Rozdział 36

11.5K 705 88
                                    

Cassie POV

-No i pierwsza porcja poszła się walić- stwierdziłam, odkładając gorącą blachę na wyspę kuchenną.
-Mamy jeszcze pół miski, nie denerwuj się- zaśmiał się Nate.
-To wszystko przez ciebie, gdyby nie zachciało ci się tańczyć, to jedlibyśmy teraz babeczki- powiedziałam wkurzona.
-Cassie, spokojnie- Nate podszedł do mnie i położył ręce na moich ramionach.
Strzepnęłam jego dłonie.
-Nigdy nie mów do kobiety, żeby była spokojna, bo wtedy jest jeszcze bardziej wkurzona!
-Przepraszam, Cassie to tylko babeczki- Nate mnie przytulił.
-Wiem, ale....proszę cię, mogę chwilę pobyć sama?
-Coś się stało?- spytał odsuwając się ode mnie.
-Nie po prostu...chcę chwilę samotności.
-Dobrze- powiedział i wypuścił mnie z objęć- włączę drugą porcję babeczek.
Skinęłam głową i poszłam na górę.
Jestem głupia, ale to już wszyscy wiemy.
Czemu my po prostu nie możemy być jak każda para?
Poznajemy się, jesteśmy razem i całujemy się kiedy chcemy.
Czy życie nie może być proste?
Trochę dramatyzuję.
Chyba zbliża się huśtawka nastrojów, spowodowana morzem czerwonym.
No i nagle zaczęłam płakać.
Tak, definitywnie morze czerwone.
Ten moment kiedy siedzisz w sypialni i myślisz nad sensem życia.
Gdyby nie nasz głupi i bezsensowny zakład to już dawno bylibyśmy razem.
Po co ja się na to godziłam?
Nie wiem nawet dlaczego płakałam, ale nie mogłam przestać przez kolejne dziesięć minut.
W końcu Nate zapukał do drzwi sypialni, zapewne się o mnie martwiąc.
-Cassie- usłyszałam jego głos, kiedy otworzył drzwi.
Spojrzałam w ich stronę i zobaczyłam zmartwioną minę Nate.
Podszedł do mnie trzema krokami i uklęknął obok łóżka, na którym siedziałam.
-Dlaczego płaczesz maleńka?- zapytał kładąc dłonie na moich kolanach.
Przetarłam oczy wierzchem dłoni.
-Sama nie wiem- uśmiechnęłam się smutno.
-Czy to przeze mnie?
-Nie Nate, to przeze mnie- wyjaśniłam- zbliża się moja huśtawka nastrojów, nie przejmuj się mną.
-Zawsze będę się tobą przejmował, nawet jeśli to nic takiego- powiedział, zakładając mi kosmyk włosów za ucho.
No i znowu zaczęłam płakać.
Nate uśmiechnął się i podniósł mnie z łóżka, a sam na nim usiadł, biorąc mnie na swoje kolana.
Przytulił mnie i siedzieliśmy tak, dopóki nie zasnęłam.

Obudziłam się kiedy jeszcze było ciemno.
Około 3 nad ranem.
Nathan smacznie sobie spał, ale po chwili zaczął się kręcić.
-Cassie?
-Przepraszam, nie chciałam cię obudzić.
-Nic nie szkodzi- uśmiechnął się sennie- idziesz gdzieś?
-Właściwie to nie.
-To chodź tutaj- powiedział, wyciągając ręce w moją stronę.
Przytuliłam się do jego klatki piersiowej.
-Kocham cię- usłyszałam szept Nathana.
Uśmiechnęłam się, po czym zdałam sobie sprawę co właściwie do mnie powiedział.
Podniosłam się gwałtownie.
-Co powiedziałeś?
Nate otworzył oczy.
-Kocham cię.
Poczułam ciarki na całym ciele.
-Ja ciebie też- powiedziałam z najszerszym uśmiechem na jaki było mnie stać, po czym pochyliłam się nad nim i w końcu złączyłam nasze usta.
-Cassie- mruknął po chwili Nate.
Uśmiechnęłam się szeroko i pocałowałam go ponownie.
-Cassie!- usłyszałam krzyk Nate i gwałtownie usiadłam na łóżku.
Za oknem było jasno, a Nathan siedział w rozkroku na moich nogach i trzymał mnie za ramiona.
-To był tylko sen- westchnęłam.
Nie wiedziałam, czy byłam zadowolona, czy zawiedziona.
Chyba bliżej tego drugiego.
-Co się stało?- zapytałam, kiedy Nate puścił moje ramiona.
-Wołałaś mnie przez sen, chyba miałaś koszmar, mówiłaś...nie rozumiałem dokładnie- uśmiechnął się- ale przestraszyłaś mnie.
-Przepraszam.
-Nic się nie stało, i tak musimy już wstawać, wczoraj trochę nam się przysnęło, a nasze babeczki zapewne już wyschły, bo nie zdążyłem ich nigdzie schować.
-Spokojnie, nie zmarnują się, a tak poza tym, to dzisiaj ma przyjechać Arielle ze Scottem.
-Nie wiesz o której przyjadą?
-Ari ma do mnie dzwonić, kiedy będą wyjeżdżać- stwierdziłam, wstając z łóżka.
-Pójdę do łazienki na dole- powiedział Nate, mrugając do mnie.
Kiedy przechodził obok mnie, złapałam go za przedramię i przyciągnęłam do siebie, wtulając się w jego klatkę piersiową.
-A to za co?- zapytał Nate ze śmiechem.
-Cieszę się, że cię mam- powiedziałam unosząc głowę do góry.
Chłopak uśmiechnął się szerzej i pocałował mnie w nos.
Puściłam Nate i skierowałam się do łazienki z wielkim bananem na twarzy.

-Biedne babeczki- stwierdziłam, kiedy godzinę później razem z Nathanem sprzątaliśmy w kuchni.
Pierwsza porcja naszych babeczek była całkiem spalona.
-Niech moc będzie z wami- roześmiał się, wrzucając je do śmietnika.
-Idealny pogrzeb- przewróciłam oczami.
-Lepsze to niż nic- Nathan wzruszył ramionami- co dzisiaj robimy?
Arielle dzwoniła niedawno, że już wyjechali, więc powinni być za jakieś cztery lub pięć godzin.
-Czuję, że za jakąś godzinę nie będę mogła wstać z łóżka, więc raczej nic dzisiaj nie zrobimy.
-Dlacz..a no tak, ten dzień- stwierdził Nate- to dlatego wczoraj miałaś taki humor.
Skinęłam głową.
-Mówiłam, że to nic takiego.
-Więc ty idź się położyć, a ja pojadę do apteki- stwierdził Nate, całując mnie w czoło.
Ostatnio jakoś często to robimy.
-Zrobisz to dla mnie?- zapytałam, czując ciepło rozlewające się po całym ciele.
Był taki kochany.
-No pewnie, już raz kupowałem ci tabletki, jaka różnica- roześmiał się.
Przytuliłam go.
-Wiesz, że w sumie rozmawiamy ze sobą już miesiąc?
-Szybko zleciało- roześmiał się Nate- idź i się połóż, niedługo będę.
Postanowiłam zrobić to co mówił Nate i położyłam się na kanapie, biorąc laptopa na kolana.
Przez czas, kiedy go nie było, zdążyłam obejrzeć najnowszy odcinek "Teen wolf".
Akurat kiedy była ostatnia scena, do domu wszedł Nate.
Wyłączyłam serial i poszłam za nim do kuchni.
-Tęskniłaś?- zapytał z uśmiechem.
-Bardzo- odparłam.
-W takim razie mam dla ciebie prezent- oznajmił brunet i położył na stół całą siatkę słodyczy.
Zaczęłam piszczeć.
-O mój Boże, uwielbiam cię!- rzuciłam się na niego.
-No przecież wiem- odparł ze śmiechem.
-Chodź, będziemy oglądać film- pociągnęłam go za dłoń, biorąc do ręki słodycze.
Od razu wzięłam tabletkę, tak na wszelki wypadek.
Posadziłam Nate na kanapie, a sama usiadłam pomiędzy jego nogami, biorąc słodycze na kolana, żebyśmy oboje mieli do nich dostęp.
Włączyliśmy jakiś fajny film przygodowy i obrzeraliśmy się słodyczami.
Godzinę później zaczął mnie boleć brzuch.
Jęknęłam.
-Boli cię?- zapytał Nate.
Skinęłam głową.
-Chyba ta tabletka nic nie dała, albo za wcześnie ją wzięłam.
Nathan poprawił się na kanapie i usiadł tak, żebym miała głowę na jego ramieniu.
Po chwili położył prawą dłoń na moim brzuchu i zaczął zjeżdżać trochę w dół.
Poczułam przyjemne ciepło i zamknęłam powieki, trochę zastanawiając się nad tym, co on zamierza zrobić.
Wsunął kawałek dłoni pod gumkę od moich dresów, tak, żeby mieć ją na moim podbrzuszu.
Miał strasznie ciepłe ręce.
Mruknęłam, opierając się na nim jeszcze bardziej.
Nate zaczął kreślić małe kółka na moich brzuchu, a ja po chwili poczułam, że tak naprawdę przestało mnie boleć.
-Skąd wiedziałeś, że to pomoże?
-Podobno ciepło pomaga na ból- stwierdził, całując mnie w głowę.
Przekręciłam głowę w jego stronę i uniosłam brwi.
-No co, czytałem- wzruszył ramionami.
Zarumieniłam się.
To było przesłodkie, że czytał o tym specjalnie dla mnie.
Po obejrzeniu całego filmu, włączyliśmy jeszcze drugi i usiedliśmy w tej samej pozycji.
Leciała już ostatnia scena, kiedy nagle usłyszeliśmy trzask, drzwi wejściowych.
-Jesteśmy!- usłyszałam krzyk mojej rudej przyjaciółki, która po sekundzie znalazła się w salonie.
Zaraz za nią wszedł Scott.
Ari spojrzała na mnie, na Nate, a potem na jego dłoń pod krawędzią moich spodni.
Położyła dłonie na biodrach i uniosła jedną brew do góry.
-Więc- zaczęła- jak dużo nas ominęło?

Dwa rozdziały w dwa dni?
Szaleje!
Dziękuję wszystkim, którzy dzisiaj byli aktywni na snapie i sorki za to całe zmienianie nazwy i w ogóle, ale te filmiki na serio nie chciały działać xD
Od razu mówię, żebyście nie spodziewali się nowego rozdziału jakoś w najbliższych kilku dniach, ponieważ mam teraz zasrane wszystkie dni, egzaminami do bierzmowania, próbami, samym bierzmowaniem plus jeszcze szkoła i wybieranie tych szkół i w ogóle.
Po prostu nawalili nam wszystkiego na maj.
Kiedy już wszystko się uspokoi i będę miała więcej czasu, to rozdziały będą częściej.
Jak na razie musicie się zadowolić tym co macie.
Wasza Hope :3







Deal {Zakończone}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz