Rozdział 19

12.9K 799 29
                                    

Cassie POV

Kiedy się obudziłam, było jeszcze ciemno.
Wyciągnęłam rękę, próbując znaleźć telefon.
W końcu wyczułam go na szafce nocnej i odblokowałam, żeby sprawdzić godzinę.
Była 1.52.
No tak, nie dziwne, że jest ciemno.
Zdziwiło mnie bardziej to, że poczułam na sobie dłoń.
Nie byle jaką dłoń, lecz dłoń Nathana.
Co jest do cholery, najpierw całuje się z Genevieve, a później wraca i kładzie się razem ze mną w łóżku ?
Zaraz.
Czemu ja się tym przejmuję ?
Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
Bardzo dobrymi przyjaciółmi, którzy śpią w jednym łóżku.
Przynajmniej dzięki niemu nie mam koszmarów.
Właśnie w tamtej chwili postanowiłam, że potraktuje poprzedni dzień, jakby w ogóle nie miał miejsca.
Nathan nie musi wiedzieć o tym, że widziałam go z Genevieve.
Z takimi myślami, ponownie zasnęłam.

Kiedy znów się obudziłam było już jasno.
Uśmiechnęłam się, kiedy zdałam sobie sprawę, że zaczęła się przerwa świąteczna.
Odwróciłam się w stronę Nathana, co było trudne, ponieważ jego ręka nadal znajdowała się na mnie.
-Hej księżniczko- powiedział, gdy tylko na niego spojrzałam.
Może byłam trochę zła, ale mimo tego i tak uwielbiam,  gdy tak na mnie mówi.
-Cześć- odparłam sennie i położyłam się na nim.
Poczułam jak Nathan się śmieje.
-Wzięło cię na czułości?- zapytał.
-Po prostu jesteś wygodny- mruknęłam.
-A miałem zamiar wstać, żeby zrobić nam śniadanie.
-Jeszcze 5 minutek- jęknęłam i go przytuliłam.
Chłopak się roześmiał.
-Niech ci będzie- uległ i zaczął gładzić mnie po włosach- to ty leż a ja zrobię śniadanie.
Westchnęłam.
-Nie dasz mi spokoju, co nie?
-Nie- odparł Nathan.
Przewróciłam oczami chociaż i tak tego nie widział, i sturlałam się z niego.
Przytuliłam poduszkę, patrząc jak Nate wychodzi z pokoju.
-Widzisz, poduszka mnie kocha!- krzyknęłam.
-Ukradła mi dziewczynę- mruknął smutny.
-Nie jestem twoją dziewczyną- prychnęłam.
-Mówiłem do poduszki- uśmiechnął się Nate.
Z udawanym oburzeniem, rzuciłam w niego poduszką.
-Dobra, więc oddaję ci twoją kochankę.
Nathan się roześmiał.
-Zawołam cię, kiedy skończę.
Wyszedł, a ja położyłam się spowrotem.
Około 15 minut później, usłyszałam kroki Nathana na schodach, ale byłam zbyt leniwa, żeby otworzyć oczy.
Dopiero kiedy poczułam, że łóżko obok mnie się zapada, uchyliłam powiekę.
Zobaczyłam, że Nate trzyma w dłoniach tacę.
-Śniadanie do łóżka- uśmiechnął się.
Usiadłam, a on podał mi tacę.
Oczy prawie wyszły mi na wierzch.
Nie dość, że przyniósł mi śniadanie prosto do mojego łóżka, to jeszcze co to było.
Jajko na miękko, jakiś serek z owocami, do tego płatki z mlekiem-też z owocami- i pół pomarańczy.

-Ok, zostanę twoją żoną- powiedziałam patrząc na talerz- ale tylko pod warunkiem, że będzie tak codziennie- spojrzałam na Nathana z uśmiechem.
Chłopak się roześmiał.
-Nie ma sprawy.
-Przytuliłabym cię czy coś, ale nie mam jak, bo trzymam tą tacę, więc powiem tylko, że dziękuję.
-Nie ma sprawy- mrugnął do mnie Nate.
Po zjedzeniu śniadania, w bluzce i spodenkach, w których spałam, zeszłam na dół.
-Jakieś plany na dzisiaj?- zapytałam siadając na blacie.
Nate podszedł do mnie i stanął prawie pomiędzy moimi nogami.
-Jak narazie, to muszę wyparzyć sobie usta- powiedział i skrzywił się z niesmakiem.
-Czemu?- zapytałam zdziwiona.
-Wczoraj kiedy wyszłaś z dziewczynami, to pojechałem ze Scottem do takiego klubu na obrzeżach miasta, no a później on sobie gdzieś poszedł, a do mnie przyczepiła się ta ruda dziwka, w sensie Genevieve- na wspomnienie jej imienia, wciągnęłam głośno powietrze- zaczęła się do mnie przystawiać, a kiedy chciałem odejść, to mnie pocałowała, najpierw nie zorientowałem się, co się właściwie stało, a potem odepchnąłem ją i poszedłem szukać Scotta.
Czyli, że Nate nie całował się z tą suką, tylko ona go pocałowała.
Widać, że dziwka szuka wrażeń.
Burdel za rogiem, po prawej, koleżanko.
-Jakieś 5 minut później spotkałem Rebeccę, która dała mi w mordę i sobie poszła- Nate podrapał się po karku.
-Spotkałeś Re?
-Nie nazwałbym tego spotkaniem, nie miałyście iść razem do miasta?
Westchnęłam i odwróciłam wzrok.
-Byłyśmy, w tym klubie- wyjaśniłam i spojrzałam w podłogę.
Po chwili ciszy, poczułam, że Nate odwraca moją głowę tak, żebym spojrzała na niego.
-Widziałaś to, mnie i Genevieve prawda?- zapytał, a ja próbowałam odwrócić wzrok.
-Ja...
-Z twojej perspektywy to musiało inaczej wyglądać, Cassie naprawdę nic mnie z nią nie łączy, z własnej woli kijem bym jej nie dotknął.
-Nate, nie musisz mi się tłumaczyć, nie jesteśmy razem.
-To nie zmienia faktu, że widząc mnie w towarzystwie tej marchewkowej zdziry, musiałaś sobie pomyśleć, że naprawdę coś nas łączy, uwierz mi, nie.
-Wierzę ci Nate- powiedziałam patrząc mu prosto w oczy- po prostu było mi przykro, że....
-Że co?
Że nie byłam na jej miejscu.
-Że dowiaduję się w taki sposób- powiedziałam, nie wierząc w to, co chciałam powiedzieć- ale skoro nic was nie łączy to..
-Więc wszystko ok?- zapytał, biorąc mnie za rękę.
Spojrzałam na nasze splecione razem dłonie.
-Jasne- odparłam z uśmiechem.
-Więc, co dzisiaj robimy?- spytał Nate.
-Możemy pojechać...na basen?- bardziej zapytałam, niż stwierdziłam.
-Ja i ty, czy cała paczka?
-Myślę, że dzisiejszy dzień, mogę poświęcić w pełni tobie- uśmiechnęłam się.
-Czuję się zaszczycony wasza wysokość- Nate udawał, że się kłania.
Roześmiałam się.
-Więc, pójdę się przyszykować- zeskoczyłam z blatu.
-Będę czekał- odpadł Nate.
Czy to zabrzmiało tak dwuznacznie jak mi się zdaje ?

A więc kolejny rozdział i już ponad 3 tys. wyświetleń.
Ludzie jak ja was kocham, jest was coraz więcej i więcej.
Przynajmniej teraz mam motywację do pisania !
Dziękuję :*
Wasza Hope

Deal {Zakończone}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz