Rozdział 15

2.6K 125 16
                                    

— Wy się znacie? — spytał nerwowo Darek.


— Tak. To córka mojego najlepszego przyjaciela Jacka — odpowiedział Emil.

—I też moja dziewczyna tato — dodał mój ukochany.

— Co? Chyba sobie żartujesz. Ona ma siedemnaście lat! Czyś ty zwariował? Jak jej ojciec się dowie... Nie zgadzam się. — Na jego słowa Darek zdziwił się wyraźnie. Chciał coś powiedzieć, lecz to ja zabrałam głos.

— Emil, mój ojciec wie o nas i nie obchodzi mnie twoje zdanie na ten temat. Owszem chciałabym, żebyś nam sprzyjał, ale jeżeli nie, to nie obchodzi mnie, co sobie myślisz. Kocham twojego syna i nie interesuje mnie nic innego. — Koniec bycia grzeczną dziewczynką. Mam dość ustępowania i strachu o wszystko. Będę mówić i robić to, co mi się podoba.

— Chyba żartujesz. Mój syn to nie chłopak dla ciebie. Nie mam ochoty być tu ani chwili dłużej. Teresa idziesz? — warknął.

— Ja? Nie masz prawa tak do nich mówić. Są dorośli i sami decydują o sobie — powiedziała matka Darka.

— Chodź już. — Matka Darka pożegnała się z nami i poszła za Emilem.

Siedziałam na parapecie w pokoju Darka. On siedział tuż obok i powiedział:

— Iza musisz jutro wrócić do domu. Szkoła, musisz iść do szkoły. Rozumiesz? — powiedział, a ja zamarłam.

Zapomniałam kompletnie o szkole. Liceum to nie przelewki. Zwłaszcza pierwsza klasa. Nie chodziłam do szkoły od miesiąca. Będą zaległości.

— Och wiem. To okropne. Nie będę mogła cię widzieć — zaskomlałam.

— Nie zupełnie. Wiesz, nie znalazłem pracy nigdzie indziej, więc postanowiłem wrócić do szkoły, w której się uczysz. — Mówiąc to, obdarował mnie szerokim uśmiechem.

Poczułam euforię. Rzuciłam się na niego, przywracając na podłogę. Zaczęliśmy się śmiać. Bolał mnie już od tego brzuch. Darek zaczął mnie łaskotać. Śmiałam się bardzo głośno.

— Darek! Już! Ja nie mogę... Hah — wymusiłam. Mój chłopak puścił mnie i przytulił. Leżeliśmy na dywanie i się przytulaliśmy.

Darek odwiózł mnie do domu i został aż do wieczora. Rodzice na początku nie byli z tego zadowoleni, ale powiedziałam, że albo zostajemy razem, albo ja wychodzę z Darkiem. Wtedy mama się zgodziła, a nawet przyniosła nam herbatę i ciastka. Gdy mój kochany pojechał, zaczęłam odrabiać lekcje i spakowałam się na jutro. Poszłam na dół zrobić sobie kolację, a po zjedzeniu przygotowałam się do snu i oddałam się krainie Morfeusza.

Siedziałam właśnie w szkolnej ławce, słuchając pierdolenia chudej jak kościotrup matematyczki. Obok mnie siedział Adrian, który mówił coś do mnie, lecz ja go nie słuchałam. Myślałam tylko o moim cudownym chłopaku, z którym miałam mieć lekcje za nie całą godzinę.

— Iza, kurwa, słuchasz mnie?!? — Mój przyjaciel wydarł się tak głośno, że i byłam niemal pewna, iż słyszało go pół szkoły.

— Adrian natychmiast do dyrektora — wydarła się nauczycielka.— Iza, razem z nim — dodała.

— A ja po co? — zapytałam zła.

— Masz iść z nim i bez dyskusji — powiedziała, a ja wstałam i głośno popchnęłam krzesło, które przewróciło się z głośnym hukiem, na co matematyczka przewróciła tylko oczami.

Wyszłam z Adrianem z klasy, a on zaczął się śmiać.

— Co ty odpierdalasz? — wydarłam się na niego.

Nauczyciel D.SWhere stories live. Discover now