Rozdział 11

17K 975 25
                                    

Cassie POV

Obudziłam się na brzuchu.
W sumie to nie tylko na moim, ale i Nathana.
-Dzień dobry- usłyszałam z góry.
-Nie taki dobry, spóźnimy się do szkoły- odparłam ziewając.
Nathan się roześmiał.
-Dobrze się spało?
-Jak nigdy- odparłam i wstałam z uśmiechem- zaklepuję łazienkę- stwierdziłam i zaczęłam wybierać sobie rzeczy do ubrania.
-To ja idę zrobić śniadanie- odparł Nate.
Uśmiechnęłam się.
-Wiesz co, wcale bym się nie obraziła, gdybyś codziennie robił mi śniadanie- mrugnęłam do niego.

Z łazienki wyszłam 10 minut później, ubrana i z lekkim makijażem.
Odrazu poczułam naleśniki.
Pobiegłam do kuchni i wskoczyłam na plecy Nathanowi, który akurat odstawił patelnię.
-Naleśniki!- krzyknęłam.
Nate roześmiał się, a ja zeskoczyłam na podłogę.
-Dokończę to a ty idź się ubierz- powiedziałam do niego.
Swoją drogą, nadal był bez koszulki.
-Dobra, dobra- Nate pocałował mnie w policzek zanim wyszedł.
On chyba bierze ten zakład za poważnie.
Chyba, że naprawdę...
Pfff, tak, ja i on, to się nie stanie.
Z resztą Casey byłaby pewnie wkurzona, kimkolwiek jest.
Do jakiego poziomu ja się zniżam, żeby stać w kuchni i zastanawiać się nad sensem życia....
Zrobiłam kilka naleśników zanim Nathan wrócił do kuchni.
-Za 10 minut musimy wyjść, żeby zdążyć do szkoły- powiedział- ja prowadzę.
-To mój samochód- powiedziałam kierując widelec w jego stronę.
-No Cassie- zrobił minę szczeniaczka.
To faceci tak umieją ?
No dobra, uległam.
-Niech ci będzie- przewróciłam oczami.
Posprzątaliśmy talerze i wyszliśmy z domu.
Zamknęłam drzwi na klucz i wysłałam SMS-a do Lauren, żeby zapytać kiedy wrócą.
Po 10 minutach, Nate parkował pod szkołą.
Telefon zawibrował mi w kieszeni, kiedy wysiadałam z auta.

Od Lauren

Sorki młoda, ale wrócimy dopiero za tydzień, dostaliśmy wolne na dłużej, więc zostaniemy tu jeszcze trochę, nie gniewasz się?

Uśmiechnęłam się i natychmiast odpisałam.

Do Lauren

Nie ma sprawy, bawcie się, może nie zdemoluje całego domu.

-Nate!- krzyknęłam do chłopaka, chociaż nie wiem czemu skoro szedł tuż obok mnie- Lauren i Kayla nie ma jeszcze tydzień- ucieszyłam się.
-Sugerujesz mi, że mam u ciebie zostać jeszcze tydzień ?- Nate uniósł brew.
-Jeśli nie chcesz...-wzruszyłam ramionami.
Nate objął mnie w pasie i zakręcił dookoła.
-Jasne, że chcę- odpowiedział z uśmiechem i postawił mnie na ziemi.
Dopiero wtedy zorientowałam się, że uwaga wszystkich skupiona jest na nas.
Dosłownie pół szkoły patrzyło na nas z otwartymi ze zdziwienia ustami.
A to był dopiero parking.
Nathan roześmiał się, widząc ich reakcję i specjalnie wziął mnie jeszcze za rękę.
Kiedy byliśmy przed wejściem, jakaś dziewczyna z młodszej klasy do nas podeszła.
Chyba miała na imię Kate z tego co pamiętam.
-Hej Cassie, ślicznie ci w tych blond włosach- uśmiechnęła się.
-Dziękuję- odparłam z uśmiechem- ale to tylko chwilowe, jutro znowu będą takie jak wcześniej.
-Mimo wszystko jest ci naprawdę do twarzy, muszę już lecieć, do zobaczenia- powiedziała i odeszła w przeciwną stronę.
-Coraz więcej fanów- powiedział cicho Nate.
-Wystarczy mi twoja opinia Przylepo- mrugnęłam do niego.
Prawie przy mojej szafce wpadła na nas Arielle.
Spojrzała na nasze ręce i uniosła brew.
-To wy co, tak teraz, że razem?- zapytała ze zdziwieniem.
Roześmiałam się i pokręciłam głową.
-Nate po prostu bardzo lubi oglądać zdziwione miny ludzi- wyjaśniłam.
Arielle spojrzała na Nate i uśmiechnęła się smutno.
Odwróciłam się do niego, ale jedyne co zrobił do uśmiechnął się do mnie promiennie.
Odpowiedziałam tym samym i usłyszałam westchnęcie Ari.
-Jak można być tak ślepym- wymamrotała.
-Słyszałam- powiedziałam i zmrużyłam na nią oczy.
-No i co- roześmiała się.
Spojrzałam na nią i na Nate, który też patrzył na mnie i się uśmiechał.
-Nie rozumiem życia, pomocy- westchnęłam i otworzyłam swoją szafkę, nie zwracając uwagi na tych dwoje za moimi plecami.
-Pierwszą lekcję mamy razem, więc streszczaj się księżniczko- powiedział Nate.
Zatrzasnęłam szafkę.
-Oczywiście księciuniu- przewróciłam oczami i wzięłam go za rękę- do następnej przerwy- rzuciłam do Arielle i poszliśmy w stronę klasy.
Pierwszą mieliśmy rozszerzoną chemię.
Jeeeej.
No nie, chyba jednak nie.
-Siadasz ze mną?- zapytał Nate, kiedy przekroczyliśmy drzwi klasy.
-A mam z tobą usiąść?- zapytałam z uśmiechem.
Czemu ja tak bardzo uwielbiam go drażnić ?
Chyba taki nawyk.
-Nie gadaj tylko chodź- pociągnął mnie w stronę ostatniej ławki.
W momencie, w którym usiedliśmy, do klasy weszła pani profesor McQueen.
Lubiłam ją, nie powiem, że nie, chociaż czasem doprowadzała mnie do szału.
Zerknęła na naszą ławkę i uniosła brwi.
-Widzę, że przez weekend dużo się zmieniło- powiedziała.
-Nawet nie ma pani pojęcia- mruknęłam pod nosem.
-Dobrze, dzisiaj rozdam wam testy, żeby przygotować was do egzaminów końcowych, wiem, że uwielbiacie pisać prace pisemne, więc oczywiście będą na ocenę.
-Jesteśmy udupieni- powiedziałam do Nate.
-No nie wiem- mrugnął do mnie.
-Od tej oceny zależy moja ocena końcowa, więc ja jestem.
-Spokojnie.
Pani profesor rozdała nam testy, a ja już od pierwszego zadania, wiedziałam, że czeka mnie kosa.
Podpisałam się i myślałam co zrobić dalej.
Po chwili Nate mnie szturchnął.
-Widzę błąd w twoim teście- szepnął.
Spojrzałam na kartkę.
No fajnie, że jeszcze nic nie napisałam.
-Niby gdzie?
-W nazwisku, zamiast Royals powinno być Rienks- powiedział i się uśmiechnął.
Parsknęłam śmiechem.
-Czy wszystko w porządku Cassie, bo pielęgniarka dzisiaj od rana- stwierdziła nauczycielka.
-Tak, tak, w najlepszym porządku.
Kiedy zwróciła wzrok na laptopa, szturchnęłam Nate w ramię.
Zaśmiał się bezgłośnie.
-Spokojnie Cas, siedzimy w ostatniej ławce, poczekaj 10 minut.
Dosłownie 10 minut później Nate skończył swój test.
-A teraz jak gdyby nigdy nic, zamieńmy się kartkami- powiedział patrząc czy pani McQueen nie patrzy.
-Zwariowałeś?
-Zaufaj- odparł.
No dobra, i tak w sumie nie miałam wyjścia.
W sekundę zamieniliśmy swoje testy.
Nathan po kolejnych 10 minutach zamienił nasze kartki spowrotem.
Uśmiechnęłam się widząc, że wszystkie zadania były rozwiązane.
Ścisnęłam pod ławką rękę Nathana i czekałam na dzwonek, oznaczający koniec lekcji.
Zostało jeszcze 15 minut do dzwonka.
Postanowiłam udawać, że nadal zastanawiam się nad zadaniami, bo to, że zrobiłam to dobrze będzie baaaardzo podejrzane.
Nienawidzę chemii.
Po 15 minutach zadzwonił dzwonek, a my wyszliśmy z klasy oddając testy.
Nie odzywiając się do siebie ruszyliśmy z Natem przez korytarz.
Kiedy tylko skręciliśmy za róg, rzuciłam się na Nate.
-Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki!- zaczęłam krzyczeć.
Nate zaśmiał się i również mnie objął.
-Nie ma za co.
-Powiedziałabym, że cię kocham, ale przegrałabym zakład- roześmiałam się.
-Ten zakład był głupi- zaśmiał się Nate.
-Nie wykręcisz się, z resztą sam go wymyśliłeś- szturchnęłam go w klatkę piersiową.
-Dobra, niech ci będzie.
Resztę lekcji mieliśmy oddzielnie, ale Nate po każdej, przychodził pod salę, w której ja miałam lekcje i odprowadzał mnie pod kolejną.
Czasami towarzyszył mu Scott, z którym miał większość lekcji, ze mną natomiast zazwyczaj była Arielle lub Rebecca.
Po 7 godzinach, nareszcie wyszliśmy ze szkoły.
-Nienawidzę poniedziałków- powiedzieliśmy całą piątką.
-Jaki synchron- roześmiałam się, a po mnie zrobiła to cała czwórka.
-Jakie macie plany na dzisiaj?- zapytała Arielle.
Spojrzałam na Nathana i przypomniałam sobie o smsie od Casey- kimkolwiek była.
-Nate ma na dzisiaj inne plany...
-A ty masz te plany razem ze mną- przerwał mi Nate.
Wytrzeszczyłam oczy.
Mam mu towarzyszyć w spotkaniu z dziewczyną ?
Czy on upadł na głowę?
-Myślę, że Casey nie byłaby zachwycona tym pomysłem- odparłam.
-Spokojnie, Casey uwielbia poznawać nowych ludzi.
Tak, a szczególnie dziewczynę, z którą ostatnio spędzasz każdy dzień.
-Ok- odpowiedziałam niepewnie.
Pożegnałam się z przyjaciółmi i wsiadłam na miejsce pasażera w swoim samochodzie.
-To o której się umówiliście ?
-W sumie to miałem do niej pisać, poczekaj zadzwonię.
-Nie kiedy prowadzisz!- krzyknęłam.
-Spokojnie, jeszcze nie wyjechaliśmy z parkingu- roześmiał się Nate.
Wyciągnął telefon i wybrał numer.
-Hej Case, właśnie wyszedłem ze szkoły, tak, jasne, Cassie przyjdzie ze mną ok, dobra, to pa- Nate schował telefon do kieszeni- mamy się spotkać za dwie godziny.
-Jasne, akurat zdążymy zjeść i się przebiorę...i może przefarbuję włosy- stwierdziłam.
-Jesteś jakaś przygaszona odkąd wspomniałem o tym, żebyś pojechała ze mną- zerknął na mnie Nate i wyruszył z parkingu.
-Wydaje ci się- uśmiechnęłam się, chociaż miał rację.
Jakoś nie bardzo widziało mi się spotkanie z jakąś jego laską.
-No niech ci będzie...
Wiedziałam, że mi nie uwierzył.
Po 10 minutach byliśmy pod moim domem.
-Robisz obiad, czy coś zamawiamy?- zapytałam wysiadając z auta.
-Może zrobimy coś razem?- mrugnął do mnie.
-Ok- uśmiechnęłam się.
Pierwsze co zrobiłam po wejściu do domu to przebranie się w jakieś lepsze ciuchy i przywitanie się z Iv.
Powiedziałam jeszcze Nathowi, żeby dał jej jeść i poszłam do pokoju po ubrania.
Do szkoły nigdy nie ubieram się w to, w czym chodzę poza nią.
Przebrałam się, po czym poszłam do łazienki.
Z półki wzięłam brązową farbę, którą kupiłam poprzedniego dnia.
Nałożyłam ją na włosy i zeszłam na dół.
-Spaghetti, tortille, czy zapiekanki?- spytał Nathan widząc, że wchodzę do kuchni.
-Zapiekanki najszybciej zrobić.
-No to robimy zapiekanki- zatarł ręce.
-Ser, szynka, tylko na te składniki się zgadzam- oznajmiłam wyjmując odpowiednie produkty z lodówki.
-Kukurydza?- zapytał Nate z nadzieją.
-Jesz zapiekanki z kukurydzą?
-Wtedy to prawie mini pizza-wzruszył ramionami.
-No dobra, niech ci będzie- przewróciłam oczami i wyjęłam jeszcze kukurydzę.
Kiedy skończyliśmy robić jedzenie, byłam pewna, że gdyby nie fakt, że za chwilę wychodzimy, to miałabym na głowie już jajko i starty ser.
Obejrzeliśmy tylko jeden odcinek jakiejś durnej kreskówki, po czym poszłam zmyć farbę z włosów.
Zdążyłam je tylko wysuszyć, kiedy był czas, żeby wychodzić.
Zaczęłam się denerwować.
A co jeżeli ta Casey nie będzie mnie lubić i zakaże Nathowi się ze mną spotykać ?
Albo jeśli jest jakąś piękną lalą z wyższych sfer i będzie zbyt plastikowa dla mnie ?
Co jeżeli będę zazdrosna o mojego...przyjaciela ?
Naprawdę zastanawiałam się nad tym spotkaniem.
-Nie denerwuj się Cassie, polubisz ją- zaśmiał się Nate w połowie drogi.
Uśmiechnęłam się niepewnie.
Pospolicie umówiliśmy się z nią w parku, żeby później przejść się do naszej ulubionej pizzerii.
Dojechaliśmy idealnie w czas i poszliśmy na umówione miejsce.
-Cassie...-Nate pokręcił głową widząc jak bardzo się denerwuje.
Wziął mnie za rękę, a ja wytrzeszczyłam oczy.
Jak mógł to robić, kiedy za chwilę mamy się spotkać z jego potencjalną dziewczyną?
Przy fontannie zauważyłam niską blondynkę.
Odwróciła się i na nas spojrzała.
Po chwili Nate puścił moją rękę.
Blondynka zaczęła biec w naszą stronę, a Nate złapał ją w ramiona.
Casey się roześmiała, kiedy postawił ją na ziemi.
Poczułam ukłucie zazdrości.
-Tęskniłam za tobą- powiedziała Casey.
-Ja za tobą też- oznajmił Nate.
Nie no serio ?
Teraz to już było mi niedobrze.
Nate odwrócił się w moją stronę.
-A to jest właśnie Cassie- ponownie wziął mnie za rękę.
Spojrzałam na nasze ręce i mu się wyrwałam.
-Naprawdę Nate, stojąc obok twojej dziewczyny łapiesz mnie za rękę, czy ty jesteś normalny ?!- krzyknęłam.
Casey i Nate popatrzyli na siebie, później na mnie, po czym...wybuchnęli śmiechem.
Dobra ?
Byłam zdezorientowana.
-Ty myślałaś...a to dlatego.... O mój Boże!- Nate mówił między kolejnymi napadami śmiechu.
-Pomocy, chyba umieram, powietrza!- śmiała się Casey.
-Możecie mi powiedzieć o co wam do cholery chodzi?!- wykrzyknęłam.
-Casey to moja kuzynka- powiedział Nate wycierając łzy.
-Uuuu- powiedziałam i zakryłam ręką usta, po czym to ja wybuchnęłam śmiechem- przepraszam- oznajmiłam, kiedy już się opanowałam.
-Miło, że jesteś zazdrosna- Nate puścił mi oko i objął mnie ramieniem.
Strąciłam jego rękę.
-Wow, wow, wow, czemu sądzisz, że miałabym być zazdrosna ?
Co innego, że to chyba prawda, ale on nie musi o tym kurde wiedzieć.
-Bo widzę, że byłaś, Cassie spokojnie to tylko moja kuzynka, z którą po prostu dawno się nie widziałem.
Przewróciłam oczami.
-No dobra, dobra, przepraszam.
-Za to, że byłaś zazdrosna?- spytał Nate z uśmieszkiem.
-Nathan?!- krzyknęłam i uderzyłam go w brzuch.
-Już cię lubię- roześmiała się Casey, kiedy Nate zgiął się wpół.

Po wielkiej przerwie, nareszcie nastąpił rozdział.
Dodałabym go wcześniej, ale nie miałam czasu, żeby dopisać końcówkę i tak wyszło.
Enjoy!

Deal {Zakończone}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz