Rozdział 35

11.5K 685 94
                                    

Cassie POV

Wstaliśmy dwie godziny później, z trudem podnosząc nasze tyłki z kanapy.
Doszliśmy do wniosku, że przydałoby się jednak coś zjeść.
Pogoda na zewnątrz, zepsula się, w czasie, kiedy spaliśmy.
Całe niebo było zachmurzone i zaczynało padać.
Zapowiadała się całkiem spora burza.
Oznaczało to, że raczej nigdzie się dzisiaj nie wybierzemy.
Postanowiliśmy zrobić muffinki
-Sprawdź, a ja poszukam foremek i jakiejś blachy- odparł Nate, kierując się do komórki pod schodami.
Znalazłam w szafce wszystko, nawet kakao i czekoladę, co oznaczało, że babeczki będą czekoladowe.
-I co znalazłeś?- spytałam, gdy Nate wszedł do kuchni.
-Tylko papierowe foremki, ale za to mam dwie blachy, więc możemy robić od razu podwójnie- odpowiedział z uśmiechem, kładąc foremki i blachy na stół.
-Ja za to znalazłam kakao i czekoladę!
-Już czuje, że te babeczki będą pyszniaste- uśmiechnął się Nate.
-Jest takie słowo?
-Teraz już jest.
Wyjęlismy miski, szklanki, łyżki i wszystko co będzie nam potrzebne.
-Ja mieszam, ty podajesz- oznajmiła Nathanowi.
Po minucie miałam w misce wszystkie potrzebne składniki.
-Podaj mi jeszcze trochę mąki- powiedziałam, mieszając czekoladową masę.
Mogłam się domyślić, jak to się może skończyć.
Nate nabrał mąki na wielką lyżkę, po czym kichnął, czym spowodował, że stracił panowanie nad łyżką, trzymaną w ręce.
W ten oto magiczny sposób cała mąka znalazła się na mnie.
Odłożyła miskę i stanęłam przed Nathanem, kładąc ręce na biodra.
Uniosłam brwi do góry.
Nate zmierzył mnie spojrzeniem od góry do dołu, po czym wybuchnął śmiechem.
-Ale zabawne- wzięłam do ręki jajko.
Nate przestał się śmiać i spojrzał na mnie z przerażeniem.
-Nie zrobisz tego- powiedział niepewnie.
-Kochanie- pokręciłam głową z uśmiechem- myślałam, że lepiej mnie znasz- stwierdziłam, po czym rozbilam jajko na jego głowie.
Teraz to ja wybuchnęłam śmiechem, widząc jego minę.
-Nie powinnaś tego robić-Nathan zmrużył oczy.
-Jakoś nie żałuję- śmiałam się dalej.
-To było zabawne?- zapytał Nate z poważną miną, ale jego oczy mówiły co innego.
-No mnie to bawi.
-Doigrałaś się- uśmiechnął się mrużąc oczy, po czym doskoczył do mnie jednym krokiem i przerzucił mnie przez swoje ramię, jak worek ziemniaków.
-Nate!- krzyknęła, uderzając go pięścią w plecy.
-Nic nie słyszę!- odparł wysokim, śpiewnym głosem i zaczął iść na dwór.
-Proszę cię, deszcz pada!
-Nie jesteśmy z cukru- stwierdził i otworzył drzwi wejściowe.
-Co chcesz zrobić?
-Wykąpać nas- odparł, kierując się w stronę jeziora.
-Jest zimno, będę chora, proszę puść mnie, zrobię co zechcesz- powiedziałam błagalnie, przestając bić Nate.
Chłopak się zatrzymał.
-Co zechcę mówisz?- zapytał, nadal trzymając mnie do góry nogami.
-Tak- spokojnie, wszystko da się okantować.
Nathan postawił mnie na ziemi.
Byliśmy cali mokrzy, przez ten głupi deszcz.
Brunet położył dłonie na moich biodrach, żeby przytrzymać mnie w miejscu.
Ok, dlaczego miałabym mu uciekać?
Przecież nie wymyśli niczego przez co...
-Pocałuj mnie- przerwał mi chłopak.
Wciągnęłam głośno powietrze i zamarłam.
-Co?- zapytałam ze zdziwieniem.
-Pocałuj mnie- powiedział ponownie.
Spojrzałam mu prosto w oczy i zastanowiłam się przez chwilę.
Położyłam dłonie na jego ramionach i pezysunęłam się tak, że prawie stykaliśmy się nosami.
Chyba jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko, pomijając spanie.
Nathan przymknął oczy, a ja pochyliłam się jeszcze bardziej.
Nate wciągnął powietrze, a ja pocałowałam go w policzek, a później w nos.
Otworzył oczy i spojrzał na mnie.
Odsunęłam się z szerokim uśmiechem.
Nate natomiast uśmiechnął się z podziwem.
-Sprytnie- stwierdził z uznaniem.
-Dziękuję- dygnęłam przed nim jak w dawnych czasach.
Mówiłam, że wszystko da się okantować.
Chciałam go pocałować.
Bardzo chciałam go pocałować.
Nie chciałam tylko, żeby odbyło się to w ten sposób.

Kiedy już przebraliśmy się w suche ubrania, dokończyliśmy nasze muffinki.
Wstawiłam je do piekarnika, po czym poszliśmy na kanapę.
Nathan włączył radio.
-Taka muzyka zawsze kojarzy mi się z tymi wszystkimi starodawnymi balami, na których tańczą walce, polonezy i tym podobne- stwierdziłam, wsłuchując się w muzykę z radia.
Nathan uśmiechnął się i wstał z kanapy, podchodząc do mnie.
-Czy mogę panią prosić?- zapytał, kłaniając się, z ręką wyciągniętą do przodu.
-Ja...- zaczęłam, przygryzając wargę- nie umiem tańczyć.
-Tak samo jak śpiewać?
-Nie, naprawdę nie umiem tańczyć, kiedyś kiedy tańczyłam z moim bratem, chyba z 15 razy nadepnęłam mu na nogę, a nie tańczyliśmy nawet w parze.
-Nauczę cię- powiedział i pociągnął mnie, żebym wstała z kanapy.
-Mówię ci, że będę cię deptać.
-Cicho bądź- powiedział- musisz położyć swoją dłoń tutaj- wziął moją lewą rękę i umieścił ją na swoim ramieniu- a drugą złączyć z moją tutaj- wziął moją prawą dłoń i umieścił w swojej.
-To akurat wiem, po prostu nie umiem..
-Ciiiii- uciszył mnie i podniósł do góry, umieszczając moje stopy na swoich.
-Zgniotę ci nogi- stwierdziłam.
-No jasne, przecież ważysz pół tony- przewrócił oczami- skup się na mnie, a nie na tym co robisz z nogami- Nate uniósł mój podbródek, tak, żebym nie patrzyła w podłogę, tylko na niego.
Skinęłam głową, po czym Nats zaczął się poruszać.
Nie było w tym nic trudnego, dopóki moje nogi były na jego.
Nathan przyciągnął mnie bliżej, tak, że nasze klatki piersiowe się ze sobą stykały, a nasze twarze były oddalone o dziesięć centymetrów.
-Mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś śliczna?- zapytał, patrząc mi prosto w oczy.
-Nie, jeszcze tego nie słyszałam- stwierdziłam z uśmiechem.
-Nie dziwię się- stwierdził Nate, na co ja zmrużyłam oczy- bo jesteś piękna.
Zarumieniłam się.
-Tobie też nic nie brakuje- stwierdziłam.
Po chwili oparłam głowę w zagłębieniu na jego szyji i zamiast tańczyć, po prostu kołysaliśmy się na boki.
Objęłam go dłońmi, żeby było nam wygodniej.
Nate również mnie objął.
-Chciałabym, żeby ta przerwa nigdy się nie skończyła- stwierdziłam- żebyśmy mogli już zawsze być razem.
-Spokojnie księżniczko- stwierdził Nate, a ja lekko się odsunęłam- kiedyś będziemy.
Nate położył dłoń na moim policzku i pogładził mnie kciukiem.
Chłopak pochylił się w moją stronę, a ja uniosłam się lekko na palce.
Zamknęłam oczy i to była najlepsza chwila w moim życiu.
Dopóki nie przerwał tego czujnik dymu.
Otworzyłam oczy i odsunęłam się od Nate.
-Babeczki!- krzyknęliśmy w tym samym czasie i po biegliśmy do kuchni.
Znowu coś nam przerwało.
Może po prostu to nie jest nam pisane?

Nie będę się już rozpisywać, bo strzeliłam wam długą notkę na górze.
Pamiętajcie tylko o dodawaniu snapa: wattpad_deal.

Wasza Hope ^_^

Deal {Zakończone}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz