiBaekWhere stories live. Discover now