XXVIII. powerless puppet

1.7K 236 48
                                    

-Czego? - warknął blondyn.

-Lukey! - pisnęła Eden -Kochanie, jesteś w domu?

Luke spojrzał na książkę od chemii i przymknął oczy.

-Nie ma mnie. - warknął, zaciskając zęby – Udajemy, że jesteśmy razem tylko w szkole, pamiętasz?

-Nie – zachichotała – Nie, bo to ja mam władzę i w każdej chwili mogę zmienić zdanie.

-Jestem u babci, Eden... Nie mogę.

-Jesteś tego pewny? - w odpowiedzi usłyszała tylko ciszę – Jutro piątek, więc spędzisz ze mną cały dzień, jasne? A... - zamyśliła się sztucznie – zapomniałabym... Pamiętasz, jak obiecałeś mi pieniądze na peeling u kosmetyczki? Chciałabym, żebyś mi je dał...

-Teraz nie ma mnie w domu, kobieto. - westchnął, opierając się łokciem o krawędź biurka.

-Och, racja... - zasmuciła się, ale Luke'owi pomimo to nie zrobiło się jej szkoda – To może jutro pójdę do niej, a w sobotę się spotkamy?

-Niech ci będzie. To cześć, bo muszę jeszcze...

-Cześć, co? - dopytała.

-Cześć kochanie. - szepnął, obracając kartkę książki.

-Pa, skarbie.

Niebieskooki rozłączył się i cisnął telefonem o podłogę. Zobaczył tylko, jak klapka odrywa się od reszty urządzenia.

Schował twarz w dłoniach i opierając łokcie o biurko, zaczął płakać. Ten Luke Hemmings, który był uznawany za tego, który wyrywa 'najlepsze dupy w szkole'. Który był tak twardy, że nic nie mogło go złamać.

Właśnie, słuszna uwaga – był.

Po jego policzkach zaczęły lecieć niekontrolowane łzy, które niemal wypalały mu skórę. Jego gardło zaczynało boleć z powodu tłumienia łkania. Nie miał już siły do dziewczyny. Czuł się kontrolowany, czuł, że jego życie jest w jej rękach.

Był jak marionetka, za której sznurki ciągnie dziewczyna niemająca serca – Eden Williams.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka waam!

Kto nienawidzi Eden tak bardzo, jak ja???

Niedługo (w środę) będą długo wyczekiwane odpowiedzi bohaterów!

Miłegoo :*

i love your blue eyes ||Muke ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz