LXIII. shut up.

1.4K 182 34
                                    

Poniedziałek, dwunasty dzień od próby samobójczej Luke'a.

Dwadzieścia cztery wrzucone karteczki do szafki Hemmingsa.

-Pięć minut, Michael. - westchnęła Lily, próbując dogonić maszerującego chłopaka – Czy to dużo?

-Dla takiej suki jak ty? - spytał retorycznie – Z pewnością za dużo.

Lily wywróciła oczami, będąc niemal przyzwyczajona do takich odzywek.

-Michael, nie dam ci spokoju. Wysłuchaj mnie.

-To, że wytłumaczysz mi się z tego wszystkiego, nie sprawi, że Luke magicznie się obudzi. Było myśleć, zanim zaczęłaś brnąć w te cholerne plany Eden. - warknął – Było dobrze, ale jak zwykle musiało się spieprzyć.

-Dwie minuty, proszę cię.

Michael zwolnił i poprawił swój plecak. Usiadł na ławce.

-Dwie minuty. - sapnął, opierając się o swoje kolana – Gotowa? - spytał, gdy dziewczyna usiadła koło niego – Start! - wyciągnął telefon i włączył stoper.

-Zacznijmy od tego, że jestem lesbijką i...

-Wow. - powiedział sarkastycznie chłopak – Byłem w jakiejś hibernacji, że wykształcił nam się typ lesbijek, które całują gejów?

-Zamknij się. Mam dwie minuty. Nikt w szkole o tym nie wie i wolę, żeby tak pozostało. - odgarnęła swoje włosy do tyłu – Eden to suka, fakt, ale jest moją rodziną. I co za tym idzie, wie, kim jestem. Rodziny się nie wybiera, a na pewno nie takiej, która wyzywa cię od podłych dziwek, suk...

-Ej, do rzeczy, bo czas ci się kończy.

-Dobra, cicho bądź. - machnęła ręką – I powiedziała mi, że jeśli pomogę odsunąć cię od Luke'a, to nikt nie dowie się o tym, że wolę dziewczyny. Bałam się jej, bo nie chcę przenosić się któryś raz z rzędu do innej szkoły. Każdy się ze mnie śmiał i... Ja nie chciałam przeżywać tego znowu.

-Czas ci się skończył i...

-Pozwól mi dokończyć. - złapała go za przedramię, żeby nie mógł wstać.

-Pozwolę ci tylko dlatego, że wierzę w karmę. Mów.

-Możesz pomyśleć, że postąpiłam samolubnie, ale wystraszyłam się jej. Wiedziałam, ile ludzi jest za nią. Zaczęła zauważać, jak bardzo się do siebie zbliżyliście i poczuła się zagrożona. Kazała mi cię pocałować na oczach Luke'a. I... cholera... Widok zapłakanego Luke'a wpatrującego się w ciebie ze smutkiem w oczach... To mnie prześladuje. Możesz się ze mnie śmiać, zmieszać z błotem, czy cokolwiek. Poczułam się wtedy jak totalne gówno. Wróciłam do domu i włączyłam telewizję. W wiadomościach mówili o chłopaku, który chciał popełnić samobójstwo i... Wiedziałam, że to moja wina.

Mike wpatrywał się w zapłakaną twarz dziewczyny, nie wiedząc co powiedzieć. Nie wiedział, czy w ogóle jest coś odpowiedniego na tę chwilę w jego słowniku.

-Ja... Kurwa... - westchnął – Nie wiedziałem. Nie daj się Eden.

-Ona wciąga i... - załkała – Ostatnio mnie pocałowała. Ona jest moją kuzynką i jeszcze... Wyśmiała mnie.

Mike poprawił swoje wyblakłe włosy, czując, jak obraz przed jego oczami zaczyna się rozmazywać. Naciągnął sweterek mocniej na swoje nadgarstki i westchnął cicho.

-Nagraj ją. Prześlij mi to... O resztę się nie martw. - uśmiechnął się słabo – Ja muszę iść... dzisiaj jeszcze idę do Luke'a... Trzymaj się Lily.

Przytulił lekko dziewczynę i poszedł w stronę domu.

Modlił się, aby dziewczyna przypadkowo nie zauważyła jego rozciętej skóry na nadgarstkach.

Nie chciał niepotrzebnych pytań.

Nie teraz.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej wam!

Czy tylko ja się tak cholernie topię?

Rozdziały chyba będę pisała po nocach (sen jest dla słabych, prawda?)

Chociaż i tak muszę wstawać o ósmej soo... rano też mogę pisać.

Także może do jutra i miłegoo wam!

i love your blue eyes ||Muke ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz