XVI. i am sorry mikey.

2K 267 132
                                    

Michael przetarł oczy, słysząc pukanie do drzwi wejściowych.

Zorientował się, że te wszystkie wydarzenia, które 'miały miejsce' przed chwilą, tak naprawdę były tylko pięknym snem. Westchnął cicho, próbując wstać z niewygodnej kanapy. Powędrował w stronę drzwi, za którymi stał blondyn.

-Hej? - spytał cicho Luke, pocierając swoje zmarznięte dłonie.

-Nie, nie hej. Idź stąd, poradzę sobie. - szepnął chłopak, łapiąc się za głowę

-Ale... - zaczął niebieskooki, lecz nie dane było mu dokończyć, bo drzwi przed jego nosem zostały zatrzaśnięte.

Mike osunął się po ścianie obok drzwi, próbując usłyszeć, czy chłopak już sobie poszedł. Schował twarz w dłoniach, zastanawiając się, czy dobrze zrobił, zamykając Hemmingsowi drzwi.

Luke usiadł na betonowych schodkach prowadzących do wejścia.

-Dlaczego on musi być taki trudny? - szepnął sam do siebie.

„Bo byłeś chujem i ignorowałeś go przez cały tydzień" skarcił go głos w jego głowie.

Telefon w jego kieszeni zaczął wibrować, na co zmarszczył brwi, bo nikt normalny nie dzwoni do kogokolwiek w środku nocy.

-Tak? - spytał słabo.

-Lukey! - krzyknęła szczęśliwa Eden – Jestem na imprezie u Wendy... Przyjechałbyś po mnie?

-Boże, kobieto! Tyle razy mówiłem ci, że już masz nie pić! - warknął zły.

Mike przystawił ucho jeszcze bliżej drewnianej powierzchni, aby mógł usłyszeć, z kim rozmawia Luke. Słysząc zwrot 'kobieto' przez jego oczami stanął obraz pijanej Eden, klejącej się do chłopaka w każdy możliwy sposób.

-Och wiem... - jęknęła – To jak będzie kochanie? Przyjedziesz, czy mam jutro iść do tego dziwaka, którego imię wypowiedziałeś wczoraj, gdy się pieprzyliśmy, hmm?

-T-ty mi grozisz? - wyjąkał chłopak.

-A więc? - zachichotała

-Tak, przyjadę. - westchnął zrezygnowany, wstając ze schodów.

-Tak przyjadę, co? - dopytała się.

-Tak, przyjadę, kochanie. - wycedził przez zęby.

Serce Michaela zostało rozerwane na milion kawałków. W tym momencie żałował wszystkiego.

Żałował, że nie zaprosił go do środka.

Żałował, że zachował się chamsko.

Żałował, że nie może powiedzieć mu w twarz, jak bardzo kocha jego niebieskie oczy.

-Przepraszam Mikey, to dla twojego dobra. - szepnął, po raz ostatni odwracając się w stronę brunatnych drzwi.
~~~~~~~~~~~~~~

Dziękuję DraconemAmico , dzięki której przygalopował pomysł na ten rozdział.

PS. Zapraszam na jej prace, bo ma dziewucha talent, nie ma co :D


i love your blue eyes ||Muke ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz