Rozdział 8

3.4K 138 12
                                    

Wiedziałam. Wiedziałam. Przecież mogłam się domyślić, że on kogoś miał. Natychmiast wyminęłam kobietę i poszłam do sypialni. Nadal spał. Zabrałam swoje rzeczy i wychodząc z pomieszczenia, trzasnęłam drzwiami. Chyba go to obudziło. Przebrałam się w łazience i po chwili ją opuściłam. Zauważyłam, że Darek stał w samych bokserkach w kuchni i patrzył na mnie.

— Nie dzwoń, nie pisz, w ogóle o mnie zapomnij — krzyknęłam i skierowałam swe kroki do drzwi.

— Iza, zaczekaj, to nie tak jak myślisz! — tłumaczył się, ale go zignorowałam.

— Dupek! — dodałam jeszcze na odchodne.

Biegłam na dół po schodach klatki. W głowie miałam mętlik. Zadzwoniłam po taksówkę, na którą czekałam dziesięć minut. Oczywiście nie pod jego blokiem, bo pewnie zszedłby na dół, dlatego czekałam ulicę dalej. Nie mogłam w to uwierzyć. Łzy spływały po moich policzkach, do końca rozmazując mój makijaż. Taksówką dotarłam do domu. Na szczęście rodziców w nim nie było. Dzisiaj sobota, a oni i tak pracowali. Poszłam do swojego pokoju i zauważyłam, że nadal miałam pierścionek od niego na palcu. Nie miałam odwagi go ściągnąć, choć czułam jak w miejscu pierścionka pali mnie palec. To ta zdrada mnie paliła. Tak naprawdę nie byliśmy razem, ale kolacja, noc i pocałunki coś dla mnie znaczyły. Natychmiast zdjęłam ubrania i poszłam wziąć prysznic. Pół godziny później zadzwoniłam do Adriana.

— Cześć, możesz do mnie przy... przyjść? — zapytałam, jąkając się.

— Iza, dlaczego płaczesz? Już idę. Zaraz będę — powiedział i się rozłączył.

Położyłam się na łóżku i przysnęłam, obudził mnie dzwonek do drzwi.

Adrian

Zadzwoniła do mnie Iza i poprosiła, abym przyszedł. Płakała. Gdy usłyszałem jej płacz w telefonie, moje serce pękło. Ona nigdy nie powinna płakać. Nie moja księżniczka. Znaliśmy się już wiele lat i zawsze się o nią troszczyłem. I nadal zamierzałem się nią opiekować. Kochałem ją. Nie tak jak przyjaciel przyjaciółkę tylko tak, jak brat siostrę. To moja mała, śliczna siostrzyczka. Musiałem poprawić jej humor, choć wiedziałem, że będzie ciężko. Wiedziałem o niej wszystko. Każdy wstydliwy szczegół. Każdy. Musiało stać się coś bardzo złego, bo ona nigdy nie płakała. W drodze do niej poszedłem do sklepu po papierosy, czekoladę, dużo chipsów i wiele innych słodyczy. Tylko to mogło jej pomóc.

Iza

Nie chciało mi się zejść, dlatego wybrałam numer do Adiego i zadzwoniłam.

— Halo, wejdź, nie chce mi się schodzić — powiedziałam.

— Ale ja jestem jeszcze w sklepie.

Rozłączyłam się i zeszłam na dół. Bałam się, że to Darek, bo dzwonił do mnie kilkanaście razy, ale ja nie odbierałam. Otworzyłam drzwi, a w nich stał Daniel. Odetchnęłam z ulgą. Wpuściłam go do środka i powiedziałam, że zaraz przyjdzie Adi.

— Okay, dzwonił do mnie i kazał do ciebie przyjść — wytłumaczył mi.

Drzwi się otworzyły i wszedł przez nie Adrian. Usiedliśmy na kanapie, a ja przeglądałam siatkę z jego zakupami. Wyjęłam fajki i lody truskawkowe. Resztę zostawiłam w siatce na stole. Zapaliłam papierosa i opowiedziałam im o wszystkim, a oni patrzyli na mnie z otwartymi buziami. Gdy skończyłam paczka była na wpół pusta. W tym momencie Daniel zabrał mi ją i powiedział, że starczy. Wtedy wzięłam łyżkę i nie dzieląc się z chłopcami, jadłam lody. Daniel zabrał głos.

— Co za dupek. Jak go dostanę w swoje ręce, to zabiję gnoja. Bawił się tobą jak jakąś cholerną zabawką!

— Najgorsze jest to, że jak mnie spotka w szkole, to pewnie będzie chciał ze mną pogadać. Kurwa — dodałam z buzią pełną lodów. To lekarstwo na wszystko. Kocham każde lody, oprócz włoskich i z automatu.

— No to trzeba coś wymyślić, żeby nie miał jak — dodał.

— Niby co?

— Ktoś musi udawać twojego chłopaka, żeby się odczepił — powiedział.

— Co? Ale kto?

— A może ja? — zapytał Daniel. — W końcu Adi nie może, bo on wie, że tylko się przyjaźnicie, a nas już kiedyś widział przytulonych i jestem w tej budzie od niedawna więc...

— To jest dobry pomysł — przyznał Adrian.

— Nie wiem. Muszę pomyśleć — mówiąc to, odłożyłam puste pudełko po lodach i chwyciłam paczkę chipsów. Następne miały być ciastka.

— A to ma ci pomóc? — zapytał Adrian, wskazując na jedzenie i się śmiejąc.

— Tak — powiedziałam. — A uważasz, że jestem gruba ?

— Oczywiście, że nie. Kochanie, jeżeli to ma ci pomóc, to jedz.

— Ona tak zawsze? — zapytał mój udawany chłopak.

— Zdecydowanie tak — szepnął Adrian.

— Będziecie dzisiaj u mnie spać? Proszę. Naprawdę nie chcę zostać sama.

— Ja nie mogę, przepraszam — powiedział Adi.

— Jeżeli chcesz mnie samego to z chęcią — odrzekł Daniel.

— Jasne, że tak. Tylko będziesz musiał mi pomóc przenieść łóżko polowe do mojego pokoju. Jest na strychu.

— Okay, już po nie idę.

Po dwóch godzinach Adi musiał iść, a ja w tym czasie poszłam się umyć. Gdy wróciłam z łazienki, poszedł do niej Daniel. Nagle jego telefon zawibrował, więc postanowiłam go sprawdzić. Był to SMS od Adriana. Pewnie czegoś zapomniał.

Adrian: "Pewnie się cieszysz, że u niej śpisz, nie?"

Daniel: "Dlaczego miałbym się cieszyć?"

Adrian: "No nie udawaj. Śpisz u dziewczyny, w której jesteś zakochany. Żal mi było zostawiać was samych, ale musiałem"

Gdy to przeczytałam, zamarłam. Daniel mnie kochał. Ale to nic nie zmieniało. Traktowałam go jak przyjaciela. Usunęłam szybko wiadomości i położyłam się do łóżka. Gdy usłyszałam, że Daniel wchodzi do mojego pokoju, zamknęłam oczy i udawałam, że śpię. Chłopak, widząc, że śpię, pocałował mnie w czoło i położył się na swoim łóżku. Po chwili słyszałam jego ciche chrapanie. Myślałam przez jakiś czas o tym i postanowiłam, że muszę o tym zapomnieć. Przynajmniej do momentu, w którym on mi o tym nie powie. Wstałam z łóżka i poszłam do salonu. Wzięłam papierosy i odpaliłam jednego. Po skończeniu poszłam na górę i się położyłam. Po paru minutach odpłynęłam w krainę Morfeusza.

Poniedziałek rano.

Obudził mnie SMS od Daniela.

Daniel: "Gotowa na związek?"

Ja: "Ani trochę"

Po odpisaniu wstałam i spakowałam wszystkie książki. Poszłam do łazienki i umyłam się. Wyprostowałam włosy, zrobiłam makijaż i ubrałam się. Gotowa zeszłam na dół. Wyjęłam z szafki w kuchni kartę kredytową. Z racji tego, że nie widziałam się często z rodzicami, oni postanowili, że założą mi konto, na którym uzbierało się około czterdziestu tysięcy złotych. Nigdy nie marnowałam pieniędzy. No, chyba że szłam po nowe ciuchy. Wtedy potrafiłam wydać nawet dwa kieszonkowe, czyli cztery tysiące. Zabrałam z kuchni jabłko i kanapkę zrobioną przez mamę. Przed szkołą czekał na mnie Daniel. Przywitał mnie pocałunkiem w usta. Zaczęło się. Wyciągnęłam z kieszeni telefon. Prawie trzydzieści nieodebranych połączeń od Darka, który właśnie tu szedł.

— Idzie. Zrób coś — powiedziałam zdenerwowana.

— Kocham cię — krzyknął i patrząc mi w oczy, pocałował mnie.

Było niezręcznie, ale trudno. To po to, żeby go wkurzyć. Darka to nie zraziło. Nadal szedł w naszą stronę. Daniel przestał mnie całować i objął mnie ramieniem.

Nauczyciel D.SWhere stories live. Discover now