Rozdział 22

1.8K 98 26
                                    

  — Nic kochanie, dzwonię po prostu, żeby zapytać co u ciebie, dawno nie rozmawialiśmy. — Boże mamo! Akurat teraz?

— Wiesz mamuś, nie mam teraz czasu, bo gotuję, ale zadzwonię do ciebie wieczorem, dobrze? — spławiłam ją.

— No dobrze. Kocham cię, pa. Dbaj o sobie. — Po tych słowach się rozłączyła.

Darek chwycił mnie w pasie, a ja oplotłam nogami jego biodra. Zaczęliśmy się całować. Szybko, ostro, namiętnie. Kochaliśmy się, nie tak jak zwykle, było inaczej, bardziej uczuciowo, chciałam nacieszyć się nim zanim... Zanim co? Byłam głupia. Nie zostawi mnie. To sobie już wytłumaczyłam dawno temu i nie wracałam do tematu rozstania, bo takiego nie będzie. Gdy leżeliśmy przytuleni do siebie, przyszedł mi na myśl pewien pomysł. Podzieliłam się nim z moim ukochanym.

— Kochanie może pojedziemy jutro do mojej mamy? Dawno jej nie widziałam.

— To świetny pomysł. Możemy jechać. Zadzwonię tylko do szkoły i powiem, że robię sobie wolne — odpowiedział, a ja się uśmiechnęłam.

Niby to nic, ale takie małe drobiazgi cieszyły. To w takich drobnych sytuacjach widzimy miłość drugiej osoby i jej dojrzałość. Kochałam go i wiedziałam, że mogłabym oddać za niego życie.

Jest ranek. Okej przesadzam. Wstałam o dwunastej. Darek już od dawna krzątał się po domu i sprawdzał jakieś prace. Podeszłam do siedzącego w salonie chłopaka i uwiesiłam mu się na plecach. Zauważyłam, że sprawdzał kartkówkę dziewczyny, której nienawidziłam.

— Postaw jej jedynkę — mruknęłam w żartach, a on po moich słowach wpisał wielką jedynkę po środku kartki.

— Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem pani — odpowiedział i pocałował mnie w usta.

— Ja żartowałam, skreśl to...

— Ale ja jej też nie lubię. Czekaj, jak wy tam na nią mówicie? Tapeciara? Jak to było? Pukniesz w tył głowy i maska odpada? — śmiał się z powiedzeń szkolnych na temat owej dziewczyny.

— Dobra, dobra. Czas się zbierać do mamy. Idę na górę.

Poszłam na górę, wzięłam kąpiel i ubrałam się. Zeszłam na dół do mojego Adonisa, który pił kawę. Szybkim krokiem podeszłam do niego, wyrywając ciepły kubek i robiąc porządnego łyka. Moja ulubiona karmelowa – waniliowa uczta dla podniebienia. Darek wstał, włożył buty i chciał wziąć kluczyki z wieszaka, ale zabroniłam mu.

— Pojedziemy moim. Pokażę mamie prezent od najlepszego chłopaka na świecie.

— Dobrze już dobrze moja manipulantko. — Po czym wpił się w moje usta. Na koniec przygryzł moją wargę i odszedł do samochodu.

Założyłam czarne sandałki na nogi i zamknęłam dom. Wsiadłam do mojego pięknego Renault i ruszyłam w stronę domu rodziców. Po trzydziestu minutach jazdy byłam na podjeździe rodzinnej posiadłości. Zgasiłam silnik i wyszłam z samochodu. W żartach popędziłam do drzwi pasażera i nim ten się zorientował, otworzyłam mu je i z uśmiechem na twarzy oznajmiłam:

— Panie przodem.

Ten zaśmiał się szczerze i wyszedł z pojazdu. Chwycił moją dłoń i pocałował ją. Spletliśmy palce dłoni, a drugą ręką zablokowałam samochód pilotem. Weszliśmy na werandę i otworzyłam drzwi. Darek przypomniał sobie o kwiatach dla mamy w bagażniku, wiec zabrał pilot od samochodu i poszedł po nie. Ja weszłam do domu i udałam się do kuchni. Tam przy blacie stała mama i robiła kawę. Chciałam ją zaskoczyć i przytulić od tyłu. Zaczęłam się skradać, lecz ta nie odwracając się, powiedziała:

— Witaj córcia. Robię kawę. Zaraz będzie obiad. Mam nadzieję, że nie jedliście. Śliczna sukienka, wyglądasz kwitnąco.

— Mamo skąd wiesz, jak jestem ubrana, skoro stoisz do mnie tyłem? — mama odwróciła się do mnie i pokazała metalową tacę, w której wszystko się odbijało.

Po chwili przyszedł Darek i wręczył mojej mamie bukiet tulipanów, jej ulubionych kwiatów. Zaczęliśmy pić kawę i naszło mnie dziwne uczucie. Jakbym miała widzieć moją mamę po raz ostatni. Przytuliłam mocno siedzącą obok mnie rodzicielkę i wyznałam jej miłość. To absurd. Przecież nigdzie nie wyjeżdżam i nie zamierzam zrywać kontaktu z rodziną. Gdy człowiek ma wszystko, czego od zawsze pragnął, nachodzą go głupie myśli. Gdy rozkładałam talerze, wrócił z pracy mój tata. Pocałował mnie w policzek i podał rękę Adonisowi. Ten obdarował go pięknym uśmiechem i ścisnął dłoń.

— No to co na obiad? Umieram z głodu — powiedział.

— Jak zawsze. Tylko byś jadł i jadł, a garnitur co miesiąc trzeba poszerzać. — Dogryzła mu mama i pocałowała go w usta. Świetnie było patrzeć na kochających się rodziców.

— Na obiad jest mięso na parze, ryż, twoja ulubiona sałatka i sos chiński. — Tata obdarował mamę szerokim uśmiechem i usiadł do stołu obok Darka.

Zaczęli rozmawiać o jakimś meczu. Ja z mamą w kuchni szykowałyśmy danie. Gdy skończyliśmy jeść, powiedziałam, że posprzątam. Chciałam trochę pomóc rodzicom. Zaczęłam znosić naczynia i wkładać je do zmywarki. Pomagał mi ukochany, a rodzice siedzieli na kanapie, oglądając teleturniej. Gdy wszystko, co mogłam, włożyłam do zmywarki i uruchomiłam ją, wzięłam się za zmywanie naczynia po mięsie, które się nie zmieściło. Gdy stałam przy zlewie, podszedł do mnie Darek i przytulił się do mnie.

— Chcę tak spędzać z tobą każdą chwilę, zasypać i budzić się przy tobie do końca moich dni. Kocham cię, mój świecie — oznajmił i pocałował mnie w policzek, po czym wrócił na kanapę do rodziców.

Po godzinie zaczęliśmy się zbierać. Wyszliśmy z domu i znów te dziwne uczucie. Jadąc samochodem, postanowiłam wyznać miłość Darkowi, tak jak on to zrobił mi w kuchni. W drodze powrotnej to on prowadził.

— Darek — powiedziałam, a on spojrzał na mnie z miłością i czułością.

— Wiem. — Znaczyło to więcej, niż można myśleć. 

Nauczyciel D.SWhere stories live. Discover now